Wieczorna pogawędka, a nie wywiad. Niepewny Tusk wyklucza przedwczesne wybory: "To nowe otwarcie w Platformie i w Polsce..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
KPRM
KPRM

To nowe otwarcie dla Platformy i nowe otwarcie dla Polski

— zadeklarował premier Donald Tusk w rozmowie z TVP, nawiązując do efektów, jakie przyniesie jego wybór na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Tusk postanowił udzielić wywiadu swojemu ulubieńcowi w Telewizji Polskiej - Tomaszowi Lisowi. Brak trudnych czy choćby niewygodnych pytań to norma w takiej rozmowie. W zasadzie brak pytań w ogóle - bo to była raczej wieczorna pogawędka, a nie wywiad. Jednak początek programu - odśpiewane „sto lat” przez widownię Lisa było czymś niewiarygodnym nawet jak na standardy programu naczelnego „Newsweeka”.

CZYTAJ TAKŻE: Niewiarygodny cyrk u Lisa. Widownia na stojąco śpiewa Tuskowi „sto lat!”

Jestem bardzo wzruszony, nawet jeżeli odrobina inscenizacji jednak była…

— mówił premier.

Odnotujmy jednak kilka istotnych wątków, o których wspomniał szef rządu.

Na początku premier mówił o swoich wrażeniach po wyborze na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Staram się sam siebie i Polaków przekonywać, by w Polsce planować polskie sukcesy, a nie porażki. Tego mnie życie nauczyło. Jeśli ludzie koncentrują się na planowaniu porażek, to to się sprawdza…

— mówił.

Tusk nawiązywał do swoich obietnic sprzed kilku miesięcy, gdy deklarował, że pozostanie w Polsce i nie wyjedzie do Brukseli.

Być premierem był i jest dla mnie - do 1 grudnia - największy zaszczyt. (…) Nawet jeśli tak rzadko wierzymy Polsce i politykom, że działają w interesie naszej ojczyzny, to ten interes ujawnił się tu z całą mocą

— przyznał.

Mówił, że „od 15 miesięcy” jest bardzo trudna sytuacja - w związku z agresją Rosji (choć słowa o agresji nie padło). Tusk przekonywał, że Polskę trzeba „zakotwiczyć” w strukturach brukselskich.

Lis wrzucił do rozmowy temat ewentualnego przejęcia władzy przez PiS. Tusk z ochotą podjął temat:

Nie jestem skłonny do rozdawania prezentów opozycji. Jeden już otrzymała - decyzja moich przyjaciół europejskich jest prezentem dla wielu ludzi w Polsce. Mam poczucie, że ludzie w Polsce się cieszą z tego sukcesu. Półżartem, a półserio - ci, którzy mają do mnie zaufanie i mnie cenią - cieszą się, bo to mój osobisty sukces. A ci, którzy nie - cieszą się, że mnie nie będzie w Warszawie. Po raz pierwszy udało mi się podjąć decyzję, która łączy…

— śmiał się Tusk.

W „rozmowie” nie zabrakło wątku dotyczącego polityki wewnętrznej - premier mówił o potencjalnych kandydatach na jego następcę (następczynię) w fotelu Prezesa Rady Ministrów.

Tę informację przedstawi Polakom prezydent - cieszę się, że mam tak znakomite porozumienie z Bronisławem Komorowskim. Mam wielki szacunek do pańskiej widowni, ale to poważne sprawy…

— przekonywał.

Mówił jednak o kryteriach, jakimi będą się kierować przy wyborze premiera.

To gwarancja stabilności sytuacji - utrzymanie większości w sensie. Ta koalicja nie ma gigantycznej przewagi… (…) Trochę inaczej niż Jarosław Kaczyński oceniam swoje premierostwo, ale za dużo widziałem, by wierzyć, że są osoby nie do zastąpienia. Wiele osób uważało 7 lat temu, że to ryzykowne, że nie jestem przygotowany. Dziś mówią: „Boże, co po Tusku?!”

— ironizował.

Podzielam pogląd, że to nowe otwarcie w Platformie i w Polsce…

— przyznał jednak niepewnie.

Deklarował, że w Platformie i w całym świecie polskiej polityki jest wiele nazwisk do zastępowania go w fotelu PO i szefa rządu.

Kiedy dochodzi do tego momentu próby, zastąpienia, to nazwiska - a ja ich nie wymieniam - są. Jeśli dokonamy wyboru, to on będzie uwzględniał relacje z koalicjantem, stabilność w Platformie i znajdziemy… Parytet? Zawsze było moim staraniem, by w polskim rządzie kobiety odgrywały istotną rolę. To istotne, ale nierozstrzygające

— tłumaczył.

Słuchajcie, powiedzmy sobie szczerze: Hanna Suchocka była premierem krótko i dawno temu, ale mamy dobre doświadczenia z kobietami u władzy. Mieszkamy w Warszawie - poparcie dla Gronkiewicz-Waltz, to, że wygrywa wybory… Marszałek Kopacz świetnie sobie radzi w Sejmie. Elżbieta Bieńkowska - dobry wicepremier, chcielibyśmy kogoś takiego u siebie. Co im odpowiadam? Że Polki są najlepsze na świecie

— uśmiechał się Tusk.

Zasugerował niejednoznacznie, że szefową PO i nowym premierem może zostać Ewa Kopacz.

Szef rządu tłumaczył, jak wyglądały rozmowy przed jego wyborem.

Po to, żeby ten sukces był duży, trzeba było zacząć grę na wielu fortepianach. By to co możliwe - uzyskać na pewno, a to, co niemożliwe - uzyskać, jeśli będzie sprzyjało nam trochę szczęścia. (…) Gdy Jerzy Buzek dostawał szefa PE, ludzie w Brukseli mówili, że Polska powinna iść drogą Hiszpanii i stać się wiodącą siłą - uzyskiwać siłę większą niż to wynika z demografii czy możliwości finansowych, i że Jerzy Buzek to ten pierwszy krok. Wtedy ktoś powiedział: „Donald, czuję, że to będzie pozycja dobra dla polskiego premiera”

— opowiadał Tusk.

Uznaliśmy, że będziemy starać się maksymalnie sprytnie grać równocześnie o kilka miejsc. Podnieśliśmy tę poprzeczkę wyżej niż ktokolwiek mógł o tym pomyśleć

— przekonywał premier.

Tusk mówił też, że kanclerz Niemiec miała nie być entuzjastką jego kandydatury.

Kanclerz Niemiec trzymała kciuki, bym miał mocną pozycję w Polsce. W Europie wielu moich przyjaciół zastanawiało się, czy to może zdestabilizować sytuację… (…) Moim zadaniem było przygotować to, by ryzyko nie było za duże…

— tłumaczył.

Deklarował też, że Polska walczy o dobrą tekę w Komisji Europejskiej.

Polska może tam zacząć globalnie rozgrywać swoje interesy. Sytuacja na Ukrainie każe nam myśleć o każdym aspekcie polskiej polityki…

— przekonywał.

Będę szefował Platformie do 1 grudnia, a potem Platforma będzie musiała sobie radzić z innym liderem. (…) Byłoby czymś dwuznacznym, gdybym usiłował łączyć partyjną rolę w Polsce z funkcją szefa Rady Europejskiej

— zadeklarował.

Mówił jednak, że będzie „gorąca linia” między Warszawą a Brukselą. Nie chciał wypowiadać się na temat ewentualnego składu przyszłego rządu.

To musi być wola i wyobraźnia nowego premiera…

— przyznał.

Dodał, że nie jest zwolennikiem przyspieszenia wyborów w najbliższych dniach.

Kaczyński uznał, że szansą na pokonanie przeciwnika są przedwczesne wybory. I przegrał. Uważam, że terminy konstytucyjne to coś, czego nie warto dewastować… (…) Te następne wybory po prezydenckich, to jest moment, to jest jutro - po co robić ekwilibrystykę?

— zastanawiał się Tusk.

Zapewnił, że dopóki - formalnie - nie będzie przewodniczącym Rady Europejskiej, zaangażuje się w kampanię wyborczą Platformy.

Mam jeden argument, zwłaszcza jeśli chodzi o sejmiki wojewódzkie. (…) Władze regionalne to jeden z głównych partnerów w UE - nie ukrywam, chciałbym, by w polskich regionach rządzili ludzie, którzy wierzą w sens Europy, a nie ci, którzy odwracają się od Europy plecami

— ocenił.

Tusk nawiązał także do rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz podpisania Porozumień Sierpniowych.

To klamra, by myśleć o tym, jak wielkim zobowiązaniem jest dzisiaj to, że stajemy się liderem Europy. Aż dreszcz przechodzi… (…) Kiedy była krótka dyskusja, czy jak Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej może być szefem tej części rady, która dotyczy państw strefy euro…, to jednym z argumentów było przekonanie, że Polska poradziła sobie dobrze w kryzysie, lepiej od państw strefy euro

— mówił.

Na koniec pytanie o relacje z Rosją.

Prędzej czy później dojdzie do spotkań władz UE z władzami Rosji. I to będzie swoiste wyzwanie i ciekawy moment mojej pracy. Mam swoje doświadczenia i pozytywne, i negatywne… (…) Polska ma także opinię państwa, które sprowadziło problem Ukrainy - z dobrymi i złymi skutkami. Ale my w Polsce nie mieliśmy wątpliwości, że niepodległa Ukraina to jeden z najważniejszych gwarantów naszego bezpieczeństwa

— kontynuował.

Tłumaczył, że chce, by „bardzo trudne” porozumienie między stolicami europejskimi a Waszyngtonem było coraz trwalsze.

Na koniec Tusk odpowiadał o swoje ambicje polityczne - za 2,5 roku, za 5 lat…

Za pięć lat? Pff… Każdy powinien zajmować się swoim zakresem kompetencji, zwłaszcza gdy jest nagrywany… Mam przekonanie, które wyrasta z mojego doświadczenia i kilku lektur, do których mam przywiązanie: gdy człowiek planuje, Pan Bóg się śmieje. (…) Mamy tak dużo zagrożeń i szans, że musimy ten historyczny moment wykorzystać jak najlepiej i przestać myśleć w kategoriach „co ja będę robił za pięć lat”

— odparł.

Lis dociskał - jak zareagowała żona?!

Jesteśmy 36 lat po ślubie i to wystarczająco dużo czasu, by wiedzieć o sobie wszystko. Fundamentem trwałej miłości jest zaufanie, czasami ograniczone… Małżonka męża musi pilnować. (…) Jedyny głos sceptyczny to głos mojego wnuka Mikołaja - patrzy na mnie i pytał: „Dziadek, ty naprawdę musisz wyjechać z Sopotu?”

— śmiał się, kończąc Tusk.

Wywiad. W Telewizji Polskiej. Za pieniądze podatników. Odśpiewane „sto lat”, pytania o reakcję żony i wnuka. Tomasz Lis w pełnej krasie. Niesamowite.

svl, TVP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych