Piotr Zaremba: Jednak są nadal na „ty”. Mowa o Jarosławie Kaczyńskim i Zbigniewie Ziobro

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Ponieważ zawsze przyznaję się do błędu, prostuję. Swój komentarz o porozumieniu PiS z mniejszymi partiami prawicy zacząłem od obserwacji, że Jarosław Kaczyński powiedział do Zbigniewa Ziobry: „Pan może z drugiej strony”. Napisałem tak, bo to usłyszałem oglądając tę scenę w telewizji. Przypomniałem, że Kaczyński był kiedyś z Ziobrą na „ty”, więc ich relacje uległy swoistemu cofnięciu się. Porozumieli się, bo polityka to nie imieniny.

Ale wieczorem oglądałem tę scenę jeszcze raz. Kaczyński powiedział do Ziobry: „Stań może z drugiej strony”. Natura ludzka nie jest więc aż tak kapryśna. Stare relacje nie zmieniły się przynajmniej w tej jednej sferze.

Poprawiam ten fragmencik. I nie odwołuję niczego innego, co napisałem. Będzie ciężko, w sensie politycznym i może nawet bardziej ludzkim, ale moje proroctwo, że są skazani na jedność, sprawdziło się. Polska polityka jest jednak racjonalna. Nawet TVN nie znajduje powodów do czepiania się, poza ogólną oceną, że to zwycięstwo prezesa PiS.

To na pewno potwierdzenie jego politycznej dominacji na scenie. Ale Gowin i Ziobro mają pełną możliwość szukania dla siebie tematycznych nisz. W przypadku Gowina mogła by nią być troska o to aby uzupełnić dość etatystyczny prospołeczny program PiS pewną dozą współczucia dla drobnego biznesu, gniecionego przez biurokracje. Dziś na tym tuczy się partia Janusza Korwin-Mikkego.

Dla Ziobry? Tematyka szeroko rozumianej praworządności, ale zawsze miałem wrażenie, że w tym środowisku para idzie w gwizdek, natomiast względy programowe są drugorzędne. Ale potrzeba twarzy Ziobry i Kurskiego, więc dali twarze. I dobrze.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych