Zbyt długo Jacek Kurski nie wytrzymał separacji z polityką. Po pojawieniu się na kongresie zjednoczeniowym prawicy, znów bryluje w mediach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kurski bije się w piersi i apeluje o jedność z PiS: „Chcieliśmy dobrze, ale ten eksperyment się nie udał”
To polityka nie wytrzymała rozbratu ze mną. (…) Miesiąc temu zapowiedziałem urlop od polityki na dłuższy czas i wcale z tego urlopu nie rezygnuję. Ogłosiłem to, nie chcąc brać udziału w szamotaninach na prawicy, które ówcześnie moim zdaniem trwałyby do wyborów prezydenckich, zanim wyłoniłaby się jakaś sensowna koalicja. I jakież było moje miłe zdziwienie, kiedy okazało się, że prezes Kaczyński podjął inicjatywę zjednoczeniową w pełni zgodną z tą, o której ja marzyłem
— opowiada Kurski w wywiadzie dla „Super Expressu”.
Zrobiłem sobie roczny urlop od polityki, ale w tej sytuacji musiałem się pokazać. Potwierdzić, że żyję, obserwuję, czekam, wciągam żółtko i nabieram sił…
— dodaje w „Polsce The Times”, wyjaśniając, że „wciąganiem żółtka” nazywał ze swymi dziećmi „stan tuż po obudzeniu się, kiedy trzeba było dojść do siebie.”
Uznałem za stosowne na chwilę przerwać urlop i wyrazić pełne poparcie, radość. Tak, by o mnie nie zapomniano za rok, kiedy będą poważne wyborcze realizacje tego zjednoczenia. Po tej rozmowie chcę jednak wrócić na urlop, poświęcić się sprawom prywatnym, nie będę biegał po mediach jak przez poprzednie lata
-– zastrzega z kolei w „SE”.
Były europoseł zdradza tu również okoliczności towarzyszące jego pojawieniu się na niedawnych kongresie.
Od dziewięciu dni nie mogłem się dodzwonić do Zbigniewa Ziobry. Uznałem więc, że to on nie jest zainteresowany moim zdaniem w tej sprawie. Zdecydowałem więc tak, jak mi podpowiadało serce. Skoro nie odbierał telefonu, to posłuchałem rady serca, a nie Ziobry
— stwierdza.
Kurski jest pewny, że jednoczenie prawicy, choć na razie nie przypieczętowane porozumieniem PiS z Ziobrą i Jarosławem Gowinem, zakończy się powodzeniem.
Takie negocjacje, dochodzenie do porozumienia, są normalnym procesem. Wszystkie te partie mają na pewno wspólny cel - odsunięcie Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska od władzy i to jest najważniejsze. To zapewne w końcu je zjednoczy
— przewiduje.
Do sprawy zjednoczenia prawicy wraca również w wywiadzie dla „Polski The Times”.
Z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego gra idzie o coś zupełnie innego. Zwycięstwo bądź przegrana będzie nadaniem albo odebraniem sensu jego 25-letniej aktywności w życiu publicznym wolnej Polski. To zwycięstwo Jarosław Kaczyński winny jest też, by nie używać wielkich słów, swemu bratu. Musi wygrać te wybory, i to nie dwoma procentami, ale kilkunastoma
— podkreśla.
I dodaje:
Jeżeli nie będzie miażdżącego zwycięstwa zjednoczonej prawicy, która rozbije bank i weźmie większość w Sejmie, to nawet jeśli te partie przegrają z PiS indywidualnie, sklecą koalicję. Wtedy możemy mówić nie o dwóch kadencjach Tuska, ale o czterech. Gra idzie o szansę prawicy na zwycięstwo, a nie o wybaczanie.
Kurski odnosi się również do afery taśmowej.
Niewątpliwie Donald Tusk jest mistrzem w zamiataniu pod dywan wszystkich afer dzięki swojej pozycji w mediach elektronicznych, służbach i oligarchii. Przecież ta afera, zwłaszcza pierwsza z wydrukowanych rozmów, zmiotłaby każdy rząd na Zachodzie. Każdy! Nie mówiąc o każdym rządzie w Polsce, o ile nie byłby to rząd Platformy. Mam jednak nadzieję, że straszenie PiS przynosiło mu efekt 7-8 lat, ale kolejny raz ten numer już nie przejdzie i ludzie nie dadzą się nabrać. Dziwi mnie też, że taśmy przestały się ukazywać. Czy Tuskowi udało się w jakiś nieformalny sposób dojść do źródła wycieku?
— pyta w „SE”.
Jarosław Kurski najwyraźniej doszedł już do siebie po klęsce w eurowyborach, ale - jak twierdzi - nie rezygnuje jeszcze z odpoczynku od polityki. Ot, wpadł do niej na chwilę i zaraz wychodzi. Ale wróci…
JKUB/”SE”/”Polska The Time
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/204905-posluchalem-rady-serca-a-nie-ziobry-kurski-o-jednoczeniu-prawicy-tasmach-prawdy-i-wciaganiu-zoltka