Donald Tusk składa wniosek o wotum zaufania dla rządu z powodu afery. Sugeruje wątek rosyjski i ocenia: "Czy w polskim Sejmie będziemy podnosić rękę zgodnie ze scenariuszem, który powstał nie wiadomo gdzie?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
premier.gov.pl
premier.gov.pl

Chcę mieć pewność, że będziemy realizowali polskie scenariusze i otwarte scenariusze.

— mówił premier Donald Tusk podczas swojego przemówienia w Sejmie.

Szef rządu zdawał relację w sprawie afery taśmowej, jaka w ostatnich dniach zelektryzowała opinię publiczna.

Tusk zaczął swoją przemowę od swojej oceny zdarzeń.

Muszę zacząć od przeprosin pod adresem opinii publicznej za bulwersujące i skandaliczne zachowania - mówię tu o języku, niestosownych słowach… Tak czy inaczej, ze względu na to, że nielegalne podsłuchy zostały ujawnione, ci, którzy wstydzą się za to, jak się zachowali, mają obowiązek wytłumaczenia się z tego: od własnego domu, skończywszy na parlamencie

— zaznaczył.

Premier mówił jednak, że nie język jest istotą problemu. Podkreślił, że jest również wątek prawny nielegalnie podsłuchanych.

To ma poważne znaczenie - że rozmawiamy przy otwartej kurtynie, niemalże online, w studio telewizyjnym. Nikt nie może udawać, że nic się nie stało. Każdy z obywateli - pomijając instytucje życia publicznego - wyciągnie własne wnioski na podstawie tego, co usłyszał lub przeczytał. Ale chcę podkreślić znaczenie polityczne i prawdziwe, głębokie problemy, jakie związane są z tzw. aferą podsłuchową

— mówił.

Tusk tłumaczył, że kryzys polityczny wywołany jest przez przestępstwo.

Nie lekceważąc lekcji, jaka płynie z nagrań - lekcji, z której powinni wyciągnąć wnioski zarówno nagrani, jak i ci, którzy obawiają się, że mogą być nagrani - prawdziwym problemem jest fakt, że grupa przestępców pozwoliła sobie na nielegalne nagrywanie i podsłuchiwanie, a następnie publikowanie materiałów, które doprowadzają do takiego wstrząsu

— zaznaczył.

Podkreślił, że proceder nagrań trwał co najmniej półtora roku i dotyczył dziesiątków, a może i setek ludzi. Odpowiadając sobie na motywacje podsłuchujących, wskazał sektor energetyczny i gazowy.

Po pierwsze - mówimy o osobach zaangażowanych w działalność gospodarczą związaną z energetyką. Sytuacja, z jaką mamy miejsce w ostatnich dniach, poprzedzona była zdecydowanymi działaniami służb państwowych wobec importerów i dystrybutorów węgla. Ten wątek może być poboczny, albo nie wyłączny, ale jest on obecny w tej sprawie

— mówił.

Jak dodawał, dotychczasowa wiedza każe mocno badać związki osób zaangażowanych z problematyką gazową. Wskazywał też wątek rosyjski.

Skala zdarzeń jest adekwatna do skali interesów - i to nie tylko polskich firm - dwuznacznych i nielegalnych, jakimi służby się zajęły. To tło jest szerokie, bo dotyczy kilku zdarzeń, które mieli państwo obserwować w ostatnich miesiącach. Są one bezpośrednio lub pośrednio związane z aktorami tego dramatu. Mają związek z osobami, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją

— sugerował Tusk.

I dodawał:

W tym tle jest handel węglem zza wschodniej granicy. (…) Mam nadzieję, że śledztwo i postępowanie, a potem proces, rozwieją wątpliwości i potwierdzą skojarzenia dość oczywiste. W tle jest także sytuacja na Ukrainie i w Europie - chcę mocno podkreślić, że dziś mogę zdefiniować fundamentalne interesy państwa, które mogą być osłabione w związku z aferą podsłuchową

— przekonywał.

Tusk wskazywał również wątek unii energetycznej i sytuacji na Ukrainie. Nie chciał jednak wdać się w szczegóły.

Jeśli chodzi o ten element, który bezpośrednio rzuca się w oczy, czyli o handel węglem - to sprawa jest na dużą skalę. Mówimy o dużych pieniądzach i wpływie obrotu węgla na gospodarkę. (…) Powstaje kluczowe polityczne pytanie - czy dziś w polskim Sejmie będziemy podnosić rękę, argumentować zgodnie ze scenariuszem, który powstał nie wiadomo gdzie?

— pytał premier.

Mówił o tym, że „nie wie, jakim alfabetem jest pisany ten scenariusz”.

Mam prosty plan, który będzie zależał od Wysokiej Izby. Potrzebujemy pewności, że państwo sugeruje sprawnie i radzi sobie z tym niestandardowym i poważnym kryzysem, że rząd dysponuje mandatem wynikającym z wyborów i większości parlamentarnej w przeddzień negocjacji w UE

— mówił Tusk.

Premier zaznaczył, że nie ma miejsca na dwuznaczności i domyślanie się przez długi czas, „czy jest jeszcze rząd w Polsce czy upadnie”.

Chcę mieć pewność, że będziemy realizowali polskie scenariusze i otwarte scenariusze. (…) Z całą pewnością nie podejmę żadnej decyzji, która będzie podyktowana intencjami i zagraniami tych, którzy nie wahają się popełnić przestępstwo

— złościł się Tusk, „przestrzegając opozycję” przed wejściem w ten plan.

Krytycznie odniósł się do planów zmiany politycznej.

Są tylko dwa wyjścia, by zmienić władzę: wybory albo większość parlamentarna. Od jutra w Brukseli muszę mieć pewność, że dysponuję większością, która pozwala mi funkcjonować

— tłumaczył premier.

Tusk na koniec złożył wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu. Marszałek Sejmu ogłosiła po tym 30-minutową przerwę. Ewa Kopacz zapowiedziała przy tym, że głosowanie nad wotum odbędzie się najwcześniej o 21:00.

Po przerwie głos zabrał Rafał Grupiński - jako przedstawiciel Platformy.

To wyzwanie dla instytucji państwa, któremu trzeba na oczach opinii publicznej sprostać. Tego wymaga poczucie odpowiedzialności. (…) To problem całej klasy politycznej - nie ma na tej sali żadnej partii, która nie miałaby w przeszłości problemów z nagraniami

— mówił.

CZYTAJ TAKŻE:

Gorąca dyskusja w Sejmie. Szczerski do Tuska: „Nie znosicie Polaków, nie szanujecie Polaków. Jesteście tutaj obcy!” A Grupiński straszy… powrotem PiS

Jarosław Kaczyński: „Jeśli Polska ma wielki problem, to jest nim rząd Donalda Tuska. Zrobimy wszystko, by jego dni były policzone”

svl


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych