Sejmowe wystąpienie Mariusza Kamińskiego doprowadziło do tego, że Izba nie uchyliła mu immunitetu. To z jednej strony coś na kształt łyku świeżego powietrza.
Okazało się bowiem, że są, również na ławach koalicji i nawet na ławach Platformy ludzie, którzy nie chcą żyrować politycznej chucpy prokuratury. I rządu, bo trudno przypuścić, by wniosek o uchylenie immunitetu byłemu szefowi CBA został złożony bez co najmniej nieformalnej akceptacji premiera.
Z drugiej strony - szklanka jest do połowy pusta, bo przecież pomimo niezwykle logicznego i przekonującego - jak podkreślają wszyscy, którym dane było wysłuchanie go - wystąpienia Kamińskiego, liczba posłów, którzy na logikę machnęli ręką i zgodnie z regułami plemiennej wojny zagłosowali za w oczywisty sposób bezzasadnym wnioskiem u zabranie mu immunitetu niemal wystarczyła, by tak się stało.
Najważniejsze jednak są opisane przez Kamińskiego porażające okoliczności całej sprawy. Być może zgromadzone przez CBA dowody nie wystarczyłyby do sądowego skazania Kwaśniewskich (choć w sensie potocznego, zdrowego rozsądku to, że to oni byli właścicielami feralnej nieruchomości wydaje się nie ulegać wątpliwości - no, chyba że prokuratura potrafi przedstawiony przez Kamińskiego łańcuch faktów rozbić, ale wątpię w to - przecież wersja byłego szefa Biura była już kilkakrotnie przedstawiana przez media, prokuratura gdyby mogła to już dawno zareagowałaby osłabiającym tę wersję przeciekiem). Można uznać, że sąd kierowałby się zasadą domniemania niewinności.
Ale to co innego, a coś jeszcze innego to próba wdeptania w ziemię szefa służby specjalnej za to, że poważył się na działania, zmierzające do postawienia zarzutów byłemu prezydentowi. Osobie z grona nietykalnych. Ta hucpa, ta bezczelność prokuratury wbija w fotel. I każe zastanowić się, czy najbardziej demoniczne wizje III RP nie mają w sobie ziarenka prawdy.
Do stawiania pytań o naturę III RP skłania też meritum sprawy - czyli kwestia nieujawnionych dochodów Kwaśniewskich. Wobec byłego prezydenta niejednokrotnie formułowano sugestie o charakterze korupcyjnym. Były one różnego kalibru; żadna nie znalazła formalnego rozwinięcia. Dziś jednak wiemy o kilku choć legalnych, to moralnie i politycznie wątpliwych źródłach finansów Kwaśniewskiego z okresu już po oddaniu władzy (choćby doradzanie dyktatorowi Kazachstanu czy ukraińskiemu oligarsze od Janukowycza). Widzimy więc, że eksprezydent nie jest, gdy chodzi o pozyskiwanie dochodów dla samego siebie, zbyt wybredny. A jaki był pod tym względem, gdy był prezydentem urzędującym, bił rekordy popularności, a władzę sprawowali jego koledzy, i mógł czuć się realnie całkowicie bezpieczny…?
I o tym wszystkim też przypomniał nam Mariusz Kamiński. Między innymi dlatego jego dzisiejsze wystąpienie przejdzie do historii polskiego parlamentaryzmu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/200040-piotr-skwiecinski-dla-wpolitycepl-wystapienie-mariusza-kaminskiego-i-wazne-pytania-o-hucpe-prokuratury-i-o-nature-iii-rp