Jeżeli rzeczywiście jakaś część oficerów uważa Jaruzelskiego za postać pozytywną, byłoby to dowodem na istnienie „złogów komunistycznych” w naszej armii

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak w odpowiedzi na twitterowy komentarz publicysty oraz eksperta do spraw międzynarodowych i obronności Pawła Woźniaka w sprawie asysty wojskowej na pogrzebie generała Wojciecha Jaruzelskiego

To Pan mógł zablokować haniebną decyzję o wojskowej asyście,  jak się czuli ci młodzi żołnierze?

… napisał:

Jakkolwiek to oceniać, większość żołnierzy ma zupełnie inny stosunek do Wojciecha Jaruzelskiego niż Pan i ja. Słyszą też gwizdy na Powązkach 1.08.

CZYTAJ WIĘCEJ: Minister obrony twierdzi, że większość żołnierzy ma pozytywny stosunek do Jaruzelskiego. Jeśli tak, to mamy prawdziwy dramat w armii

Na podstawie tych słów wolno domniemywać, że minister podziela negatywną ocenę Woźniaka o komunistycznym dyktatorze i to mu się chwali. Przeraża mnie jednak, że według niego inaczej myślą o sowieckim namiestniku w Polsce żołnierze, a już zupełnie nie rozumiem, co to ma wspólnego z incydentami na Powązkach Wojskowych w kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego.

Jeżeli rzeczywiście jakaś część oficerów (bo sądzę, że to raczej ich miał na myśli Siemoniak, a nie szeregowych członków kompanii honorowej) uważa Jaruzelskiego za postać pozytywną, byłoby to najlepszym dowodem na istnienie „złogów komunistycznych” w naszej armii i fatalnie świadczyłoby o intelektualnym oraz moralnym poziomie jej kadry, nie mówiąc już o historycznej ignorancji.

Używam trybu przypuszczającego, ponieważ nie chce mi się wierzyć, żebyśmy 25 lat po zmianie ustroju mieli w Wojsku Polskim sporą grupę oficerów rozumujących w czysto peerelowskich kategoriach i nie rozróżniających posłuszeństwa od zdrady.

Doskonale pamiętam, jak śp. pułkownik Ryszard Kukliński bronił Sztabu Generalnego LWP za czasów swej służby w nim twierdząc, że była to najbardziej patriotyczna i antykomunistyczna struktura w Polsce Ludowej. Podobnie oceniał większość oficerów służących w linii. A przecież minister obrony narodowej ma kontakt głównie właśnie ze sztabowcami i z wyższymi dowódcami liniowymi. Skoro wówczas, kiedy za ujawnienie takich poglądów groziły poważne represje, uważali oni Jaruzelskiego za zdrajcę, to wierzyć mi się nie chce, aby ich następcy w wolnej Polsce mieli diametralnie inne zdanie na jego temat.

Obawiam się, że w ferworze twitterowej wymiany zdań minister Siemoniak dokonał niesprawiedliwego, krzywdzącego jego podwładnych uogólnienia. Ciekawy jestem, czy któryś z oficerów odważy się zabrać publicznie głos w obronie dobrego imienia i honoru Wojska Polskiego?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych