Nie przypuszczałem, że pogrzeb Jaruzelskiego będzie miał aż takie znaczenie. Bo trudno było przypuszczać, że będziemy świadkami takiej hucpy. Od wczoraj jest mi po prostu bardzo smutno. Tym bardziej, im przypominam sobie, jak szeroko uśmiecha się w blasku fleszy Kiszczak spacerujący dziarskim krokiem po Powązkach. Jak perfidnie lży świętości Urban z pozycji wózka inwalidzkiego, z którego w każdej chwili jest w stanie się poderwać. Jak Bronisław Komorowski oddaje cześć człowiekowi, którego uznaje za swojego poprzednika. Jak orbituje Michnik w porównaniach Jaruzelskiego do bohaterów pokroju płk. Kuklińskiego.
Można powiedzieć, że po Michniku, Kwaśniewskim (zapewne od pogrzebu Jaruzelskiego wciąż stoi na baczność), a nawet Komorowskim można spodziewać się wszystkiego. To prawda, ale skala tego, z czym mieliśmy w ostatnich dniach do czynienia, przytłacza. Ten brak proporcji, brak odpowiednio brzmiących głosów rozsądku, sprawiedliwości, wszechobecne hołdy składane symbolowi zniewolenia narodu i powszechne przechodzenie do porządku dziennego nad czynieniem bohatera z dyktatora muszą skłaniać do pytania: gdzie my żyjemy?
Oczywiście, nie pierwszy raz obecne „elity” polityczne i medialne sprzeniewierzają się podstawowym wartościom, deprecjonują majestat państwa, kpią z prawdy. Sposób traktowania Jaruzelskiego to drugi, po 10 kwietnia, moment, w którym tak dobitnie widać chorobę naszego państwa.
I znów najdobitniej widać ją w środowisku „Gazety Wyborczej”, które skupia te wszystkie „autorytety”. Jego bezczelność nie zna granic. Michnik grzmiąc na szefa IPN za sprzeciwienie się pochówkowi Jaruzelskiego na Powązkach porównuje go do stalinowskiego przedwojennego prokuratora. Pal licho jego opinie o „mądrym, ciepłym, inteligentnym człowieku”, od którego kiedyś kazał się „odpieprzać”, ale on waży się stawiać PRL-owskiego satrapę wyżej od człowieka, który ryzykując własnym życiem próbował zniewalający system wysadzić. Ludziom protestującym pod Powązkami zarzuca „łamanie polskiego etosu tradycji rycerskiej”. Niebywały tupet.
Kto zachowuje się jak dzicz spuszczona z łańcucha? Czy warto w ogóle się tymi ludźmi zajmować? Niestety - to nasi rodacy. Polacy. Ludzie, którzy Boga mają na ustach, a nie mają go w sercu, którzy miłosierdzie mylą z zemstą, a ewangelię miłości zastąpili katechizmem nienawiści.
Szanowny towarzyszu redaktorze, to nie mylenie miłosierdzia z zemstą. Ci ludzie doskonale rozróżniają te pojęcia. Nie dziwne, że na miłosierdzie nie ma miejsca, skoro nie ma go też na sprawiedliwość. Ale rozumiem, że człowiek, którego język do złudzenia przypomina przemowy Gomułki, nie jest w stanie tego pojąć.
Bronisław Komorowski w czasie mszy w katedrze polowej zaczął swoje przemówienie od szacunku dla majestatu śmierci. Jakoś nie przypominam sobie tego szacunku w postawie p.o. (wówczas) prezydenta w scenie uwiecznionej na poniższym filmie, gdy oczekiwał na przybywające ze Smoleńska trumny m.in. z najważniejszym polskim żołnierzem, szefem sztabu gen. Gągorem.
Obrazek z gazety Urbana, na którym Jaruzelski w garniturze, z laseczką, kroczy schodami prosto do nieba pięknie pokazuje, co zgotowaliście. Kto ma dziś największą satysfakcję.
Jaruzelski żegnany był z honorami, prezydentami, asystą wojskową, salwą, w katedrze polowej. A tak wyglądał pogrzeb Jadwigi Kowalczyk, zabitej 17 grudnia 1970 r. w Szczecinie, 16-letniej uczennicy Szkoły Przysposobienia Rolniczego. Relacja brata:
Pogrzeb w nocy był. Ciemno było jak nie wiem co. W nocy przyjechali z pytaniem takim, czy mamy chęć uczestniczyć w pogrzebie? No i wybrali tylko, że mogła pojechać mama, ojciec i ciotka z wujkiem, no i jedno z nas z rodzeństwa. No i trafiło na mnie, że mnie wzięli. Pojechaliśmy na ten cmentarz. Stały już tak trumny ustawione. Zobaczyłem tam ludzi pozawijanych w te prześcieradła białe. Leżeli na dużym takim ciężarowym samochodzie (…) Trumny stały oparte o drzewo. Przy tych drzewach były postawione trumny. Nikt nie był ubrany, wszyscy byli zawinięci w prześcieradło. Jadzi trumna już była postawiona przy grobie i był dół wykopany. Nie chcieli na początku otworzyć tej trumny, ale jakoś dali się przekonać i otworzyli. Zobaczyliśmy, że to jest Jadzia i pochowali ją. Tylko jeszcze przerwę zrobili, bo pytam się, gdzie jest ksiądz? Mówią, że nie ma. W końcu przyszedł jakiś chyba przebrany za księdza, bo miał policyjne buty. Bardzo szybko to trwało. Dopiero na drugi dzień był drugi pogrzeb przy tym zakopanym grobie. Ksiądz odprawił mszę.*
Zapytajcie brata Jadwigi, czy podobało mu się pożegnanie dyktatora.
Marek Pyza
*Relacja zawarta w wywiadzie przeprowadzonym przez Agnieszkę Kuchcińską-Kurcz w ramach projektu Filharmonii Szczecińskiej i Centrum Dialogu „Przełomy” (przy Muzeum Narodowym w Szczecinie) związanego z rocznicą Grudnia 1970 r. Całość dostępna tutaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/198562-jaruzelski-z-honorami-jego-ofiary-noca-w-przescieradle-pod-drzewem-przypominamy-relacje-z-pogrzebu-jadwigi-kowalczyk