Sąd niepotrzebny, wystarczą słowa Tuska i Bieleckiego, czyli Tomasz Siemoniak (b. szef biura KLD) o finansowaniu partii przez Niemców

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Sprawa ujawnienia przez Pawła Piskorskiego finansowania Kongresu Liberalno-Demokratycznego w latach 90. przez niemieckie CDU wciąż uwiera polityków Platformy Obywatelskiej. Tomasz Siemoniak, dziś minister obrony, a wówczas szef biura KLD, też tłumaczył się z kłopotliwego wsparcia o z zagranicy. Choć tłumaczył się dość pokrętnie.

Jak mówił w RMF FM, jego przyjaźń z Piskorskim to przeszłość.

Oczywiście przez wiele lat bardzo blisko współpracowaliśmy, przyjaźniliśmy się - to był ogólnie znany fakt.

Co osłabiło te więzy?

Od kilku lat byliśmy w znacznie luźniejszym kontakcie i każdy poszedł swoją drogą. Myślę, że to są też jakoś sprawy prywatne, nie chcę ich za bardzo komentować.

Siemoniak zarzeka się, że nic o niemieckich pieniądzach nie wiedział. Na pytanie, czy gdyby takie finansowanie miało miejsce, to czy by o nim wiedział, czy „przepływałoby” przez niego, nie odpowiada wprost:

To jest sprawa tak hipotetyczna, że nie chcę się na ten temat wypowiadać. Nie miałem o takich sprawach pojęcia.

I zdecydowanie bagatelizuje problem:

Tych pieniędzy KLD w 1991 roku w czasie tej kampanii, o której jest mowa, jak się domyślam, w książce, miało bardzo mało. To była taka biedna kampania, więc w ogóle wydaje mi się, że to jest takie sugerowanie bardzo oderwane od faktów.

Z tym akurat trudno się nie zgodzić. Na kampanię jakichś gigantycznych sum raczej nie wydano, skoro powstawały wówczas takie spoty, jak opisany prze nas w ubiegłym tygodniu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Oszczędna produkcja z białą mewą i cedzący przesłanie do narodu Bielecki: „Dobro kraju tworzy każdy, kto pracuje dla siebie i swoich bliskich”. ZOBACZ SPOT KLD z ‘91 r.!

Choć oczywiście niemieckie pieniądze mogły być spożytkowane inaczej…

Dlaczego w takim razie politycy Platformy nie wytoczą Piskorskiemu procesu? Tomasz Siemoniak – jak jego partyjni koledzy – tłumaczy się zawile:

Trzeba się zwrócić do premiera Bieleckiego, żeby on to wyjaśnił. Premier Bielecki wypowiedział się jednoznacznie w tej sprawie. Ja nie wiem, czy w każdej ze spraw trzeba chodzić do sądu. Jest tutaj wyraźne oświadczenie Jana Krzysztofa Bieleckiego, że nic takiego nie miało miejsca. Wypowiedział się premier Donald Tusk, że nic takiego nie miało miejsca.

I proponuje, by tę kwestię pozostawić osądowi Polaków:

Myślę, że oprócz sądu jest jeszcze opinia publiczna. Sądzę, że gdyby pojawiły się jakieś informacje inne niż tylko ostrożne, przecedzone przez prawników sugestie, to wtedy można by na ten temat bardziej rozmawiać. Wydaje mi się, że oświadczenie premiera Bieleckiego tutaj przecina tę sprawę.

No pewnie! Jak można wątpić w słowa Bieleckiego? Polacy ufają mu bezgranicznie. A przynajmniej powinni.

Swoją drogą, to zaiste zastanawiające, dlaczego Donald Tusk i jego platformiani koledzy wyrośli z KLD nie załatwili jeszcze tej sprawy w sądzie. Jeżeli nic nie ma na rzeczy, byłoby już dawno po procesie w trybie wyborczym, temat przestałby być wałkowany, a Piskorski zostałby skompromitowany. Chyba, że faktycznie ma mocne karty i liderzy Platformy, z premierem na czele, dobrze o tym wiedzą.

znp, RMF FM

———————————————————————————————————-

Specjalna oferta Sklepiku.pl: Kubek lemingowy!

Najgorętszy gadżet sezonu. Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Musisz go mieć!

Do nabycia TYLKO wSklepiku.pl!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych