Krakowski układ zamknięty? "Ujawniona afera to jedynie wierzchołek góry lodowej..." Gadowski o działalności komitetu Marczułajtis. NASZ WYWIAD

Andrzej Walczak, Jagna Marczułajtis-Walczak i Donald Tusk; fot. profil Andrzeja Walczaka na facebooku
Andrzej Walczak, Jagna Marczułajtis-Walczak i Donald Tusk; fot. profil Andrzeja Walczaka na facebooku

wPolityce.pl: Portal LoveKraków, przeprowadził prowokację dziennikarską wobec męża Jagny Marczułajtis, gotowego ja wynika z teksu - płacić za teksty przychylne dla idei zorganizowania zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie.

Czy Komitet Konkursowy Kraków 2012 Jagny Marczułajtis to rzeczywiście takie siedlisko korupcji, jak to sugerują autorzy prowokacji?

**Czytaj: Duży skandal wokół Igrzysk w Krakowie! Spotkanie na stacji benzynowej i kupowanie dziennikarzy. W roli głównej – mąż Jagny Marczułajtis**

Witold Gadowski, dziennikarz śledczy, publicysta „wSieci”: Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, że samo powstanie tego komitetu organizacyjnego naznaczone jest już piętnem podejrzenia. A to dlatego, że szefową została była szefowa biura poselskiego pani Marczułajtis. Pani Marczułajtis nie dała się dotąd poznać z żadnych menadżerskich zdolności. A to, że wymyśliła sobie ideę igrzysk olimpijskich, to jeszcze nie upoważnia jej do stanowiska głównodowodzącej w ogromnej operacji polskich przygotowań do zdobycia prawa do organizacji igrzysk. Po pierwsze pojawia się pytanie o kwalifikacje pani Marczułajtis. Bo poza jej słabymi w sumie wynikami sportowymi, to żadnych innych - nie ma. Po drugie, znając drogę do polityki pani Marczułajtis, mogę powiedzieć, że weszła do niej tylnymi drzwiami.

To znaczy?

Szczegóły nadawałyby się bardziej na portal Pudelek. Po trzecie komitet w Krakowie dubluje działania wynajętej w tym celu specjalnie firmy z Lozanny. Czyli firma dostała od miasta i ministerstwa sportu duże pieniądze za to, żeby przygotować wniosek aplikacyjny. A jednocześnie biuro pani Marczułajtis jest dotowane za tę samą pracę. A więc dwa razy płacimy za to samo. Tam ustalono już etaty. Średnia płaca w tym komitecie to jest 5 tys. zł. netto. I już to jest bulwersujące, bo to jest wszystko opłacane z naszych pieniędzy.

Pani Marczułajtis nie ma pojęcia o infrastrukturze sportowej w Krakowie. Wiem to z rozmów ze specjalistami od wychowania fizycznego, którzy nieoficjalnie mówią np., że nie jest możliwe wybudowanie toru bobslejowego na Górze Chełm, ani lodowiska do jazdy szybkiej  z pętlą 500-metrową na obecnym stadionie AWF-u. Już nie mówię o konkurencjach hokejowych.

Wygląda na to, że fachowcy od początku wiedzą, że Kraków nie jest w stanie przygotować igrzysk olimpijskich. Natomiast dobrała się grupa ludzi pod przewodnictwem pani Marczułajtis, którzy uznali, że samo przygotowywanie wniosku aplikacyjnego i aspirowanie do organizacji igrzysk - jest świetnym interesem. Oczywiście dla wąskiej grupy ludzi - rodzinnie i romansowo powiązanych. O tym w Krakowie mówi się od dawna.

To znaczy, konkretnie o czym?

Skandalem było już wyprodukowanie dwóch reklamówek stojących na żenująco niskim poziomie realizacyjnym, które były wyprodukowane „po znajomości”, przez pewną okołokrakowską firmę. Skandalem jest potem wsadzenie całych kampanii reklamowych, związanych z tymi reklamówkami do komercyjnych, zaprzyjaźnionych telewizji, przede wszystkim TVN-u, gdzie poszły kolejne grube pieniądze. Skandalem jest wyjazd polskiej delegacji na Igrzyska w Soczi, gdzie nie załatwiono nic. Zrobiono prezentację, na którą nie przyszedł pies z kulawą nogą. Na czele polskiej, krakowskiej delegacji stała pani wiceprezydent, która ze sportem, mówiąc delikatnie, nie ma wiele wspólnego. Mówię to bardzo delikatnie, mając świadomość, że krakowianie będą się w tym momencie uśmiechać. To są rzeczy powszechnie znane.

W tej sytuacji zachowanie męża pani Marczułajtis wydaje się niewinną zabawą. Ale, mówiąc poważnie, jeśli to, co opisał portal LoveKraków jest prawdą, to czy powinna tu wkroczyć prokuratura?

Moim zdaniem nie. Mamy tu męża pani Marczułajtis, od którego pani Marczułajtis odcięła się natychmiast w oświadczeniu, człowieka niepowiązanego oficjalnie ze strukturami tego stowarzyszenia. Więc trudno tu mówić o przestępstwie w rozumieniu prokuratorskim. Chodzi raczej o naruszanie dobrego obyczaju, ale to naruszenie dobrego obyczaju jest widoczne  od początku, gdy pojawił się projekt olimpiady.

Przypomnę jednak klęskę Zakopanego w 2006 roku, kiedy to miasto aplikowało do organizacji igrzysk. Sprawa zakończyła się blamażem. Powiem jeszcze jedno. Ciotki pani Marczułajtis - panie Majerczyk - bardzo aktywnie uczestniczą w komitecie blokującym rozbudowę Zakopianki na obszarze Poronina. A jednocześnie pani Marczułajtis próbuje udowodnić, że rozbudujemy infrastrukturę drogową na olimpiadę. To już jakieś psychiatryczne nieporozumienie.

Z kolei „Newsweek” zwrócił uwagę, że ta firma z Lozanny, którą wynajął Kraków i pani Marczułajtis, jest zamieszana w śledztwo korupcyjne dotyczące obszaru Indii. Okazuje się, że jest podejrzana o praktyki korupcyjne podczas przygotowywania ofert sportowych, między innymi na igrzyska Commonwealthu (Brytyjskiej Wspólnoty Narodów). Mimo to firmę obarczoną tak złą sławą wynajmuje się za bardzo duże pieniądze, by przygotowała dokumentację aplikującą na Igrzyska w Krakowie. Co więcej opłaca się z osobnego funduszu ekspertów, których wynajmuje się do przygotowania tego wniosku. Wszystko tu stoi na głowie, poza jedną rzeczą. Zarabiają krewni i znajomi pani Jagny Marczułajtis. A pani Jagna Marczułajtis jest bliską znajomą obecnego szefa krakowskiej Platformy - Grzegorza Lipca. Wystarczy to wszystko razem złożyć i wyjdzie mapa powiązań patologicznych.

Krakowska ośmiornica?

Tak. To co ujawnił portal LoveKraków to jest jedynie wierzchołek góry lodowej, procederu, w którym już teraz przerabiane są ogromne pieniądze. Weźmy np. sprawę logo, które kosztowało 80 tys. zł. Ono jest beznadziejne. Podejrzewam, że gdyby ogłoszono konkurs w przedszkolach - powstałoby ładniejsze. To pokazuje skalę marnotrawstwa i złodziejstwa przy tym projekcie.

Ale czy ujawniona przez portal próba przekupienia dziennikarzy może położyć kres działalności, czy też to mało znaczący news, który obumrze po tygodniu?

Mam nadzieję, że to zakończy działalność tego komitetu i całą hucpę pod nazwą Igrzyska Olimpijskie w Krakowie 2022. To jest przecież nierealne. Natomiast otwiera drogę do niesłychanej korupcji i marnotrawstwa środków publicznych.

Owszem powinniśmy aplikować o imprezy, które są możliwe do zrealizowania. Bo jeżeli weźmiemy pod uwagę chociażby warunki atmosferyczne - tj. że w tym roku w Krakowie śnieg na ulicach leżał przez 4 dni, to można sobie wyobrazić jak kosmiczne jest założenie zorganizowania igrzysk zimowych.

Rosji udało się w jeszcze cieplejszym klimacie. Jest tylko kwestia ceny.

Rosja wydała na organizację igrzysk prawie 60 mld dolarów. Przy okazji warto wspomnieć, że już wiadomo, że komitet fałszywie oszacował koszta naszych igrzysk. Bo wycenił je na 22 mld dolarów. Co jest niemożliwe. Już dziś wiemy, że będzie to kosztowało znacznie więcej i skończy się wielkim blamażem. Proszę zobaczyć co dzieje się z torem bobslejowym w Sarajewie.

Stoi pusty i zarasta chwastami. W internecie krążyło takie zdjęcie.

Właśnie. Został wybudowany na igrzyska bodajże w 2004 roku. Teraz stoi i niszczeje. A koszt wybudowania takiego toru to jest około 300 mln zł.

Bobsleje nie są w Polsce szczególnie popularne…

To jest dyscyplina ściśle specjalistyczna. Amatorsko nie da się jej uprawiać. Także ten obiekt nigdy nie będzie na siebie zarabiał.

rozmawiała Anna Sarzyńska

CZYTAJ TEŻ: Jagna Marczułajtis - Walczak odcina się od męża. „Opisany w artykule Andrzej Walczak nie jest i nigdy nie był pracownikiem Komitetu Konkursowego Kraków 2022”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.