Czarne proroctwo, czyli jeszcze zatęsknimy za reżimem Tuska. Bakteria Platformy może się mutować i stworzyć już nie tylko szkodliwy, ale rakotwórczy system dla Polski

Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM

Polowanie na Michała Królikowskiego, wiceministra sprawiedliwości, powracający jak bumerang temat WSI - z coraz mocniej stawianą tezą, że sama decyzja o likwidacji była zła -, ping-pong w relacjach z Rosją, wreszcie mniej ważne sprawy w stylu natrętnej ofensywy dotyczącej wprowadzania gender. To tylko kilka wątków z debaty publicznej w ostatnich dniach, które powinny przynajmniej niepokoić każdego konserwatystę. A jednak warto zauważyć, że premier Tusk nie reprezentuje dziś ekstremalnych poglądów.

Pierwsza ze spraw, czyli postać Królikowskiego. "Gazeta Wyborcza" wraz z kilkoma innymi redakcjami, politykami i autorytetami mocno oburzyła się z powodu przeprowadzenia wywiadu z abp. Hoserem, na który pozwolił sobie wiceminister Królikowski. Później politykowi dostało się jeszcze za chęć zmiany przysięgi sędziów - tak, by mogli oni dopowiadać "Tak mi dopomóż Bóg". Poza atakiem ze strony palikociarni i wychodzącego przed szereg Andrzeja Halickiego, nie udało się osiągnąć wiele.

CZYTAJ TAKŻE: Coraz mniej miejsca dla katolików. Nagonka na wiceministra, który ośmielił się wydać wywiad z abp. Hoserem. Halicki: "Powinien zostać zwolniony!", Lis: "Biskupi robią z siebie matołów!"

Królikowski ma miejsce w rządzie. Wciąż jest wiceministrem, został wzięty w obronę przez swojego zwierzchnika - Marka Biernackiego -, może spokojnie pracować. Co prawda został - wraz z prof. Zollem - w pewien sposób napiętnowany, ale nikt z powodu gniewnego wzroku Janiny Paradowskiej nie został zwolniony. Nie zdziwię się, jeśli po powrocie z urlopu Tusk zostanie ostrzelany pytaniami o przyszłość Królikowskiego. Odpowiedź, jak mniemam, będzie jedna: dobór współpracowników zostawiam ministrom. Skoro w tym gabinecie mógł pracować Jarosław Gowin z grupą naprawdę porządnych konserwatystów, to nie widzę powodu, dla którego Tusk miałby ściąć głowę Królikowskiego. To między innymi dlatego innym politykom PO nie pali się do potępiania w czambuł wiceministra sprawiedliwości. Presja "Wyborczej" i reszty mainstreamu jest duża, ale nie aż taka, by kierować poczynaniami rządu.

Podobnie ma się rzecz z gender i postulatami feministek. Głośno krzyczą o wsparcie, w rządzie jest Kozłowska-Rajewicz, środowiska te są coraz hojniej dotowane, ale Tusk dotrzymał w tej sprawie słowa i nie stanął na czele rewolucji kulturowej. Przesuwa się co prawda krok po kroku, często niezauważalnie, w stronę lewicowo-liberalnych elit i postulatów, ale nigdy nie zaspokoił ich apetytów. Nie chciał, by to jego twarz brały na sztandary feministki, fanatycy gender i antyklerykałowie. Tusk nie jest żadnym Herodem, choć wygrywa i takie konkursy. "Gazeta Wyborcza" i "Polityka" tworzą z Tuskiem małżeństwo rozsądku, małżeństwo strachu Przed Wiadomo Kim, a nie związek z miłości. Chętnie wymienili by go na kogoś innego, ale takiej postaci nie ma. Przynajmniej nie dziś, gdy Jarosław Kaczyński cieszy się tak dużym poparciem.

Rację ma Piotr Zaremba (choć nie wiem, czy w ostatnim czasie to nie pogląd, a swoista deklaracja) - premier Tusk nie stoi dziś na czele lewackiego rejsu, raczej lawiruje i dryfuje. Stąd z jednej strony pojawiają się harde słowa o "nieklękaniu przed księdzem", a z drugiej słychać zapewnienia, że nie stanie na czele lewicowej rewolucji kulturowej w Polsce. W jego kręgu pojawiają się coraz częściej postaci w stylu wzywającego do przerywania księżom Jarosława Makowskiego, ale to są (jeszcze?) letnie postulaty. Gdy posłucha się tez stawianych przez środowiska SLD, polityków Palikota czy zajrzy do głównych gazet i telewizji - widać, że nie o to im chodzi.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szef think tanku PO namawia żeby przerywać w kościołach księżom. Do spółki z kalwińskim pastorem próbują nam ustawiać Kościół. Żałosne

Warto zaznaczyć też wątek Wojskowych Służb Informacyjnych i coraz ostrzejszych deklaracji, by proces likwidacji WSI prześwietlić na posiedzeniach specjalnej komisji śledczej. Zielone światło do niej może dać premier, o czym przekonamy się po jego powrocie z urlopu. Na razie trwa festiwal licytacji, krew wyczuli przedstawiciele Twojego Ruchu, którzy stawiają coraz ostrzejsze sugestie i tezy. Jaka by nie była decyzja Tuska (a co za tym idzie całej PO) w tej sprawie, pamiętajmy, że to również rękami polityków Platformy Obywatelskiej - z wyjątkiem Bronisława Komorowskiego - udało się zlikwidować WSI. Jeśli szukać nici prowadzących dzisiejszych rządzących do tamtych powiązań i ludzi, trzeba zerknąć na Pałac Prezydencki, a nie Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Co nie znaczy, że w środowisku Platformy nie ma takich osób, a sam Tusk nie będzie chciał wykorzystać okazji i piarowo odgrzać po raz nie wiadomo który wątek złowrogiego Macierewicza. Faktem jest jednak, że - przynajmniej na razie - i na czele tej barykady szef rządu nie stanął.

Wreszcie powiązany z WSI wątek relacji z Rosją. Pisałem już przy okazji rozpoczęcia produkcji grafenu, że Rosjanie w stosunkach z Polską mają apetyt na o wiele więcej niż oferuje im Donald Tusk. Ktoś, kto szczegółowo obserwuje plany i pomysły wschodnich sąsiadów w sferze energetyki wie, że rząd od jakiegoś czasu, być może pojawienia się w gabinecie ministra Sienkiewicza, gra ostrzej i licytuje wyżej. I znów, powie ktoś, jest przecież długa lista błędów i zaniedbań premiera: od smoleńskiego śledztwa, przez wciąż niemrawe prace nad gazem łupkowym i umowę gazową z Rosją (negocjowaną przez Waldemara Pawlaka), po symboliczne sprawy przeprosin po 11 listopada i strachu w sprawie pomnika Czterech Śpiących. Zgoda, z tym, że wypowiedzi Millera, nie mówiąc o otoczeniu Palikota wskazują na możliwość o wiele bardziej "przyjaznej" polityki. Wystarczy spojrzeć na przykład Węgier, by zrozumieć, że to uzależnienie może być o wiele większe.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk mówił dziś do Rosjan językiem Kaczyńskiego. Przyjmując postawę premiera sprawie Azotów za dobrą monetę, nie można zapominać o całej górze realnych długów wobec Rosji

Pojawią się zapewne głosy - jesteśmy na wojnie, nie czas na dywagacje, sianie defetyzmu i dzielenie włosa na czworo. Platforma, do czego mocno przyłożył rękę sam Tusk, mocno zepsuła polskie państwo i dotyczy to wielu płaszczyzn polityki i życia publicznego.

Dlaczego więc namawiam, by zauważyć różnicę między grypą a cholerą? Bo system stworzony przez Tuska ma olbrzymią tendencję do powikłań i z każdym dniem ich ryzyko jest coraz większe - Leszek Miller zaciera ręce na pozycję (wice)premiera w przyszłym rządzie, a i pewnie politykom Palikota marzy się konieczność sformułowania przez Tuska wielkiej koalicji antypisowskiej. Wówczas mogłyby wrócić z jeszcze większą siłą niż dziś układy dawnego WSI i przeżartego do granic systemu Millera. Do czego zresztą może dojść: dopiero wtedy dowiemy się, jak bakteria Platformy Obywatelskiej może się mutować i stworzyć już nie groźny i bardzo szkodliwy, ale po prostu rakotwórczy system dla Polski. Jeszcze zatęsknimy za dzisiejszym reżimem Tuska.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.