Wywiad, który trzeba przeczytać. Prof. Pawełczyńska: "Od początku miałam przekonanie, że to była zbrodnia. Na kłamstwie nie da się budować"

Ten wywiad trzeba przeczytać. W tygodniku "wSieci" (numer w kioskach) obszerna rozmowa z prof. Anną Pawełczyńską, socjologiem, więźniem Pawiaka i niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz.

Prof. Pawełczyńska analizuje stan naszej cywilizacji, zagrożenia dla kultury oraz przestrzega przed odradzaniem się "głowy Hydry" - czyli nowej wersji sowieckiego totalitaryzmu, tym razem pod postacią "lewicowego liberalizmu".

Socjolog ocenia także sytuację związaną z tragedią smoleńską:

Zwróciła pani kiedyś uwagę, że tę II Rzeczpospolitą miał w sobie również śp. Lech Kaczyński.

Miał. Miał wyczucie powinności wobec ojczyzny, porządku moralnego, który służy wspólnotom, i miał wyczucie sytuacji międzynarodowej. Rozumiał, że dorobek kultury europejskiej w wariancie polskim ma specyficzne wartości i może być cenny nie tylko dla Polaków. Rozumie to także Jarosław Kaczyński, zresztą wyjątkowo wybitny polityk i strateg.

 

Bo Polska ma swoją misję?

Tak. Polska ma swoją misję, choć i to słowo próbuje się ośmieszyć. Polska ma i wspaniałe, i tragiczne położenie geograficzno-historyczne, co dało nam takie doświadczenia, w jakich wykrystalizowała się kultura, która umie przyswajać to, co i piękne, i dobre. W myśleniu Lecha Kaczyńskiego było więc nawiązanie do Rzeczypospolitej wielu narodów, do pamięci współżycia narodów i klas społecznych, przy zachowaniu porządku. To jest tak cenny kapitał, że możemy go eksportować. Uważam więc, że Unia Europejska powinna zostać przekształcona w tym kierunku. Różnice nie mogą być zacierane, szanowane musi być odmienne doświadczenie każdego narodu. Każdy naród powinien pozostać sobą.

 

Czy śp. Lech Kaczyński mógł zostać zamordowany w Smoleńsku?

Od początku miałam przekonanie, że to była zbrodnia. Sądzę, że istnieje konieczność dochodzenia do prawdy, ponieważ ona w jakimś stopniu warunkuje odrodzenie Polski. Na kłamstwie nie da się budować. A gdyby okazało się, przy uczciwym śledztwie, że to nie była zbrodnia, to na pewno było to wydarzenie, do którego przyczyniły się różne działania sprzed wylotu, uzgadniane przez stronę polską i rosyjską, dopuszczające do krańcowego zagrożenia życia prezydenta i najbardziej doświadczonej części elity polskiej. Oczywiście do prawdy dojść nie będzie łatwo, wielu z Polski i zagranicy będzie przeszkadzało.

 

Współdziałanie sugeruje zdjęcie Tuska i Putina z 10 kwietnia, ujawnione przez tygodnik „wSieci”.

To zdjęcie mówi nam o sojuszu, o którym nie wiemy, i o uzgodnieniach, których nie znamy. Mówi też o kulisach, które muszą być ukrywane, ponieważ ujawnione nie miałyby charakteru politycznego, ale wchodziłyby w zakres rozmowy o zdradzie stanu.

Cała rozmowa - w najnowszym wydaniu "wSieci". Polecamy!

Zapraszamy także na profil FB naszego pisma.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jan Rokita we "wSieci": "Komorowski rozpoczął otwartą grę na osłabienie Tuska. Tajemnicą poliszynela jest, że Tusk we właściwy sobie sposób zwykł go upokarzać"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych