"Deutsche Welle" o koszmarnej "zabawie" w komorze gazowej: W co się bawić? Jak nie w „Berka” to może w „chowanego”?

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W opublikowanym na stronie sekcji polskiej niemieckiej rozgłośni publicznej "Deutsche Welle" artykule red.  Katarzyna Weintraub staje po stronie koszmarnej "prowokacji artystycznej" Artura Żmijewskiego, autora związanego z lewicową "Krytyką Polityczną" (lewicowa organizacja wspierana i finansowana przez struktury zarządzane przez Platformę Obywatelską). Przypomnijmy: Żmijewski wprowadził nagich aktorów do autentycznej komory gazowej w jednym z byłych obozów zagłady i tam, a także w jakiejś piwnicy, kazał im "bawić się w berka". Tak oczywiste zbezczeszczenie ofiar zagazowanych przez niemieckich oprawców, ludzi zamordowanych w bestialski sposób, spotkało się jednak z reakcją środowisk żydowskich w Niemczech, które - słusznie - wymusiły zdjęcie owego "dzieła"  z wystawy o sąsiedztwie polsko-niemieckim.

CZYTAJ: Berlińskie muzeum: "Berek" zdjęty "Przez wzgląd na szacunek dla ofiar obozów koncentracyjnych"

Koszmarny pomysł Żmijewskiego, dla każdego wrażliwego człowieka nie do obrony, jest jednak w imię sojuszu z lewicą gorąco popierana przez "Gazetę Wyborczą.

CZYTAJ: Ta pochwała "zabawy w berka" w komorze gazowej mogłaby ukazać się w antysemickim szmatławcu. Ale dlaczego robi to "Wyborcza"?!

Teraz do obrony bezczeszczenia miejsca kaźni ofiar niemieckiego obłąkańczego totalitaryzmu przyłącza się także "Deutsche Welle". W artykule szokujący jest już tytuł:

"W co się bawić? Jak nie w „Berka” to może w „chowanego”?

 

Czytamy między innymi:


Nie dziwi sam protest. Bo „Berek” może – a nawet powinien - szokować. Dziwi natomiast sposób i okoliczności usunięcia z wystawy pracy żmijewskiego. Bowiem zarówno kuratorka wystawy, Anda Rottenberg, jak i sam artysta wiadomość o tym fakcie otrzymali prywatnie i nieoficjalnie. Na zapytanie, wysłane do dyrekcji Martin Gropius Bau (MGB) Anda Rottenberg otrzymała odpowiedź, aby w tej sprawie skontaktowała się z dyrekcją Zamku Królewskiego w Warszawie. Tam poinformowano ją, że dyrektor MGB, Hans Sievernich, zdecydował się na ten krok wskutek interwencji „ważnego przedstawiciela gminy żydowskiej”. Dyrektor Sievernich bawi służbowo w Meksyku, dyrekcja nabrała wody w usta i pisemnie pytana o powody usunięcia eksponatu odpowiada enigmatycznie. Gmina żydowska dementuje, jakoby interwencja była jej oficjalnym stanowiskiem. Czyżby zabawa w ”Berka” zamieniła się w zabawę w chowanego?

 

"Deutsche Welle" podkreśla, że "sytuacja jest delikatna", bowiem wystawa została zorganizowana na szczeblu rządowym:


Julian Heynen, dyrektor artystyczny projektów specjalnych Kolekcji Sztuki  Nadrenii Północnej -Westfalii K21 w Düsseldorfie przyznaje, że tego rodzaju drastyczny krok jest w Niemczech zjawiskiem niezwykle rzadkim, chociaż rozumie, że instalacja żmijewskiego mogła wzbudzić poruszenie (...).

Jednak zdaniem Heynena to nie powód do usunięcia dzieła z wystawy.

- Skandaliczne jest natomiast to, jak szybko taka instytucja, jak Gropius Bau, która właściwie powinna stać po stronie sztuki, ulega naciskom i zaczyna zachowywać się jak urzędnik polityczny. Niestety muszę stwierdzić, że to pasuje do ogólnego image’u Gropius Bau od wielu dziesiątków lat. Nie widzę tam prawdziwej rzetelnej i bezinteresownej solidarności z artystami, z dziełami sztuki i ze sztuką jako taką. To jest w istocie instytucja kierująca się i dająca się sterować polityką, bardzo szybko wybierająca linię najmniejszego oporu. To mi zawsze w Gropius Bau przeszkadzało i teraz mamy do czynienia z kolejnym wypadkiem, który to potwierdza – zaznaczył Julian Heynen.


Według "Deutsche Welle" specjalistą od oceny tej "zabawy" tematyką Holocaustu jest Krzysztof Materna, "znany polski aktor, satyryk i kolekcjoner stwierdza z nieukrywaną goryczą":

Wolność sztuki jest wolnością, w której jakakolwiek ingerencja zaprzecza sensowi działania artystycznego.

 

Katarzyna Weintraub puentuje:


Czas pokaże, czy obydwie strony dojrzały do takiej debaty. W przyszłym roku Artur Żmijewski będzie kierował Biennale Sztuki w Berlinie. Czy „Berek” go dogoni…?


W imieniu tych wszystkich, którzy nie chcą dopuścić do banalizacji, zatracenia pamięci o straszliwych cierpieniach ofiar Holocaustu prosimy - tak Żmijewskiego, "Wyborczą" jak i "Deutsche Welle" o przemyślenie czy to na pewno najlepsza droga do upamiętnienia ofiar tej niewyobrażalnej zbrodni.

No i na koniec - za wystawę współpłaci polski podatnik...

wu-ka

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.