Ta pochwała "zabawy w berka" w komorze gazowej mogłaby ukazać się w antysemickim szmatławcu. Ale dlaczego robi to "Wyborcza"?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Weekendowa "Gazeta Wyborcza", strony kultury. Z lewej tekst "Teatr musi bluźnić", z prawej "Zdjęli niewygodnego Berka". Oba o przedsięwzięciach Artura Żmijewskiego, jak opisuje GW. "słynącego z kontrowersyjnych rekonstrukcji". Ten sztandarowy reżyser i autor skrajnie lewicowej "Krytyki Politycznej" (lewicowej organizacji finansowanej w ogromnej mierze przez polskiego podatnika za pośrednictwem instytucji zależnych od Platformy Obywatelskiej) jest największym dziś guru wszystkich tych środowisk.

O czym są wspomniane teksty w "Wyborczej"?

Tekst pierwszy o "Mszy":

- Liturgia to najczęściej wystawiany na świecie scenariusz. Czas sprawdzić, czy to przypadkiem nie szmira - mówi Artur Żmijewski inscenizujący "Mszę" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie - Dopiero w takiej świątyni czuję się profanem - mówi Artur Żmijewski, rozglądając się po widowni warszawskiego Teatru Dramatycznego. Artyście brakowało tam dotąd tylko jednego - prawdziwej mszy. W sobotni wieczór odtworzy więc cały przebieg liturgii na dużej scenie Dramatycznego. Do skromnego ołtarza poprowadzi wytarty czerwony chodniczek. Całość odprawi kapłan (Piotr Siwkiewicz) w asyście Kleryka (Krzysztof Ogłoza), Kościelnych i Chóru.

Dalej odkrywcza, jak najbardziej naukowa, podbudowa:


Dla prof. Kolankiewicza ważniejsza jest inna kwestia: to specyfika teatru sprawia, że każda podchwycona przez niego forma religijna musi obrócić się w profanację.- Teatr z założenia nie może być religijny. Chce czy nie chce, staje się bluźnierstwem. Na tym polega jego siła.

 

Tekst drugi - o filmie Żmijewskiego "Berek", który niemiecki kurator zdjął z wystawy "Obok. Polska - Niemcy. Tysiąc lat historii w sztuce", na co polska strona się zgodziła:

 

Na krótkim filmie Żmijewskiego z 1999 r. w dość ciemnym zamkniętym pomieszczeniu znajduje się grupa nagich ludzi. Jest im zimno, zaczynają się rozgrzewać, biegać, być może za sugestią artysty, a być może spontanicznie reagując na sytuację upokorzenia. Zaczynają bawić się w berka. Chęć odegnania strasznej atmosfery cały czas przeplata się z zażenowaniem, wstydem. Jest w tej grupie dziewczyna, która nie potrafi się bawić, wejść w to, co robi grupa, kręci się po piwnicy z twarzą zasłoniętą rękami.

Film został nagrany w dwóch miejscach - autentycznej komorze jednego z byłych obozów nazistowskich i w zwykłej piwnicy.

Autorka tekstu Dorota Jarecka filmu broni z całą mocą, podlewa to także naukowymi jak najbardziej wywodami o głębi tego typu dyskusji o Zagładzie. I nazywa niemiecką decyzję "cenzurą".

Nie przypadkiem chyba oba teksty stanęły w "GW" na sąsiadujących stronach. I w obu sprawach nie przypadkiem, a bardzo świadomie, redakcja stanęła w obronie Żmijewskiego. W obu w szokujący sposób. Nie chodzi tylko o to, że mamy do czynienia z podniesieniem bluźnierstwa do rangi sztuki, ze sformułowaniem tezy iż tylko bluźnierstwo jest wartą uwagi sztuką. W gruncie rzeczy to dość konsekwentny element ideologicznej tożsamości tego środowiska.

A jednak, te oba teksty, tak zestawione, wstrząsnęły mną szczególnie. Okazuje się bowiem, że podejście pogardliwe, pozbawione elementarnego szacunku dla sacrum, nie jest zarezerwowane tylko i wyłącznie, jak dotychczas sądziłem, dla wrażliwości chrześcijańskiej (to dotyczy "Mszy" Żmijewskiego). Takie założenie, choć oburzało, pozwalało jednak widzieć tę ideologię w perspektywie dość przewidywalnej, jako typowy lewicowy, nietolerancyjny atak na wartości i przeżycia innych,  nie rozumianych.

Jednak jak rozumieć tak mocną apoteozę czegoś, co dla każdego człowieka mającego jako takie pojęcie o potworności Zagłady Żydów dokonanej przez Niemców w czasie II Wojny Światowej, jest nieakceptowalne? Jak jakieś pseudointelektualne, ohydne "figle" odbywane w miejscu gdzie gazowano ludzi, ojców i synów, matki i córki, można podnosić do rangi wielkiej sztuki? Jak można twierdzić, że w jakikolwiek sposób pozwala nam to zrozumieć potworność niemieckiej zbrodni gazowania ludzi? Selekcji na rampie? Nadjeżdżających jeden po drugim, rok po roku, pociągów z Żydami polskimi, greckimi, francuskimi, węgierskimi?

Czy nie byli nigdy w Muzeum w dawnym w Auschwitz-Birkenau? Tam można zobaczyć wystarczająco wiele by zrozumieć co się tam działo... Można stanąć przed ścianą walizek, bucików, ludzkich włosów, grzebieni. Dosłowność tego obrazu, przerażająca przeliczalność na miliony ofiar, wyklucza wszelkie formalne zabawy, powinna u wrażliwego człowieka jedno tylko budzić pragnienie - modlitwy za ofiary tej strasznej zbrodni, pragnienie upamiętnienia, ukarania sprawców.

Nie mogę zrozumieć w jakiej głowie, w jakim umyśle, w jakim sercu może się narodzić pragnienie-reakcja w postaci wpuszczenia nagich ludzi do komory gazowej, najpierw autentycznej, a potem zainscenizowanej, by tam bawili się w berka... Filmowania tego, wreszcie - zażartej obrony na stronach kultury.

Mówię nie! To w czasach gdy "Krytyka Polityczna" i jej autorzy wspólnie z "Wyborczą" decydują co mądre, a co głupie, co postępowe a co wsteczne, wołanie na puszczy. Ale nie mogę milczeć, choć nie jestem jak Żmijewski "Kuratorem 7. Biennale Sztuki Nowoczesnej w Berlinie". Nie mogę jednak milczeć bo ilekroć jestem w Auschwitz, tylekroć przysięgam sobie zrobić wszystko by takie zło nigdy się nie powtórzyło, a ofiary mogły liczyć na pamięć i szacunek, na modlitwę. To zresztą obowiązek wszystkich nas, którzy doświadczyli łaski późnego urodzenia, to podstawowe wezwanie sumienia chrześcijańskiego, to głos Jana Pawła II.

Zrozumiałbym gdyby pochwała wulgarnej zabawy w berka w komorze gazowej ukazała się w jakimś antysemickim szmatławcu. Ale dlaczego robi to "Wyborcza"? W imię jakich wartości?

Pamięci ofiar? Naprawdę?

Jak to sobie tłumaczą? Przyznaję - nie rozumiem.

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych