Dziennikarz wprowadził widzów w świat ekskrementów, a więc rynsztoku w tym najgorszym rodzaju. Opis tego z czym mamy do czynienia to jedno, ale trzeba na to jakoś jeszcze zareagować. I tego rodzaju wypowiedź domaga się reakcji
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca z WSKSiM w Toruniu.
wPolityce.pl: Spotkała się Pani kiedykolwiek z publicznym porównywaniem dziennikarzy TVP do „brudnych, śmierdzących gnid”, „firmujących rynsztok”- jak usłyszeliśmy w programie „Krzywe zwierciadło” w Superstacji?
Dr Hanna Karp: Jest to wypowiedź szokująca. Myślę, że w historii mediów po 1989 roku tego rodzaju rynsztokowe słownictwo jeszcze się nie przydarzyło. Tym bardziej jest to przykre, że zostało to wypowiedziane na żywo w jednej ze stacji telewizyjnych. Wiemy o tym, że media elektroniczne mają zupełnie inny zasięg i inne rażenie niż np. media drukowane. Widownia programów telewizyjnych jest większa, nawet wtedy, gdy mówimy, że nie mamy wówczas do czynienia z najwyższą oglądalnością. Te media dyktują standardy, które później są powielane. Przecież ta wypowiedź będzie teraz żyła w sieci, będzie odtwarzana i właściwie z tej przestrzeni internetowej już nigdy nie zniknie.
A mówimy przecież o wypowiedzi, która wykracza poza wszelkie standardy.
Ona się właściwie nie nadaje do powtórzenia. Weźmy pod uwagę, że to mówi dziennikarz, który rości sobie pretensje do pouczania czy prostowania innych oraz objaśniania rzeczywistości jako satyryk, bo ta audycja miała mieć stricte charakter satyryczny. Pamiętajmy jednak, że świadkiem tej wypowiedzi był także poeta, pisarz, człowiek który swego czasu pełnił poważne funkcje publiczne, był przecież dyrektorem Instytutu Polskiego w Sztokholmie oraz attaché kulturalnym w Szwecji. To też ma znaczenie, bo to był człowiek, który reprezentował polską rację stanu. Nawet nie zareagował na to, co usłyszał od prowadzącego program, właściwie zgadzając się z tym wszystkim.
Zgodzi się Pani ze stanowiskiem TVP i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, że mamy tutaj do czynienia z „mową nienawiści”?
Tak, bo ta wypowiedź przekracza wszelkie granice mowy nienawiści. Propaganda, zwłaszcza goebbelsowska charakteryzuje się tym, że całkowicie odczłowiecza obiekt, który jest poddany presji propagandowej. Dehumanizuje go i redukuje do czegoś, co nie ma już charakteru istoty ludzkiej, lecz spełnia rolę na przykład owada czy insekta. Istoty, która już tylko wegetuje. Ale tutaj to poszło jeszcze dalej. Dziennikarz wprowadził widzów w świat ekskrementów, a więc rynsztoku w tym najgorszym rodzaju. Opis tego z czym mamy do czynienia to jedno, ale trzeba na to jakoś jeszcze zareagować. I tego rodzaju wypowiedź domaga się reakcji.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziennikarz wprowadził widzów w świat ekskrementów, a więc rynsztoku w tym najgorszym rodzaju. Opis tego z czym mamy do czynienia to jedno, ale trzeba na to jakoś jeszcze zareagować. I tego rodzaju wypowiedź domaga się reakcji
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca z WSKSiM w Toruniu.
wPolityce.pl: Spotkała się Pani kiedykolwiek z publicznym porównywaniem dziennikarzy TVP do „brudnych, śmierdzących gnid”, „firmujących rynsztok”- jak usłyszeliśmy w programie „Krzywe zwierciadło” w Superstacji?
Dr Hanna Karp: Jest to wypowiedź szokująca. Myślę, że w historii mediów po 1989 roku tego rodzaju rynsztokowe słownictwo jeszcze się nie przydarzyło. Tym bardziej jest to przykre, że zostało to wypowiedziane na żywo w jednej ze stacji telewizyjnych. Wiemy o tym, że media elektroniczne mają zupełnie inny zasięg i inne rażenie niż np. media drukowane. Widownia programów telewizyjnych jest większa, nawet wtedy, gdy mówimy, że nie mamy wówczas do czynienia z najwyższą oglądalnością. Te media dyktują standardy, które później są powielane. Przecież ta wypowiedź będzie teraz żyła w sieci, będzie odtwarzana i właściwie z tej przestrzeni internetowej już nigdy nie zniknie.
A mówimy przecież o wypowiedzi, która wykracza poza wszelkie standardy.
Ona się właściwie nie nadaje do powtórzenia. Weźmy pod uwagę, że to mówi dziennikarz, który rości sobie pretensje do pouczania czy prostowania innych oraz objaśniania rzeczywistości jako satyryk, bo ta audycja miała mieć stricte charakter satyryczny. Pamiętajmy jednak, że świadkiem tej wypowiedzi był także poeta, pisarz, człowiek który swego czasu pełnił poważne funkcje publiczne, był przecież dyrektorem Instytutu Polskiego w Sztokholmie oraz attaché kulturalnym w Szwecji. To też ma znaczenie, bo to był człowiek, który reprezentował polską rację stanu. Nawet nie zareagował na to, co usłyszał od prowadzącego program, właściwie zgadzając się z tym wszystkim.
Zgodzi się Pani ze stanowiskiem TVP i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, że mamy tutaj do czynienia z „mową nienawiści”?
Tak, bo ta wypowiedź przekracza wszelkie granice mowy nienawiści. Propaganda, zwłaszcza goebbelsowska charakteryzuje się tym, że całkowicie odczłowiecza obiekt, który jest poddany presji propagandowej. Dehumanizuje go i redukuje do czegoś, co nie ma już charakteru istoty ludzkiej, lecz spełnia rolę na przykład owada czy insekta. Istoty, która już tylko wegetuje. Ale tutaj to poszło jeszcze dalej. Dziennikarz wprowadził widzów w świat ekskrementów, a więc rynsztoku w tym najgorszym rodzaju. Opis tego z czym mamy do czynienia to jedno, ale trzeba na to jakoś jeszcze zareagować. I tego rodzaju wypowiedź domaga się reakcji.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/328035-nasz-wywiad-dr-hanna-karp-w-historii-mediow-po-1989-roku-tego-rodzaju-rynsztokowe-slownictwo-jeszcze-sie-nie-przydarzylo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.