Barbara Bubula o repolonizacji mediów: "Prawda o niemieckich mediach w Polsce w końcu zaczyna się przebijać". NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl/bubula.pl
Fot. wPolityce.pl/bubula.pl

Na pewno zostaną przeciwko naszym działaniom uruchomione wszelkie możliwe mechanizmy, międzynarodowe agendy, które będą starały się zapobiec jakimkolwiek działaniom

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Barbara Bubula z PiS, była członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ekspertki ds. mediów.

CZYTAJ TAKŻE: Blady strach w Niemczech przed repolonizacją mediów: „Zapowiedzi polskiego rządu brzmią jak zapowiedź wywłaszczenia”

wPolityce.pl: Czy proces repolonizacji mediów ma szansę przebiec bezkonfliktowo?

Barbara Bubula: Oczywiście, że nie. Wiemy przecież jakie doświadczenia miał rząd Viktora Orbana. Na pewno zostaną przeciwko naszym działaniom uruchomione wszelkie możliwe mechanizmy, międzynarodowe agendy, które będą starały się zapobiec jakimkolwiek działaniom. Ale mimo wszystko trzeba rozpocząć ten proces, a przynajmniej wzmocnić dyskusję i uświadamianie Polaków na temat skali zjawiska. Już odnieśliśmy jakiś sukces, bo prawda o niemieckich mediach w Polsce w końcu zaczyna się przebijać. Do tej pory wiedza o zasięgu oddziaływania mediów należących do niepolskich koncernów była „własnością” wąskiej grupy specjalistów. A warto, aby przynajmniej parę milionów Polaków o tym między sobą rozmawiało.

Repolonizacja systemowa może się powieść w zasadzie tylko wówczas, gdy uda wam się dowieść przed różnymi instytucjami, w tym z pewnością sądami, że niemieckie koncerny medialne, prasowe, zdobyły w Polsce pozycję monopolistyczną.

Tak oczywiście. Najpierw więc będziemy musieli przyjrzeć się działaniom Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jak wiemy ten urząd zaakceptował fuzję w prasie lokalnej w naszym kraju…

Czym spowodował dominację w tym segmencie jednego wydawcy niemieckiego - Polska Press Grupa.

CZYTAJ WIĘCEJ: Niemiecki koncern medialny Verlagsgruppe Passau działający w Polsce pod nazwą Polskapresse stał się właścicielem 90 procent gazet i portali regionalnych

Tak jest. Uzasadnienie tej akceptacji brzmiało w ten sposób, że jest konkurencja lokalnych dodatków „Gazety Wyborczej”. Od początku takie uzasadnienie wydawało mi się kuriozalne, bo zupełnie inna jest pozycja lokalnego dodatku do ogólnopolskiego pisma, a zupełnie inna niezależnego tytułu działającego w regionie. Trzeba też spojrzeć na zjawisko „rynku właściwego” dla mediów. Na Zachodzie bardzo mocno starają się urzędy antymonopolowe analizować krzyżową własność pomiędzy różnymi typami środków masowego przekazu. U nas to jest traktowane zupełnie po macoszemu, a szkoda, bo bardzo wiele złego dzieje się na linii łączenia pomiędzy sobą różnych rodzajów mediów.

Czy dobrym pomysłem na rozpoczęcie procesu repolonizacji byłoby ogłoszenie, że przystępujecie do prac nad prawem, które ma doprowadzić do sytuacji, jaka panuje w Niemczech? W ten sposób można odbić ewentualny zarzut podnoszony już, że w tle jest jakiś polski „nacjonalizm”.

To jest bardzo dobre podejście, bo będzie też można porównać stan prawny u nas i w Niemczech. Trzeba publikować na ten temat raporty, nad którymi wszczynalibyśmy dyskusję. Okruchy takiej wiedzy są w opracowaniach Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, ale nie są eksponowane.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.