Miał być gol rozstrzygający,wyszedł rekord kampanijnej żenady. Bronisław Komorowski nie jest moim prezydentem, bardzo krytycznie oceniam jego urzędowanie i dorobek. Ale nigdy nie myślałem, że będę świadkiem upadku aż tak dużego, że zacznę się za niego wstydzić. A jednak.
Widzowie programu Jakuba Władysława Wojewódzkiego zobaczyli urzędującego jeszcze Prezydenta Rzeczypospolitej jak z żałośnie przestraszoną i zmęczoną miną błaga telewizyjnego trefnisia o poparcie, jak słucha grzecznie bełkotu o konieczności legalizacji marihuany, wchodzi w dywagacje o seksie w swoich snach i próbuje naszczuć prowadzącego, publiczność i widzów na swojego konkurenta. Oraz, co w tym wszystkim najgorsze, jak nawet nie udaje, że ma młodym Polakom, do których się tak łasi, cokolwiek poza samochwalstwem i mało wiarygodnymi obietnicami do zaproponowania!
Wojewódzki co chwila rzucał gościowi piłki. Jak wtedy gdy kompromitację z suflerką przerobił na zarzut korzystania z pomocy w poruszaniu się w tłumie. Istotą sprawy jest przecież coś innego: nie to, że prezydentowi ktoś pomagał odnaleźć kierunek, ale to, że pomoc ta polegała na dyktowaniu podstawowych odruchów ludzkich takich jak przytulenie biednego człowieka.
Ale nawet mimo tej manipulacji odpowiedzi gościa brzmiały bardzo blado. Dalej było jeszcze gorzej.
Gwiazdor TVN próbował namówić kandydata obozu władzy do rozprawienia się z głównymi zarzutami: kampanijnej zmiany poglądów, kampanijnego rozdawnictwa, by wytłumaczył się z podwyżek podatków, drastycznego zmniejszenia kwoty kosztu uzyskania przychodu dla artystów. Odpowiedzią były smętne próby zwalenia wszystkiego na rząd. A czyj to rząd? Młodzi aż tacy głupi? Tak oceniacie? Cóż, zobaczymy.
Puenta dopełniła całości. Wojewódzki błagań wysłuchał, poparcia udzielił. Ale jak! Poparł, bo „jego główną zaletą jest, że nie jest Andrzejem Dudą”. Poparł na „duży kredyt”. I to ma zmobilizować wyborców Platformy mających już dość cynizmu zadowolonych z siebie konsumentów carpaccio z żubra i ośmiorniczek?! To ma odgrzać śpiących lemingów?! To ma być ekscytującym finałem?! Mimo długich poszukiwań ani Wojewódzki ani publiczność nie znaleźli w Komorowskim „żarliwości i wiarygodności”, którą wcześniej gwiazda TVN dostrzegła u Pawła Kukiza. Starsi dostali żałosnego podlizucha bez klasy, młodsi faceta sztucznego i koniunkturalnego.
Na koniec skomlący o łaskę prezydent wręczył Wojewódzkiemu prezent: żyrandol z Pałacu Prezydenckiego. Wyglądało to symbolicznie. Jak ostatni szaber w ostatnich dniach prezydentury. Jak porzucenie symbolu władzy, jak pożegnanie z urzędem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/245105-wizyta-komorowskiego-u-wojewodzkiego-miala-byc-mocnym-strzalem-wyszla-zalosnie-i-bedzie-prezydenta-sporo-kosztowala