TYLKO U NAS. Jak TVP bada przydatność dziennikarzy: „Pytano mnie, czy mogłabym pracować w stajni”

Prezes TVP Juliusz Braun odbiera Superwiktora; fot. PAP/Leszek Szymański
Prezes TVP Juliusz Braun odbiera Superwiktora; fot. PAP/Leszek Szymański

Na rozpatrzenie przez sądy czekają pozwy złożone przez związki zawodowe reprezentujące dziennikarzy i montażystów, którzy zostali, niczym meble, wyprowadzeni przez TVP do firmy zewnętrznej. Kolejne osoby opisują portalowi wPolityce.pl jak przebiegał ten proceder.

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Dziennikarz ujawnia jak traktuje go TVP: „Zostałem przeniesiony jak mebel!”

Przeniesienie kilkuset dziennikarzy zostało poprzedzone w TVP egzaminami na tzw. koordynatorów. Kto zdał ten swoisty test zostawał  w telewizji, a kto nie – kierowany był do firmy zewnętrznej.

Ten egzamin był tak skonstruowany, że z góry wiadomo było kto przez niego przejdzie. Chodziło o to, żeby jak najwięcej ludzi, którzy nie są swoi, wyrzucić

— mówi nam dziennikarka, która nie przeszła weryfikacji.

Testy były przeprowadzane w sierpniu i wrześniu 2013 r., a wyniki ogłoszono dopiero pod koniec kwietnia ubiegłego roku. Już samo to - jak zaznacza nasz rozmówca - budzi zdziwienie.

Te egzaminy były przedziwne. Najpierw szefowie dokonywali tzw. oceny kwestionariuszowej, czyli jak ktoś kogoś nie chciał, to od razu stawiał mu mniej punktów. Potem następował jedyny „test zawodowy”. Zawierał on długi opis jakiejś wymyślonej, zagmatwanej historii, że tu się coś dzieje, tam się coś dzieje i trzeba zapanować nad tym, gdzie wysłać na wydarzenie kamerę. Od rozdania kartek do ich zebrania odmierzano z zegarkiem w ręce 15 minut. To było nie do napisania w ten kwadrans, chyba że ktoś wcześniej znał zadanie

— relacjonuje dziennikarka.

Widziałam, że niektóre osoby biorące udział w egzaminie, które dziś są w TVP „koordynatorami”, od razu przekładały stronę z opisem historii i odpowiadały na pytania. Jeśli ktoś chciał uczciwie przeczytać zadanie i napisać odpowiedź,  to brakowało mu czasu

— twierdzi nasz informator.

Ale to jeszcze nic. Potem były jeszcze badania psychologiczne. W jednym znajdowało się ze 170 pytań, a w drugim ze 140. Było np. pytanie „ czy lubisz grzebać w samochodzie?”. Zapytałam: „W bagażniku czy w silniku?” „Nie, no w silniku” – usłyszałam. Były też pytania „ Czy mógłbyś pracować w stajni?”, „Czy lubisz obserwować ptaki?”, albo „Czy umiesz posługiwać się wiertarką?”. Napisałam, że umiem, ale nie wiem, czy to dobrze, czy źle

— kontynuuje dziennikarka.

Ostatecznym etap stanowiła rozmowa, w której uczestniczyli szefowie działu kadr, Agencji Informacji i poszczególnych programów, lub osoby przez nich wydelegowane.

W rozmowie ze mną brał udział szef TVP Info Tomasz Sygut. Przez całe 45 minut grał na telefonie, caluteńkie 45 minut nie odrywał się od gry

— słyszymy.

Nasza informatorka żałuje dziś, że wzięła udział „egzaminach”, które były dla niej upokarzające. Zaznacza, że ci którzy je przeszli i dziś oficjalnie są „koordynatorami”, w większości wykonują normalne zadania dziennikarskie.

Do firmy zewnętrznej poza dziennikarzami przeniesiono też montażystów.

Chodziło o to, żeby w białych rękawiczkach zwolnić ludzi. Prawdopodobnie od początku lipca tego roku, a najdalej od sierpnia firma Leasing Team rozpocznie zwolnienia pracowników przejętych od telewizji. I na tym cała zabawa się skończy

— mówi portalowi wPolityce.pl Adam Dąbrowski, montażysta, działacz Związku Zawodowego Montażystów Telewizyjnych Obrazu i Dźwięku.

I dodaje:

Wyrzuca się fachowców, a przyjmowani są na różne stanowiska ludzie bez przygotowania, nie mający pojęcia o pracy w telewizji. Jakość programu jaka jest, każdy widzi. TVP się tabloidyzuje i nie ma to nic wspólnego z misją, którą ma wypełniać telewizja publiczna. To jest powolny upadek jakiejkolwiek jakości w TVP.

CZYTAJ TEŻ: Juliusz Braun z Superwiktorem! Agata Ławniczak: „Facet, który rozkłada telewizję publiczną otrzymuje nagrodę”. NASZ WYWIAD

NASZ NEWS. Zaostrza się walka o prezesurę TVP. Do gry może wejść, ceniony przez postkomunistów, obecny szef TAI Tomasz Sandak

JUB

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych