Religijna podróbka TVN poszła z torbami. Nie pomogła nawet nagonka na TV Trwam. Nic dziwnego, że atak na toruńskie media coraz silniejszy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Polacy stanowczo odrzucili tefałenowski przekaz parareligijnej stacji Religia.tv. Pomimo blichtru i nowoczesności w ostatnim roku przyciągnęła zaledwie 3,6 tysięcy widzów. Z publicznością Telewizji Trwam, która wg niektórych badań liczy w całości nawet 11 mln, nie miała najmniejszych szans. Atak mainstreamu na toruńskie media jest więc coraz bardziej bezwzględny.

Telewizja ks. Sowy, którą TVN otwierał z rozmachem  w 2007 r., zakończyła wczoraj nadawanie. Religia.tv nie spełniła „zakładanych wyników oglądalności i rentowności”. Od dwóch lat nie tworzyła już własnych programów, a po dwuletniej emisji powtórek kanał ostatecznie zamknięto.

W stację zainwestowano ogromne pieniądze, a w ogólnym rozrachunku łatwiej można w niej było znaleźć programy poświęcone religiom Wschodu i wszelkiej maści odłamom chrześcijaństwa, niż katolicyzmowi. „Telewizja z duszą” miała poruszać „zagadnienia z obszaru szeroko pojętej wiary i religii”, a religia miała być przestawiana „jako zjawisko uniwersalne w wymiarze społecznym i kulturowym”. Ot, taki światopoglądowy misz-masz, mający przekonać widzów, że wszystkie religie są sobie równe.

Ksiądz Sowa zapowiadał, że chce stworzyć formułę „katolickiego Discovery” – czyli, „pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i trzeba go odkryć”. Był przekonany, że odniesie sukces i swoją nowoczesnością pokona zmurszałą Telewizję Trwam, choć od woli walki stanowczo się odżegnywał.

TRWAM jest telewizją o zupełnie innym charakterze. Oczywiście byliśmy podejrzewani, że robimy coś, co można rozumieć jako forma walki z Ojcem Dyrektorem. Ale nasz produkt sam się broni i widać, że nie robimy niczego przeciw komuś. Wydawać by się mogło, że widzowie TRWAM są tak zakochani w tej rzeczywistości, że nie potrzebna jest im żadna inna. A jednak kiedy duża sieć kablowa zastąpiła – ze względu na problemy z umową – TRWAM religią.tv, nie było marszów ani pikiet protestacyjnych. Dostaliśmy kilka telefonów i listów z podpisami na znak protestu, ale też otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii od osób, które do tej pory oglądały tylko TRWAM. Dostając nasz produkt, docenili go. Trzeba po prostu dać ludziom wybór

— mówił w wywiadzie dla KAI w 2009 r. Jak widać produkt obronić się nie zdołał. Z wyboru skorzystało 3,6 tys. osób, co pokazuje, że ani entuzjazm ks. Sowy, ani liberalne podejście do spraw wiary, ani nawet milionowe nakłady finansowe nie potrafiły zaskarbić serc publiczności.

Polacy wybrali Telewizję Trwam, w której zamiast parareligijnej papki dostają pogłębiony przekaz i kompleksową informację z życia Polski, świata i Kościoła. Według Europejskiego Instytutu Studiów i Analiz, telewizję z Torunia ogląda aż 1/3 Polaków, ponad 33 procent, co daje blisko 11 mln widzów. Szczegółowe wyniki oglądalności pokazują, że Polacy dokonują tego wyboru w sposób świadomy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sukces Telewizji Trwam! Co trzeci widz w Polsce - zapewnia, że ogląda tę stację

Ks. Kazimierz Sowa, noszony na rękach przez mainstream i goszczący w prorządowych mediach jako ekspert ds. wszelakich, poniósł programowe fiasko. Czy wyciągnie z tego należyte wnioski? Jak na razie chętnie krytykuje konserwatywne działania Kościoła. Media toruńskie wywołują w nim szczególną irytację, a formułując opinie na temat ojca Tadeusza Rydzyka nie przebiera w słowach. Miesiąc temu na antenie Radia Zet stwierdził, że dyrektor Radia Maryja i założyciel Telewizji Trwam „żyje w nierealnej przestrzeni, uznawanej tylko przez niego i jego wyznawców”.

Są to rojenia umysłu, które trudno mi zrozumieć. W pewnym sensie ojciec Rydzyk ma umysł zniewolony i owładnięty wizją świata daleko odbiegającą od tej, w której żyjemy

— stwierdził ks. Sowa, krytykując opinię o. Tadeusza Rydzyka na temat koncernu z Wiertniczej, który wiele „zła wyrządził Kościołowi i Ojczyźnie”, który „dzieli Polaków przez działania antypatriotyczne i antykościelne, antykatolickie”. Ks. Sowa nie potrafił znaleźć takich przejawów w przekazie medialnym, który osobiście legitymizuje. Najwyraźniej zazdrość zaślepia.

Porażka Religia.tv przeszła bez większego echa, a ks. Sowa nadal jest pupilem salonu. Widać zadania stacji nie były obliczone na sukces oglądalnościowy, a te które zrealizowano, wystarczą.

Trudno nie postawić pytania, co by się działo, gdyby upadła Telewizja Trwam? albo gdyby nagle zaczęła tracić widzów? Już sobie wyobrażam tę medialną wrzawę, te ataki na ojca dyrektora i lawinę publikacji prasowych, oskarżające ojców redemptorystów o zmarnowanie pieniędzy milionów ludzi dobrej woli.

Tymczasem TV Trwam rośnie w siłę, zyskuje widzów, poprawia jakość programów. Im bardziej wzmacnia pozycję, tym bardziej łajana jest przez urzędników, decydentów i przedstawicieli władzy. Absurdalne kary za rzekomą reklamę pojawiającą się w wypowiedziach gości na antenie to już norma. Wydawało się, że próba zablokowania TV Trwam przed wejściem na multipleks była szczytem przekraczania granic. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że determinacja w zwalczaniu toruńskich dzieł jest wprost bezgraniczna. Urzędy Skarbowe masowo odrzucają PIT-y, w których podatnicy odpisują 1 procent na Fundację Nasza Przyszłość. Choć jest ma ona wszelkie formalne zgody, by przyjmować darowizny w postaci 1-procentowych odpisów podatkowych, urzędnicy skarbowi każą skreślać KRS Fundacji przy składaniu PIT-ów w US. Błąd systemu? Ojciec Tadeusz Rydzyk nie ma wątpliwości, że to celowe działanie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skarbówki odrzucają PIT-y z odpisem podatkowym na Fundację Nasza Przyszłość. O. Rydzyk: „Te szykany wobec nas obciążają rząd”

Mainstream od dawna żyje w przekonaniu, że ma prawo realizować mediokratyczną władzę. Ktokolwiek ma coś do powiedzenia na medialnym rynku, kto ma wpływ na kształtowanie niezależnej opinii publicznej i budzenie świadomości obywatelskiej, zostaje poddany eliminacji. Szykany, procesy sądowe, kary finansowe, dyskredytacja – każdy środek jest dobry, by obezwładnić media niosące niewygodny przekaz. Metody są coraz bardziej bezwzględne, chodzi przecież o wielką sprawę informacyjnego ubezwładnienia społeczeństwa. Wszelkie wyznaczniki cybernetyki mówią, że do przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski, wystarczy 1,5 mln ludzi mających takie same przekonania. Dzięki niezależnym mediom proces ten jest ciągle hamowany. Zrozumiałe więc, że metody zwalczania niezależnych mediów są coraz bardziej bezwzględne. Warto je obserwować. Wierzganie salonowców mówi więcej, niż ich słowa.

CZYTAJ TAKŻE: Trzynaście przykazań tajnego wroga zrealizowane z sukcesem. Najwyższy czas na powstanie!


Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych