Pięć powodów dla których (moim zdaniem), Marysia Sokołowska MUSIAŁA znaleźć się na okładce tygodnika "w Sieci"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Pasowanie 17-letniej Marysi na ikonę polskiej prawicy jest dowodem na tejże prawicy, excusez le mot, zidiocenie. I nie Marysia jest tu problemem, ale wołający o pomstę do nieba brak mózgów

— stwierdza w felietonie na wPolityce.pl Robert Mazurek. Jako osoba współodpowiedzialna za decyzję by „w Sieci” tym tematem się zajęło oraz by w najnowszym numerze umieścić Marysię na okładce, czuję się wywołany do tablicy.

Czynię to z tym większą radością, że w tej sprawie dotykamy sporu szerszego - o kształt mediów konserwatywnych. A zatem:

1. To nie media konserwatywne uczyniły z Marysi Sokołowskiej ważny temat. Nie zrobiła tego także ona sama, ani jej rodzice. Decyzję o tym, że to, co powiedziała („Tusk zdradził Polskę”) jest ważne, istotne, reprezentatywne i niebezpieczne dla władzy, podjął sam Donald Tusk. To pan premier z małego incydentu na trasie kampanii uczynił, decyzją o wizycie w jej liceum, test na własną siłę oddziaływania na młodzież. Przegrał, ale przecież nie będziemy tańczyli w takt zwycięstw pana premiera, prawda? Postawa w której premier przekonujący do siebie Marysię jest tematem dla mediów, a Marysia odrzucająca plastikową nowomową i żałosną „fajność” premiera nim nie jest, wydaje mi się nieuczciwa.

2.. Zgoda, że nie każdy wykrzykujący w twarz ważnemu politykowi niemiłe słowa, zasługuje na uznanie. Ale czy ta dziewczyna to na pewno jest „każdym”? Czy gdy twardo potrafiła odmówić przyjęcia kwiatów od Tuska, w sytuacji zapewne silnej presji części otoczenia, gdy pokazała, że potrafi uzasadnić swoje poglądy, że od dawna interesuje się życiem publicznym, nie udowodniła, że jej krzyk protestu jest jednak poważny? Czy nie zasługuje by dać jej głos?

3. Czy setki tysięcy Internautów ją popierających nie świadczą o tym, że dotknęła ważnej, pokoleniowej emocji? Że powiedziała to, co wielu myśli, ale boją się powiedzieć? Czy nie jest to aby głos pokolenia? Jak zawsze pojawiający się niespodziewanie, z boku, w poprzek konwencjom. W mojej ocenie tak. Zachęcam do lektury poniedziałkowego „w Sieci” - w reportażu Marcina Wikły pokazujemy, że jej opinie są dość reprezentatywne dla całego pokolenia. Ostatnie wybory też nam ujawniły skalę tego buntu, odrzucenia obecnej władzy przez wyborców w wieku 18-25. To też ważny kontekst.

Stwierdzenie, że Marysia Sokołowska jest „przypadkową celebrytką” i nie zasługuje na naszą uwagę, pachnie warszawskim poczuciem wyższości. Albo - przepraszam Robercie za to podejrzenie - pojawiającym się równie niezauważalnie co zidiocenie, stetryczeniem.

4. Trudno też przyjąć zastrzeżenia Mazurka, że ta sytuacja, jak żadna inna, łatwo nadaje się do odwrócenia. Zacytuję:

Maj 2016, Rzeszów, deptak, ul. Kościuszki. 17-letnia Zosia rzuca do spacerującego premiera Jarosława Kaczyńskiego: „Pan jest wariatem, trzeba pana zamknąć! Przez pana żyję w średniowieczu, nie w Europie!” Wiecie co jest najgorsze? Że reakcje są tak łatwe do przewidzenia. siedemnastolatka trafia nie tylko do „Faktów TVN” i „Szkła kontaktowego”, ale staje się gwiazdą nowoczesnej, uśmiechniętej, fajnej Polski znów ciemiężonej przez ziemniaczono-buraczanego Kaczora, symbolem naszych europejskich aspiracji, trzynastą gwiazdą na błękitnej fladze Unii. „Newsweek” daje ją na okładkę, „Polityka” cmoka z uznaniem nad jej talentami, „Wyborcza” zastanawia się czy wcześniej będzie miała wystawę w Zachęcie czy też pobije rekordy Masłowskiej.

A strona druga? Błyskawicznie udowodni, że Zosia to noga z matmy i nie chodzi na religię, ma kiepskie uzębienie i przyłapano ją na jaraniu marihuany. Z kolejnego aneksu do „Resortowych dzieci” dowiemy się, że jej ojciec należał do ZSMP, a do partii nie, bo nie zdążył, gościnne „w Sieci” skądinąd celnie wykpi czynienie ze smarkuli politycznej bohaterki, poseł Pawłowicz zechce zbić jej pupę. I tak to poleci…

Nie, to nie jest prawdziwy opis polskich mediów. Bo ten hejting wobec Marysi Sokołowskiej nie zaczął się po artykułach w tygodniku „w Sieci” czy w portali takich jak wPolityce.pl i NIezależna.pl. Lisowa maszyneria pogardy ruszyła na tę licealistkę gdy tylko się pojawiła, gdy powiedziała to, co czuje. Rzucono za nią stada gończych psów, zaczęto przeczesywać jej wcześniejsze opinie, szukać haków, itp. Czy odwrócenie głowy w tym momencie jest na pewno zachowaniem pożądanym? Czy nie byłoby przyzwoleniem na jej zniszczenie? Jeśli już stała się de facto (choć zgoda - miejmy nadzieję, że na chwilę) osobą publiczną, a nie dokonało się to naszą decyzją, to mamy obowiązek jej bronić przed tymi haniebnymi atakami, musimy pozwolić jej się wypowiedzieć spokojnie i w pełni. Porównywanie tej postawy z przemysłem pogardy uważam za niezrozumiałe.

5. Podobnie zaskakujące jest zastosowanie symetrii w zacytowanym wyżej opisie. Może żyjemy na innych planetach, ale (pro)rządowe i nierządowe możliwości niszczenia czy wywyższania kogokolwiek, czyli dystrybucji społecznego szacunku, są zupełnie nieporównywalne. I nie jest to różnica teoretyczna. Osoba idąca na konflikt z obozem władzy może faktycznie liczyć na wsparcie mediów niezależnych, ale może być też pewna, że będzie ono cieniem nagonki jaka na nią spadnie. Że miliony odbiorców poznają tylko ten negatywny, rządowy przekaz. Już to zmienia ocenę postaw, w tym naszej bohaterki. Opis w którym „Fakty TVN” przeciwstawione są „Gazecie Polskiej” jest tyleż wygodny (można stanąć pośrodku), co szokująco nieprawdziwy.

Z naszej strony dominuje godna szacunku niechęć do zapisania się do jakiegokolwiek obozu politycznego, z tamtej hordy Orków pałujące wszystko co dla nas święte i ważne. Tak wygląda Polska medialna i polityczna w roku 2014. Gdyby było inaczej, tematu Marysi by nie było, a jej głosu nikt by nie usłyszał. I to powinno (nas wszystkich) zachęcać do refleksji czy na pewno jesteśmy tacy świetni, czy odwracając od Marysi głowę na pewno wznieślibyśmy się „ponad”. Może byśmy jednak po prostu uciekli?

CZYTAJ TEŻ: „Powiem Wam, dlaczego premier jest zdrajcą”. W najbliższym numerze „wSieci” manifest Marysi Sokołowskiej

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych