Śledzińska-Katarasińska: TVP jest antyrządowa. Bubula: To już przekracza poziom kabaretu. NASZ DWUGŁOS

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Wikipedia/Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0/bubula.pl
fot. Wikipedia/Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0/bubula.pl

Moim zdaniem telewizja publiczna nie do końca obiektywnie przedstawia rację koalicji rządzącej

— mówi portalowi wPolityce.pl Iwona Śledzińska-Katarasińska przewodnicząca zarówno Komisji Kultury i Środków Przekazu jak i Rady Programowej TVP SA.

Wyjaśnia, że chodzi o to, że dziennikarze TVP potrafią wybierać sobie bohaterów i tematy, „które są niewygodne dla rządzących partii”.

Posłanka PO podpisuje się też pod stwierdzeniami ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, który niedawno stwierdził, że władzach mediów publicznych nie ma nikogo z Platformy Obywatelskiej, są za to ludzie z Prawa i Sprawiedliwości.

CZYTAJ: - Mazurek przepytuje Zdrojewskiego. „Ostrzegam, ludzie się będą z pana śmiali…” Minister całkiem serio: „We władzach mediów publicznych nie ma nikogo z PO, są za to ludzie z PiS”

Ja nie przyjmuję tego zarzutu, bo to jest zarzut, że Telewizja Publiczna jest opanowana przez Platformę Obywatelską

— mówi wiceprzewodnicząca PO na pytanie o związki TVP i PO i wskazuje na przykład prezesa TVP Juliusza Brauna.

Prezes Braun nigdy nie był w Platformie Obywatelskiej (…) przyszedł z Ministerstwa Kultury, ale w Ministerstwie są różni ludzie. (…) ja nie czuję jakiegoś powinowactwa partyjnego z prezesem Braunem i zapewniam, że prezes Braun nie odwiedzał przed nominacją gabinetu premiera Donalda Tuska.

To już przekracza poziom kabaretu

— ocenia słowa zarówno ministra Zdrojewskiego jak i posłanki Śledzińskiej-Katarasińskiej Barbara Bubula członek Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Rady Programowej TVP SA.

Przypomina, że Zdrojewski:

jest nie tylko odpowiedzialny za skrajne upolitycznienie telewizji publicznej - to z jego resortu przyszedł człowiek na stanowiska prezesa TVP, to jest także odpowiedzialny za brak podstaw finasowania TVP, co skrajnie uzależnia tę telewizję od biznesu i od rządu.

Jego największą winą jest to, że de facto zlikwidował media publiczne.

Ale szefowa sejmowej komisji kultury też ma Braunowi coś do zarzucenia:

Jeżeli mam jakieś pretensje, także do prezesa Brauna, to takie, że trochę tam jest za dużo SLD.

Oczywiście, Śledzińska-Katarasińska nie widzi nic złego w tym, że TVP odmówił emisji drugiej części filmu Anity Gargas „Anatomia upadku”.

Nie wiem, co nowego ten film pani Anity Gargas wnosi

— mówi i podkreśla:

Każdy nadawca ma prawo swobodnie konstruować swoją ofertę programową i tego prawa nie należy odmawiać także Telewizji Publicznej.

Na uwagę, czy telewizja publiczna nie powinna obiektywnie i neutralnie udzielać głosu każdej stronie sporu, pani

Powinna, ale jak rozumiem w tym akurat momencie nie ma tej drugiej strony.

TVP odmawiając emisji filmu Anity Gargas nie jest telewizją publiczną, bo telewizja publiczna powinna prezentować całe spektrum opinii obecnych w społeczeństwie, a nasza telewizja ma amputowaną tę prawicową, konserwatywną część i to od wielu lat

— mówi z kolei Barbara Bubula.

Nic dziwnego, że również wywiad dziennikarki „Wiadomości” z Wojciechem Jaruzelskim w kontekście kanonizacji Jana Pawła II obie posłanki odmiennie interpretują.

CZYTAJ:

Być może uznano, że taki wywiad z gen. Jaruzelskim pokaże wielkość Jana Pawła II także tym, którzy protestowali tu w Sejmie przeciw uchwale z okazji tej kanonizacji. Gdzieś taki pomysł mógł powstać (…) Może to by się w jakiejś konwencji mieściło, gdyby to nie byłą jedyna taka wypowiedź. (…) Proszę pamiętać, że gen. Jaruzelski brał udział w procesie kanonizacyjnym, więc może oni tak sobie to wykombinowali i nie musi to nam się podobać

— mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska i dodaje:

Nie ma takich szans, żeby się wszystko wszystkim podobało.

TVP odmawiając emisji filmu Anity Gargas pokazała, że nie jest telewizją publiczną, bo telewizja publiczna powinna prezentować całe spektrum opinii obecnych w społeczeństwie, a nasza telewizja ma amputowaną tę prawicową, konserwatywną część i to od wielu lat

— ocenia Barbara Bubula i dodaje:

Od czasu wyboru Juliusza Brauna mamy już jawne dyskryminowanie w dostępie do TVP opinii prawicowo-konserwatywnych, (…) prezentujących inny punkt widzenia niż punkt widzenia rządu Tuska. (…) Machina propagandowa telewizji jest nastawiona nie tylko na odpowiednią interpretację obecnych wydarzeń, ale również na reinterpretację historii w duchu Adama Michnika czy Platformy Obywatelskiej. Stąd rehabilitacja stanu wojennego i gen. Jaruzelskiego.

To wpisuje się m.in. w sposób w jaki prezentowane są „Wiadomości” Piotra Kraśki, gdzie bardzo jawnie jest prowadzona propaganda prorządowa. Chodzi m.in. o bardzo antyzwiązkowe podejście, spsób przedstawiania decyzji dotyczących wieku emerytalnego. To ma kształtować widzów, wpływać na edukację Polaków

— dodaje Bubula.

I wskazuje na rażące dysproporcje w dostępie do TVP rządu i opozycji.

W drugim programie TVP, w jednym z ostatnich miesięcy, jak wynika z opublikowanych danych, obecność PiS wynosiła 7 minut przy 170 minutach Platformy Obywatelskiej. To pokazuje skrajną stronniczość i gwałtowny przechył w stronę liberalno-lewicową.

Gdyby to dotyczyło tylko ugrupowań parlamentarnych, to byłoby nienormalne

— przyznaje posłanka PO. Ale jej zdaniem, prawdopodobnie wliczano tu również wypowiedzi premiera i ministrów.

Rząd uprawia codzienną politykę i jest obowiązkiem telewizji publicznej prezentowanie jego stanowiska

— tłumaczy tę sytuację posłanka PO.

Jak zauważa Barbara Bubula, obecna nierównowaga w TVP jest też m.in. efektem tego, że za mała jest reakcja widzów i opinii publicznej na taką sytuację.

Rozmawiał Krzysztof Karwowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych