Opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” i sygnowany przez KOD artykuł o tym, co począć, gdy pisowscy policyjni siepacze wtargną do mieszkania, mógłby się spokojnie ukazać w dowolnym magazynie satyrycznym. Jego tajemniczy autor powinien czym prędzej udać się do psychiatry, bo choroba wydaje się błyskawicznie postępować i wkrótce może być za późno.Ale pamiętajmy, że to choroba, na którą cierpi w Polsce zapewne kilkaset tysięcy osób przeświadczonych, że Jarosław Kaczyński jest już kim gorszym niż Stalin i Hitler razem wzięci.
Czy nie ma spraw, za które do rządzących mogliby mieć pretensję zwykli, normalni ludzie? Ależ oczywiście – są. Sam o nich pisałem wielokrotnie.
Niezadowoleni mogą być mali przedsiębiorcy; obywatele, którzy z powodu awantury o TK znajdą się w wątpliwej sytuacji prawnej; osoby, które czekają na niższą kwotę wolną od podatku; zwolennicy gospodarczego liberalizmu z prawdziwego zdarzenia i przeciwnicy etatyzmu; wreszcie ci (jakkolwiek niewielka to grupa), którzy oczekiwaliby naprawy państwa poprzez reformy instytucji, a nie mianowanie słusznych osób. Tyle że wymienione wyżej grupy oraz uczestnicy sobotniej demonstracji to zbiory całkowicie rozłączne.
Wszystkie wspomniane zagadnienia, które w przyszłości mogą stanowić źródło realnych problemów PiS, nie zostały w żaden sposób przepracowane i wykorzystane przez opozycję. I nic nie obchodzą uczestników sobotniej demonstracji, należących do piątej opisanej grupy – są dla nich zbyt skomplikowane, dalece wykraczają poza zasięg ich intelektualnych możliwości. Poza tym wymagałyby spokojnego namysłu i argumentacji, na którą miejsca w zamkniętych umysłach kodziarzy nie ma. Jest tam jedynie miejsce na czystą, nieskażoną refleksją emocję.
W dodatku emocję obcą większości elektoratu, co jasno wynika z rezultatów ostatnich wyborów, z czego zrozumieniem cała opozycja ma najwyraźniej nadal problem. Emocją większości elektoratu było nawet nie głosowanie na PiS czy na kandydata tej partii na prezydenta, ale przede wszystkim odrzucenie trwającego od dawna układu – stąd też sukces Pawła Kukiza. 50-tysięczny tłum (w którym najbardziej autentyczna, ostatnia z opisanych grup, stanowiła zapewne najwyżej połowę), domagający się powrotu tego, co było, nie jest receptą na odzyskanie władzy. Dlatego sobotnia demonstracja nie była żadnym „punktem zwrotnym”, jak chce AFP, ale kolejną figurą w chocholim tańcu opozycji, orbitującej ze swoim przekazem gdzieś w okolicach Neptuna.
Książka, którą warto przeczytać! „Bitwa o III RP” - Jan Maria Jackowski. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” i sygnowany przez KOD artykuł o tym, co począć, gdy pisowscy policyjni siepacze wtargną do mieszkania, mógłby się spokojnie ukazać w dowolnym magazynie satyrycznym. Jego tajemniczy autor powinien czym prędzej udać się do psychiatry, bo choroba wydaje się błyskawicznie postępować i wkrótce może być za późno.Ale pamiętajmy, że to choroba, na którą cierpi w Polsce zapewne kilkaset tysięcy osób przeświadczonych, że Jarosław Kaczyński jest już kim gorszym niż Stalin i Hitler razem wzięci.
Czy nie ma spraw, za które do rządzących mogliby mieć pretensję zwykli, normalni ludzie? Ależ oczywiście – są. Sam o nich pisałem wielokrotnie.
Niezadowoleni mogą być mali przedsiębiorcy; obywatele, którzy z powodu awantury o TK znajdą się w wątpliwej sytuacji prawnej; osoby, które czekają na niższą kwotę wolną od podatku; zwolennicy gospodarczego liberalizmu z prawdziwego zdarzenia i przeciwnicy etatyzmu; wreszcie ci (jakkolwiek niewielka to grupa), którzy oczekiwaliby naprawy państwa poprzez reformy instytucji, a nie mianowanie słusznych osób. Tyle że wymienione wyżej grupy oraz uczestnicy sobotniej demonstracji to zbiory całkowicie rozłączne.
Wszystkie wspomniane zagadnienia, które w przyszłości mogą stanowić źródło realnych problemów PiS, nie zostały w żaden sposób przepracowane i wykorzystane przez opozycję. I nic nie obchodzą uczestników sobotniej demonstracji, należących do piątej opisanej grupy – są dla nich zbyt skomplikowane, dalece wykraczają poza zasięg ich intelektualnych możliwości. Poza tym wymagałyby spokojnego namysłu i argumentacji, na którą miejsca w zamkniętych umysłach kodziarzy nie ma. Jest tam jedynie miejsce na czystą, nieskażoną refleksją emocję.
W dodatku emocję obcą większości elektoratu, co jasno wynika z rezultatów ostatnich wyborów, z czego zrozumieniem cała opozycja ma najwyraźniej nadal problem. Emocją większości elektoratu było nawet nie głosowanie na PiS czy na kandydata tej partii na prezydenta, ale przede wszystkim odrzucenie trwającego od dawna układu – stąd też sukces Pawła Kukiza. 50-tysięczny tłum (w którym najbardziej autentyczna, ostatnia z opisanych grup, stanowiła zapewne najwyżej połowę), domagający się powrotu tego, co było, nie jest receptą na odzyskanie władzy. Dlatego sobotnia demonstracja nie była żadnym „punktem zwrotnym”, jak chce AFP, ale kolejną figurą w chocholim tańcu opozycji, orbitującej ze swoim przekazem gdzieś w okolicach Neptuna.
Książka, którą warto przeczytać! „Bitwa o III RP” - Jan Maria Jackowski. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/292136-punkt-zwrotny-raczej-chocholi-taniec-opozycji-jeszcze-nigdy-w-iii-rp-ulica-nie-obalila-ani-nie-zmienila-rzadu?strona=3