Pierwsza część „Naszego elementarza” to w dużym stopniu kopia m.in. dwóch podręczników WSiP. Kolejne informacje

Fot. zdjęcie porównawcze wsip.pl
Fot. zdjęcie porównawcze wsip.pl

Jak informowaliśmy już 12 maja tzw. „darmowy podręcznik to plagiat. Jak poinformowały Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne:

intensywność kopii, powtórzeń i nawiązań uzasadnia przypuszczenie, że podręcznik MEN nie jest efektem samodzielnej działalności twórczej jego autorów. Można wręcz sądzić, że doszło do wykorzystania rezultatów pracy zespołu redakcyjnego pracującego nad podręcznikiem WSiP. Tym bardziej, że niektórzy członkowie zespołu wydawnictwa wraz z jego dyrektorem artystycznym, odpowiadającym w całości za koncepcję graficzną podręcznika WSiP, z początkiem roku rozpoczęli prace nad konkurencyjnym elementarzem MEN. Gołym okiem widać, że w rządowym podręczniku skopiowano również elementy z innych podręczników wydawanych przez WSiP w latach ubiegłych, np. z „Elementarza klasy pierwszej” (wyd. z 1993r.) autorstwa Marii Lorek. Prawa autorskie do tego podręcznika posiada WSiP.

Jak poinformował Jarosław Matuszewski - rzecznik prasowy WSiP  w rozmowie z Polskim Radiem

Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne czekają na ostateczną wersję elementarza i na opinie prawników. Od tego zależeć będą kolejne decyzje wydawnictwa.

Wydawnictwo poinformowało, że na ponad 30 stronach (z 96 zaprezentowanych) „Naszego elementarza” (I część) przygotowanego przez MEN zostały wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych.

W odpowiedzi na zarzuty MEN zamiast spotkania na swojej stronie internetowej zamieściło oświadczenie.

Stanowczo odrzucamy te oskarżenia. Są całkowicie bezpodstawne. Główny zarzut Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych jest absurdalny - MEN miałby skopiować podręcznik, którego nie ma na rynku i do którego nikt nie ma dostępu. Nadużyciem jest porównywanie różniących się rozkładówek i sugerowanie podobieństw. Treści elementarza wynikają z metodyki pracy z pierwszoklasistami i z podstawy programowej.

Maria Lorek - autorka „Naszego Elementarza” tłumaczyła się, że pracując nad rządowym podręcznikiem korzystała jedynie ze swoich pomysłów. Twierdzi też, że są schematy, które się sprawdziły i pojawiają się w różnych podręcznikach.

Rzecznik WSiP tłumaczy jednak, że nie chodzi o konkretne zadania, ale generalnie o to, że na 1/3 stron elementarza

odnajdujemy wzorce, zapożyczenia i kopie z materiałów naszych, a już wiemy, że do tego dochodzą zapożyczenia i kopie z innych materiałów np. książek dla dzieci. To nie jest kwestia jednego zadania ze ślimakiem. My od ponad dwóch lat szykujemy nowy podręcznik, nikt go nie widział poza testującymi. **I w nim w zadaniu na kolejność narysowaliśmy garaże. W projekcie rządu też są garaże. W temacie o odejmowaniu mamy ule. W podręczniku MEN też są ule. Jeśli my mamy pieski - to i oni mają pieski -

wyliczał Jarosław Matuszewski.

Ale czego można się spodziewać po podręczniku przygotowywanym w stylu „im szybciej tym lepiej” i tym większy sukces do odtrąbienia.

ann/polskieradio.pl/wsip.pl

Czytaj też:

Wielki bubel Kluzik

Tzw. darmowy podręcznik lansowany przez rząd jest plagiatem? Uderzające podobieństwa do książek wydanych przez WSiP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.