Nie mogę w swoich tekstach występować jako żaden autorytet – nie jestem lekarzem, nie jestem psychologiem, nie jestem nawet dziennikarzem. Za tym moim pisaniem stoi tylko i wyłącznie życie, to czego w nim doświadczyłam i nadal doświadczam.
Dla jednych więc będę dzielną Matką Polką ósemki dzieci pozostającą od dwudziestu pięciu lat w małżeństwie, dla innych głupią babą o przedpotopowych poglądach. Dlatego bardzo cieszą mnie wszelkie uwagi czytelników w komentarzach obok tekstu – oznaczają one, że moje pisanie nie idzie w próżnię, że budzi emocje, że zmusza do myślenia o życiu. Nie piszę przecież o niczym innym, ani o polityce, ani o wielkim świecie – piszę właśnie o nim, O ŻYCIU. Dlatego nie obrażają, ale wzywają mnie do dyskusji wpisy typu (cytuję):
TRAGEDIA antykoncepcji? czy autorka jest w pełni władz umysłowych?
lub
„Bóg ??? A kto to ??? A krasnoludki tez istnieją ???
Takie właśnie znalazłam przy moim tekście o przygotowaniu dzieci do małżeństwa.
Tak, uważam antykoncepcję, a właściwie mentalność antykoncepcyjną współczesnego świata, za tragedię. I jak wszystko o czym piszę, opieram to twierdzenia na doświadczeniach płynących z własnego życia.
Czego dzisiaj najczęściej szukają ludzie? Maksimum przyjemności przy minimum wysiłku. Na tę potrzebę odpowiada właśnie antykoncepcja. Ale nie odpowiada bynajmniej z troski o dobro i szczęście człowieka, lecz dla zaspokojenia własnej potrzeby wielkich koncernów – potrzeby pieniądza.
Walka o sferę płciowości człowieka jest walką na śmierć i życie przy użyciu wszelkich dostępnych środków, a między nimi – manipulacji i kłamstwa. Manipuluje się wiedzą o prawach natury (deprecjonując inne, niż antykoncepcja, metody regulowania płodności) i manipuluje się kłamstwem, mówiąc o braku zagrożeń dla zdrowia kobiety stosującej środki antykoncepcyjne. Która z kobiet decydujących się na tabletki, by zapobiegać ciąży, usłyszała w gabinecie swojego lekarza, że antykoncepcja niszczy zdrowie i płodność? Jakimś problemem może być tycie czy utrata przyjemności ze współżycia, ale poważniejszym zagrożeniem bywa zakrzepowe zapalenie żył, guzy piersi, problemy z zajściem w ciążę i jej utrzymaniem oraz niemożność powrotu do normalnego rytmu płodności. Którą kobietę, bez jej wyraźnego pytania, poinformowano, że niektóre ze stosowanych środków wywołują wczesne poronienia?
Ale najgorsze jest to, że antykoncepcja niszczy miłość. Często nie łączy się kryzysów małżeńskich, rozwodów, rozpadów tzw. związków z ich mentalnością antykoncepcyjną. A jednak istnieją badania wskazujące na to, że wśród tych małżonków, którzy swoje życie opierają o wspólną modlitwę, otwartość na przyjęcie dzieci czy układają swoje pożycie zgodnie z naturalnym rytmem płodności, rozwody właściwie nie występują.
Egoizm dotyka nas w każdej sferze życia, także w sferze seksualności i płodności. Odrzucenia części męskości czy kobiecości owocujące mentalnością antykoncepcyjna sprawia, że przestajemy być nastawieni na drugiego, że szukamy w nim realizacji siebie i swoich potrzeb. I kiedy oboje mamy takie podejście do życia, kiedy spotykają się dwa egoizmy, miłość nie może być w pełni realizowana.
Czytaj także: Czysta woda, czyli jak przygotować dzieci do małżeństwa
Dagmara Kamińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/189361-tragedia-antykoncepcji-nasz-egoizm-niszczy-zwiazki