Dariusz "Maleo" Malejonek: "Ojczyzna jest dla mnie czymś niezwykle ważnym. To są moje korzenie". NASZ WYWIAD

fot. Wydawnictwo Znak
fot. Wydawnictwo Znak

Lęk powoduje , że stajemy się sparaliżowani - nie możemy się rozwijać, realizować marzeń i pragnień. Stres zabija nas dzisiaj bardziej niż większość chorób. Chciałem przez tą książkę pokazać, że problemem nie jest to, by ten lęk zlikwidować, ale by go pokonać. To książka o mojej drodze w pokonywaniu różnych lęków i o różnych sytuacjach, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem.

– mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Dariusz Malejonek. Biografię tego artysty, pt. „Dariusz „Maleo” Malejonek. Urodzony, by się nie bać”, autorstwa Magdaleny Nierebińskiej wydało właśnie wydawnictwo „Znak”

Zespół wPolityce.pl: Pańska biografia, która właśnie trafiła do kiosków nosi tytuł „Urodzony, by się nie bać”. Czego dziś boi się więc Dariusz Malejonek?

Dariusz Malejonek: Boję się tego, czego boi się dzisiaj świat. Wojny, terroryzmu. Ludzie boją się o swoją przyszłość, zdrowie i pieniądze. Lęk jest nieodłączną częścią naszej egzystencji. Lęk powoduje też, że stajemy się sparaliżowani - nie możemy się rozwijać, realizować marzeń i pragnień. Stres zabija nas dzisiaj bardziej niż większość chorób. Chciałem przez tę książkę pokazać, że problemem nie jest to, by ten lęk zlikwidować, ale by go pokonać. Książka jest o mojej drodze w pokonywaniu różnych lęków i o różnych sytuacjach, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem.

CZYTAJWNIEŻ:Darek „Maleo” Malejonek o proteście przeciwko deprawacji dzieci: „Potrzebne jest pospolite ruszenie rodziców.” NASZ WYWIAD

Jak rockendrolowiec, który prowadził ostre, pełne używek życie, nagle odnalazł Boga?

Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia ma w sobie przestrzeń, która daje o o sobie znać. Nasze niespełnienie, głód, który zaspakajamy często poprzez używki, uzależnienia nie tylko narkotyków, alkoholu, czy hazardu. W ten sposób próbujemy zapełnić tę naszą pustkę. To też jest spowodowane lękiem przed prawdą o sobie. Moje spotkanie z Bogiem jest wielką tajemnicą. Ja nie potrafię tego wytłumaczyć racjonalnie, ale wiem, że w pewnym momencie bałem się złapać w taką sieć uzależnień. Największą mądrością na tym świecie, jest dać się złapać Bogu.To bardzo trudne, bo każdy z nas buduje wokół siebie mur przed rzeczywistością. Zamykamy się wtedy na różne rzeczy, także na Boga. Nagle przychodzi jednak łaska, tajemnicza sytuacja. Ja dałem się złapać Bogu przez muzykę. To jak dźwięk Trąb jerychońskich, które burzyły mury. Muzyka rozbija więc mury serca. Na jednym z koncertów w Jarocinie poczułem tę siłę i energię. Poczułem, że Bóg chce, bym był jego synem. To  był początek mojej drogi, impuls, dzięki któremu znalazłem się w kościele. To nie było proste, bo zawsze byłem buntownikiem. Walczyłem przeciwko różnym instytucjom. Tylko, że ja zrozumiałem, że Bóg nie jest instytucją. W latach 80. mieliśmy dobre intencje i środowisko muzyki reggae. Śpiewaliśmy też w psalmy. Nie było w nas jednak mocy, łaski. Mnóstwo moich znajomych nie wytrzymało naporu świata. Narkotyków, alkoholu. Około 35 moich znajomych padło ofiarą tych pułapek. Oni już nie żyją…

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.