Trzy siostry i szwagier Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman oraz jej brat Dawid T. zeznawali we wtorek przed poznańskim Sądem Okręgowym podczas kolejnej rozprawy. Rodzina Adama Z. zeznała, że ten mocno przeżył zaginięcie koleżanki z pracy.
Prokuratura zarzuciła Adamowi Z., że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do Warty. Według biegłych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Grozi mu do 25 lat więzienia lub dożywocie. Podczas ostatniej rozprawy sąd uprzedził jednak strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za to grozi do 3 lat więzienia. We wtorek przed sądem zeznawała rodzina Adama Z.: siostry Ewa M., Katarzyna B., Joanna Z. i szwagier Sławomir M. Opowiadali o kontaktach z nim tuż po zaginięciu Ewy Tylman. Ewa M. przyznała, że pierwszy kontakt telefoniczny miała z bratem w nocy z 23 na 24 listopada, dobę po zdarzeniu nad Wartą.
Mówił, że wraca z przesłuchania z policji w sprawie zaginięcia. Powiedział, że z tego przesłuchania wynikało, że był ostatnią osobą, która widziała Ewę Tylman. I pytał, czy możemy skontaktować się z naszą koleżanką, która jest radcą prawnym. Chciał wiedzieć, poradzić się, co ma zrobić, skoro jest ostatnią osobą, którą widziała ją zaginięciem
— relacjonowała.
Siostra Adama Z. dodała, że brat opowiedział jej całe zdarzenie, w którym było jednak wiele braków. Z powodu wypitego alkoholu niewiele pamiętał z tego wieczoru.
Brat opowiedział, że byli poprzedniej nocy na imprezie integracyjnej, wracał z Ewą sam. Pamiętał to do pewnego momentu, a później już nie pamiętał, czy ją odprowadził. Wielokrotnie starałam się go naprowadzić, zadawałam pytania. Powiedział, że jedna z ostatnich rzeczy, które pamięta, to upadek z Ewą na Starym Rynku, który można było obejrzeć w telewizji
— dodała.
Pełnomocnicy Ewy Tylman pytali rodzinę Adama Z. o jego zachowanie po wypiciu alkoholu. Zgodnie przyznali, że nigdy nie bywał agresywny, ale zdarzały mu się luki w pamięci.
Adamowi zdarzało się nadużywać alkoholu. Kiedyś, na jednej imprezie w Pile, Adam opowiadał koleżance swojej koleżanki, że jest homoseksualistą. To był jeszcze okres, kiedy o tym wiedziało bardzo mało osób. I na drugi dzień, gdy wracaliśmy do Poznania, Adam w ogóle tego nie pamiętał. On pod wpływem alkoholu był wesoły, nigdy w mojej obecności nie był agresywny. Rozwiązywał mu się język, był czasem bardzo gadatliwy
— zeznał Sławomir M., szwagier oskarżonego.
Z kolei Katarzyna B. mówiła, że brat był bardzo roztrzęsiony po całym zdarzeniu. Krótko przed jego zatrzymaniem przez policję - poinformowała - nocował u niej w domu w Pile.
W nocy obudził się i krzyczał ‘nie zabiłem jej, nie zabiłem’. Płakał, musiałam go uspokoić. Rano nie pamiętał już tego zdarzenia
— zeznała przed sądem. Rodzina zeznała przed sądem, że Adam Z. opowiadał im, że był nękany podczas przesłuchań przez policję.
Mówił, że podczas przesłuchania policja spychała go z krzesła, obijała o kant drzwi, przyduszała go kamizelką kuloodporną. Najbardziej znęcała się nad nim policjantka, która była najbardziej wyrachowana. Zakładała rękawiczki, którymi przyciskała go do stołu i ściskała nadgarstki. Podczas przewożenia radiowozem został uderzony głową o kant samochodu
— zeznała siostra Joanna Z.
Szwagier Adama Z. przyznał, że miał kontakt z jego partnerem - Dominikiem M., który przyznał, że również był szykanowany podczas przesłuchania.
Mówił, że policja starała się wymusić na nim zeznania obciążające Adama i że policjant mówił mu, że Adam niejednokrotnie chodził nad rzekę z innymi chłopakami i takich jak Dominik to on ma wielu. Z tego, co pamiętam, mówił mi też, że policjant przekazał mu, że w areszcie Adam ma już kogoś i Dominik powinien dać sobie z nim spokój. Dominik wielokrotnie mówił mi, że policja stosowała przymus psychiczny, że jeśli czegoś nie powie, to stanie się coś przykrego dla niego. Dominik nie ugiął się pod tą presją
— powiedział.
Przed sądem zeznawał również brat Ewy Tylman Dawid, który opowiedział, jak dowiedział się o zaginięciu siostry i o tym, jak z grupą znajomych rozpoczął jej poszukiwania.
Pełnomocnik rodziny ofiary Wojciech Wiza po rozprawie stwierdził, że zasłanianie się brakiem pamięci przez oskarżonego nie do końca znajduje uzasadnienie w materiale dowodowym. Jak powiedział prawnik, niepamięć Adama Z. „jest absolutnie wybiórcza”.
Jedno jest pewne - że nie jest tak, że Adam Z. zupełnie niczego nie pamięta, co tego wieczoru się wydarzyło. Być może miał luki w pamięci, ale są inne, inaczej przedstawiane poszczególnym osobom. A to wskazuje na to, że nie mamy do czynienia z taką niepamięcią, która miałaby doprowadzić do tego, żeby nie poniósł odpowiedzialności karnej
— powiedział.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trzy siostry i szwagier Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman oraz jej brat Dawid T. zeznawali we wtorek przed poznańskim Sądem Okręgowym podczas kolejnej rozprawy. Rodzina Adama Z. zeznała, że ten mocno przeżył zaginięcie koleżanki z pracy.
Prokuratura zarzuciła Adamowi Z., że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do Warty. Według biegłych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Grozi mu do 25 lat więzienia lub dożywocie. Podczas ostatniej rozprawy sąd uprzedził jednak strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za to grozi do 3 lat więzienia. We wtorek przed sądem zeznawała rodzina Adama Z.: siostry Ewa M., Katarzyna B., Joanna Z. i szwagier Sławomir M. Opowiadali o kontaktach z nim tuż po zaginięciu Ewy Tylman. Ewa M. przyznała, że pierwszy kontakt telefoniczny miała z bratem w nocy z 23 na 24 listopada, dobę po zdarzeniu nad Wartą.
Mówił, że wraca z przesłuchania z policji w sprawie zaginięcia. Powiedział, że z tego przesłuchania wynikało, że był ostatnią osobą, która widziała Ewę Tylman. I pytał, czy możemy skontaktować się z naszą koleżanką, która jest radcą prawnym. Chciał wiedzieć, poradzić się, co ma zrobić, skoro jest ostatnią osobą, którą widziała ją zaginięciem
— relacjonowała.
Siostra Adama Z. dodała, że brat opowiedział jej całe zdarzenie, w którym było jednak wiele braków. Z powodu wypitego alkoholu niewiele pamiętał z tego wieczoru.
Brat opowiedział, że byli poprzedniej nocy na imprezie integracyjnej, wracał z Ewą sam. Pamiętał to do pewnego momentu, a później już nie pamiętał, czy ją odprowadził. Wielokrotnie starałam się go naprowadzić, zadawałam pytania. Powiedział, że jedna z ostatnich rzeczy, które pamięta, to upadek z Ewą na Starym Rynku, który można było obejrzeć w telewizji
— dodała.
Pełnomocnicy Ewy Tylman pytali rodzinę Adama Z. o jego zachowanie po wypiciu alkoholu. Zgodnie przyznali, że nigdy nie bywał agresywny, ale zdarzały mu się luki w pamięci.
Adamowi zdarzało się nadużywać alkoholu. Kiedyś, na jednej imprezie w Pile, Adam opowiadał koleżance swojej koleżanki, że jest homoseksualistą. To był jeszcze okres, kiedy o tym wiedziało bardzo mało osób. I na drugi dzień, gdy wracaliśmy do Poznania, Adam w ogóle tego nie pamiętał. On pod wpływem alkoholu był wesoły, nigdy w mojej obecności nie był agresywny. Rozwiązywał mu się język, był czasem bardzo gadatliwy
— zeznał Sławomir M., szwagier oskarżonego.
Z kolei Katarzyna B. mówiła, że brat był bardzo roztrzęsiony po całym zdarzeniu. Krótko przed jego zatrzymaniem przez policję - poinformowała - nocował u niej w domu w Pile.
W nocy obudził się i krzyczał ‘nie zabiłem jej, nie zabiłem’. Płakał, musiałam go uspokoić. Rano nie pamiętał już tego zdarzenia
— zeznała przed sądem. Rodzina zeznała przed sądem, że Adam Z. opowiadał im, że był nękany podczas przesłuchań przez policję.
Mówił, że podczas przesłuchania policja spychała go z krzesła, obijała o kant drzwi, przyduszała go kamizelką kuloodporną. Najbardziej znęcała się nad nim policjantka, która była najbardziej wyrachowana. Zakładała rękawiczki, którymi przyciskała go do stołu i ściskała nadgarstki. Podczas przewożenia radiowozem został uderzony głową o kant samochodu
— zeznała siostra Joanna Z.
Szwagier Adama Z. przyznał, że miał kontakt z jego partnerem - Dominikiem M., który przyznał, że również był szykanowany podczas przesłuchania.
Mówił, że policja starała się wymusić na nim zeznania obciążające Adama i że policjant mówił mu, że Adam niejednokrotnie chodził nad rzekę z innymi chłopakami i takich jak Dominik to on ma wielu. Z tego, co pamiętam, mówił mi też, że policjant przekazał mu, że w areszcie Adam ma już kogoś i Dominik powinien dać sobie z nim spokój. Dominik wielokrotnie mówił mi, że policja stosowała przymus psychiczny, że jeśli czegoś nie powie, to stanie się coś przykrego dla niego. Dominik nie ugiął się pod tą presją
— powiedział.
Przed sądem zeznawał również brat Ewy Tylman Dawid, który opowiedział, jak dowiedział się o zaginięciu siostry i o tym, jak z grupą znajomych rozpoczął jej poszukiwania.
Pełnomocnik rodziny ofiary Wojciech Wiza po rozprawie stwierdził, że zasłanianie się brakiem pamięci przez oskarżonego nie do końca znajduje uzasadnienie w materiale dowodowym. Jak powiedział prawnik, niepamięć Adama Z. „jest absolutnie wybiórcza”.
Jedno jest pewne - że nie jest tak, że Adam Z. zupełnie niczego nie pamięta, co tego wieczoru się wydarzyło. Być może miał luki w pamięci, ale są inne, inaczej przedstawiane poszczególnym osobom. A to wskazuje na to, że nie mamy do czynienia z taką niepamięcią, która miałaby doprowadzić do tego, żeby nie poniósł odpowiedzialności karnej
— powiedział.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/332422-swiadkowie-skladali-zeznania-ws-ewy-tylman-dotyczyly-min-oskarzonego-o-zabojstwo-adama-z?strona=1