Sam swoje największe rekolekcje przeżyłem wtedy, gdy kilka lat temu wrzuciłem do jakiegoś samolotu mój rower i w samotności, w skwarze i zmęczeniu objechałem na nim Ziemię Świętą. To był najczystszy Adwent w moim życiu. Spotkanie tamtego Jezusa z historii, wędrówka z Nim po tych samych drogach, przeżycie tego samego zmęczenia, dotknięcie miejsca, gdzie – jak głosi napis - „Hic Verbum caro factum est”, czyli „Tu Słowo stało się ciałem”. Trzeba zrobić sobie czasem takie rekolekcje, by właśnie zebrać się na nowo.
Niekoniecznie na rowerze w Ziemi Świętej.
Oczywiście, że niekoniecznie, ale zachęcam też do „duchowych szaleństw”. Mamy ekstremalne drogi krzyżowe, klasztory zachęcają do przeżycia kilku dni ciszy, parafie organizują noce konfesjonałów. Jeśli mówimy o chrześcijańskim przeżyciu Bożego Narodzenia, to musi się ono rozpocząć od najprostszych rzeczy w naszym życiu, od drobnych akcentów naszej wiary. Od zadania sobie pytania: kiedy ja – głowa rodziny, ja – rolnik, lekarz, robotnik, kierowca tira, ksiądz – zaprosiłem Jezusa do swojego życia? Bo przecież do historii Bożego Narodzenia nieustannie się odwołujemy, nawet w codziennej modlitwie.
Jak to?
Proszę zwrócić uwagę na „Zdrowaś Maryjo…”, powtarzane przez nas niezliczoną ilość razy. Przecież to jest modlitwa - opowieść o początku chrześcijaństwa! Od „Bądź pozdrowiona, Maryjo!”, tego „Zdrowaś…”, wypowiedzianego przez anioła wszystko się zaczęło! I wiara się zaczęła, i chrześcijaństwo, i Boże Narodzenie! To był początek! I dlatego tak często powtarzamy tę cudowną opowieść-modlitwę. Jeśli to sobie uświadomimy i przeżyjemy, odkurzymy pewne rzeczy, to Boże Narodzenie będzie w naszym życiu naprawdę czymś wielkim. Tylko powtarzam - w Adwencie często powraca cytat z Apokalipsy o tym, jak Jezus stoi u drzwi i kołacze. Słyszymy głos kołatki?
Potrafimy, choćby wędrując do komunii podczas pasterki, powiedzieć Jezusowi: zapraszam Cię, jesteś mi potrzebny, jesteś Tym, bez Kogo nie ma mnie, mojej rodziny, mojego życia. Od tego trzeba by zacząć. Od autentycznego zaproszenia Boga do naszego życia. Nie zawiedziemy się.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Ks. Henryk Seweryniak - konsultor Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji, przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce, kierownik Katedry Eklezjologii i Prakseologii Apologijnej UKSW, autor, współautor i redaktor około 30 książek, m.in.: „Święty Kościół powszedni”, „Medytacje z Herbertem”, „Teologia fundamentalna”, „Geografia wiary”, „Święte Oficjum a mariawici”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sam swoje największe rekolekcje przeżyłem wtedy, gdy kilka lat temu wrzuciłem do jakiegoś samolotu mój rower i w samotności, w skwarze i zmęczeniu objechałem na nim Ziemię Świętą. To był najczystszy Adwent w moim życiu. Spotkanie tamtego Jezusa z historii, wędrówka z Nim po tych samych drogach, przeżycie tego samego zmęczenia, dotknięcie miejsca, gdzie – jak głosi napis - „Hic Verbum caro factum est”, czyli „Tu Słowo stało się ciałem”. Trzeba zrobić sobie czasem takie rekolekcje, by właśnie zebrać się na nowo.
Niekoniecznie na rowerze w Ziemi Świętej.
Oczywiście, że niekoniecznie, ale zachęcam też do „duchowych szaleństw”. Mamy ekstremalne drogi krzyżowe, klasztory zachęcają do przeżycia kilku dni ciszy, parafie organizują noce konfesjonałów. Jeśli mówimy o chrześcijańskim przeżyciu Bożego Narodzenia, to musi się ono rozpocząć od najprostszych rzeczy w naszym życiu, od drobnych akcentów naszej wiary. Od zadania sobie pytania: kiedy ja – głowa rodziny, ja – rolnik, lekarz, robotnik, kierowca tira, ksiądz – zaprosiłem Jezusa do swojego życia? Bo przecież do historii Bożego Narodzenia nieustannie się odwołujemy, nawet w codziennej modlitwie.
Jak to?
Proszę zwrócić uwagę na „Zdrowaś Maryjo…”, powtarzane przez nas niezliczoną ilość razy. Przecież to jest modlitwa - opowieść o początku chrześcijaństwa! Od „Bądź pozdrowiona, Maryjo!”, tego „Zdrowaś…”, wypowiedzianego przez anioła wszystko się zaczęło! I wiara się zaczęła, i chrześcijaństwo, i Boże Narodzenie! To był początek! I dlatego tak często powtarzamy tę cudowną opowieść-modlitwę. Jeśli to sobie uświadomimy i przeżyjemy, odkurzymy pewne rzeczy, to Boże Narodzenie będzie w naszym życiu naprawdę czymś wielkim. Tylko powtarzam - w Adwencie często powraca cytat z Apokalipsy o tym, jak Jezus stoi u drzwi i kołacze. Słyszymy głos kołatki?
Potrafimy, choćby wędrując do komunii podczas pasterki, powiedzieć Jezusowi: zapraszam Cię, jesteś mi potrzebny, jesteś Tym, bez Kogo nie ma mnie, mojej rodziny, mojego życia. Od tego trzeba by zacząć. Od autentycznego zaproszenia Boga do naszego życia. Nie zawiedziemy się.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Ks. Henryk Seweryniak - konsultor Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji, przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce, kierownik Katedry Eklezjologii i Prakseologii Apologijnej UKSW, autor, współautor i redaktor około 30 książek, m.in.: „Święty Kościół powszedni”, „Medytacje z Herbertem”, „Teologia fundamentalna”, „Geografia wiary”, „Święte Oficjum a mariawici”.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/320828-nasz-wywiad-ks-prof-seweryniak-boze-narodzenie-to-uwolnienie-z-niewoli-jest-jakis-genius-loci-w-naszej-polskiej-wigilii?strona=3