Ks. Wojciech Lemański nie potrafi jednak żyć bez zainteresowania dziennikarzy. Choć wydawało się, że jasienicki konflikt dobiegł wreszcie końca, były proboszcz nie odpuszcza. Tym razem ujawnił lewackim mediom swoją korespondencję z arcybiskupem Hoserem. Przed tworzeniem wewnętrznego rozłamu nie powstrzymuje go nawet fakt, że trwa właśnie kluczowa walka o świętość życia i miejsce wiary w przestrzeni publicznej.
Były proboszcz z Jasienicy ma zakaz wypowiadania się w mediach, nałożony przez biskupa warszawsko-praskiego i podtrzymany przez Stolicę Apostolską. Pod koniec czerwca abp Hoser mianował ks. Lemańskiego kapelanem w Zakładzie Neuropsychiatrycznej Opieki Zdrowotnej dla Dzieci i Młodzieży w Zagórzu. Zmienił w ten sposób swoją wcześniejszą decyzję o skierowaniu ks. Lemańskiego na emeryturę i otworzył przed nim nową szansę. Duchowny odpowiedział biskupowi na piśmie a treść listu udostępnił Onetowi. Dołączył też resztę korespondencji, ukazując samego siebie w roli ofiary okrutnego, hierarchicznego Kościoła, który tłumi jego indywidualizm.
Zdecydowałem się dziś napisać do mojego biskupa jeszcze raz. Może ostatni
— czytamy w emocjonalnym, pełnym żalu piśmie datowanym na 2 lipca 2014. Ks. Lemański wylicza szereg zakazów, które wydał na niego abp Hoser. Zaznacza, że każdemu z nich podporządkował się w duchu posłuszeństwa. Czy na pewno?
Zakaz wypowiedzi medialnych – wielokrotnie i sprytnie omijany. Choć przez pewien czas ks. Lemański powstrzymał się od publicznych wypowiedzi, jego przesłanie powtarzały propagandowe tuby lewackich mediów, z którymi mocno trzyma. Ponadto „Tygodnik Powszechny” ogłosił niedawno publiczną debatę o kondycji Kościoła z jego udziałem. Rodzajem obejścia zakazu jest właśnie publikacja listu do arcybiskupa, mającego charakter medialnego manifestu.
Nakaz opuszczenia parafii – wykonany z ogromnym oporem. Konieczna była interwencja przedstawicieli kurii, co na życzenie ks. Lemańskiego transmitowane było na żywo we wszystkich stacjach informacyjnych.
Odebranie misji katechetycznej nie było fanaberią arcybiskupa, lecz skutkiem wywołanego przez ks. Lemańskiego gigantycznego konfliktu personalnego z udziałem nauczycieli, uczniów i rodziców.
Ks. Lemański próbuje sprowadzić cały konflikt do „bolesnej, styczniowej rozmowy, od której zaczęły się wszystkie kłopoty w relacjach z ks. biskupem”.
Przebaczyłem, choć niestety trudno będzie zapomnieć tamte pytania
— pisze w liście. Co to za pytania? Tego już nie precyzuje, choć przez wiele miesięcy robił z nich zasłonę dymną. Przez pewien czas budowano nawet insynuacje, że chodzi o podtekst seksualny, może i dwuznacznych propozycji. Ostatecznie w rozmowie z Onetem tak skomentował rozmowę z ab. Hoserem ze ze stycznia 2011 r.
Pytanie o to, czy jestem obrzezany, było wyraźnie agresywne. Już po pierwszym takim pytaniu zdębiałem. „Jak ksiądz biskup może o takie coś pytać?”. A mój biskup zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. „Przecież mogę zapytać o to po raz kolejny”. I zapytał.
Ks. arcybiskup zdecydowanie zaprzeczył tym doniesieniom, a ks. Lemański nigdy nie zdobył się na konfrontację z tą wersją zdarzeń. Nawet w omawianym liście nie nazywa sprawy po imieniu. Z drugiej strony rodzi się pytanie, czy dorosły, zrównoważony mężczyzna, może z takiego pytania zrobić aż taki problem? Wielokrotnie zakładał jarmułkę do sutanny, manifestując swoją głęboką przynależność do narodu żydowskiego i jego bolesnej historii. Nie dziwiłabym się, gdyby z ust kogokolwiek takie pytanie rzeczywiście padło.
Ks. Lemański jak zawsze robi z siebie ofiarę, która skarży się mediom słynącym z chętnego uczestnictwa w nagonce na Kościół. W ujawnionym im liście do biskupa pisze o niepewności swojego losu i prosi o roczny urlop.
Te lata, a zwłaszcza ostatnich kilkanaście miesięcy, pozostawiły we mnie bolesny ślad. Odbiły się one również na stanie mojego zdrowia. W związku z tym zwracam się do mojego biskupa z prośbą o udzielenie mi kapłańskiego urlopu - „roku szabatowego”. W odpowiedzi na publiczne deklaracje ks. biskupa zamierzam ten rok poświecić studiom o judaizmie, Holokauście i perspektywach dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w polskich realiach
— wyjaśnia, zaznaczając że gotów jest też podjąć posługę kapelana w Zagórzu. Studiowanie judaizmu to bez wątpienia coś, co przyniesie ks. Lemańskiemu ulgę w leczeniu skołatanych nerwów. Może wreszcie odnajdzie równowagę i przestanie skłócać środowiska.
W ujawnionej przez Lemańskiego odpowiedzi swojego przełożonego, abp Hoser nie odniósł się do kwestii zdrowotnych. Nie zdecydował też o przyznaniu mu urlopu. Rzecznik kurii warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki, skomentował tę kwestię następująco:
Ksiądz arcybiskup wziął pod uwagę też to, że ks. Lemański od roku jest bez przydziału. W przekonaniu ks. arcybiskupa przedłużanie tego stanu nie byłoby zgodne z dobrem ks. Lemańskiego. Jest to więc troska o to, aby ten kapłan zbyt długo bez zajęcia nie przebywał.
Dodał też, że abp Hoser rozważył kwestię stanu zdrowia ks. Lemańskiego.
Gdyby były przesłanki, wymagające podjęcia jakiejś terapii, leczenia bądź pójścia na urlop, to potrzebne byłyby do tego jakieś obiektywne wskazania: badania czy zaświadczenie lekarskie. Samo stwierdzenie w odniesieniu do własnej osoby, że potrzebny jest roczny urlop kapłański, który przyznawany jest w wyjątkowych sytuacjach, nie pozwala na podjęcie decyzji o nim
— wyjaśnił Dzieduszycki. W ujawnionym przez ks. Lemańskiego krótkim liście zwrotnym, abp Hoser powołując się na „dobro księdza”, podtrzymał wcześniejsze decyzje.
Ksiądz Lemański zamiast do lekarza, pobiegł do mediów. Wszystko w duchu posłuszeństwa i dobra Kościoła. Z czego wynika ta głęboka potrzeba publicznego ekshibicjonizmu z udziałem dziennikarzy? Celebrytów, którzy roztrząsają problemy rodzinne na łamach prasy traktuje się z żałosnym politowaniem. Dlaczego więc ks. Lemański nadal jest medialnym autorytetem? A może to kolejna ustawiana próba zadania ciosu arcybiskupowi Hoserowi, który walczy medialną machiną o prawo lekarzy do klauzuli sumienia i respektowanie deklaracji wiary?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/205456-ks-lemanski-zaniosl-korespondencje-z-kuria-mediom-wszystko-w-duchu-posluszenstwa-biskupowi-i-oczywiscie-dla-dobra-kosciola