Bardzo trudno pisać tekst krytyczny o wydarzeniu, które ogólnie należy uznać za wielki sukces. Bo oto Warszawa ma w końcu pomnik prawdziwego bohatera - Witolda Pileckiego. Chwała mu na wieki! I niech ten pomnik zostanie na zawsze w tym nieprzypadkowym miejscu. Niedaleko bowiem, przy ul. Wojska Polskiego w Warszawie stoi kamienica, z której wyruszył na ochotnika do Auschwitz.
Co mi więc nie pasuje? Dwie sprawy. Dzisiejsza uroczystość zorganizowana przez władze Warszawy momentami przebiegała jak partyjny wiec. Rozumiem, że skoro stolica rządzi PO, to ma prawo do eksponowania przy takiej okazji swoich. W druga stronę byłoby pewnie tak samo. Ale ogromną niesprawiedliwością było kompletne pominięcie w oficjalnych wystąpieniach stowarzyszenia „Młodzi dla Polski”, bo to ci ludzie jako pierwsi upomnieli się o godne uhonorowanie rotmistrza.
W sierpniu 2013 roku stowarzyszenie Młodzi dla Polski rozpoczęło akcję społeczną „Chcemy pomnika rotmistrza Witolda Pileckiego w Warszawie”. Skutkiem akcji był wniosek do Rady m. st. Warszawy złożony przez Młodych dla Polski oraz podjęcie uchwały przez stołecznych radnych o budowie pomnika zlokalizowanego przy al. Wojska Polskiego jednogłośnie – stosunkiem głosów 54 za, przy ani jednym głosie przeciwnym
— czytamy na stronie mlodzidlapolski.pl. Jeśli dzisiaj nie zostaliście nawet wspomnieni, jeśli całość zasług ma spaść na „władze Warszawy”, to świadczy to tylko o małości tych, którzy nie potrafią oddać wam honoru. Ale Polska wam tego nie zapomni. Ten pomnik to wasz sukces, będę to powtarzał przy każdej nadarzającej się okazji.
Wiele przemówień było dzisiaj wspaniale wstrzemięźliwych. Politycy stanęli na wysokości zadania, nie było wątpliwości, że mówimy o Bohaterze. Zasmucił mnie za to Leszek Żukowski, prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. To z jego ust, człowieka, który także walczył w Powstaniu Warszawskim, który także był więźniem obozu koncentracyjnego padły słowa, których nie jestem wstanie pojąć. Pan Żukowski raczył powiedzieć, że nieprawdą jest, że Pilecki trafił do Auschwitz na ochotnika. Podkreślił, że rotmistrz trafił tam >>przez przypadek<<. Zofia Pilecka - Optułowicz, córka bohatera zareagowała od razu, ale wyjaśniła sprawę w cztery oczy, tuż po przemówieniu, które poszło w świat.
Z racji różnicy wieku i doświadczenia nie wypada mi użyć mocnych słów, choć cisną się one na usta. Czemu ma służyć takie podważanie bohaterstwa człowieka, którego pomnik dzisiaj odsłanialiśmy? W przemówieniu kombatanta było jeszcze kilka nieścisłości, ale to jedno kłamstwo było obelżywe i szkodliwe. Bo słuchało pana Żukowskiego wiele młodych osób, które nie zawsze zweryfikują to w książkach. A jest naprawdę wiele źródeł, które twierdzą inaczej.
Rotmistrz już dawno stał się własnością publiczną, dobrem narodowym w pełnym tego słowa znaczeniu. I należy tego dobra pieczołowicie strzec. Jako wzór patrioty mogą go podawać wszyscy, wypowiadać się w Jego imieniu tylko nieliczni, szargać imienia Witolda Pileckiego nie ma prawa nikt!
CZYTAJ TAKŻE: 116 lat temu urodził się Witold Pilecki. „Nikt nie miał prawa wymieniać jego nazwiska”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/339626-kto-nieczysto-gra-rotmistrzem-pileckim-wladze-warszawy-zorganizowaly-polityczny-wiec-zamiast-patriotycznej-uroczystosci