Obiecałem sobie, że w tym felietonie nie będę poruszał spraw, które są związane z „Łączką”, a które wywołują moje ogromne zgorszenie. Dlatego na samym początku zaznaczam, że takie sprawy są, nie zniknęły i będę do nich wracał w kolejnych publikacjach. Bo, coś musi być cholernie nie tak w tym temacie, skoro takie osoby, jak syn rotmistrza Pileckiego Andrzej i prof. Krzysztof Szwagrzyk, który wraz ze swoją ekipą poświęcił kilka lat życia, aby wydobywać bezimiennych z dołów śmierci podczas mszy stoją poza sektorem dla gości honorowych. Nie wnikając, czy dlatego, że nikt ich nie zaprosił, czy dlatego, że tam być z jakiegoś powodu nie chcieli. Tak, czy tak, to, że ktoś do takiej sytuacji doprowadził jest dla mnie właśnie sytuacją gorszącą.
Teraz kilka refleksji z dnia dzisiejszego, dnia pogrzebu i złożenia do mauzoleum 35 z 40 zidentyfikowanych bohaterów pomordowanych w mokotowskim więzieniu, wydobytych z dołów śmierci i zidentyfikowanych. Nie wyobrażałem sobie, by mimo wątpliwości co do formy i czasu upamiętnienia na Powązkach dziś nie być. Byłem i wzruszyłem się szczerze, tak do łez kilka razy. Szczególnie wtedy, gdy odczytywano po kolei ICH nazwiska, kiedy malutkie trumienki były składane w panteonie.
Znam wielu członków tzw. „łączkowych” rodzin, także tych, którzy wstępnie byli przeciwni, aby bliskich chować w panteonie dzisiaj, ale ostatecznie się na to zgodzili. Mówili mi dzisiaj o zmęczeniu i uldze. Takim zwykłym ludzkim uczuciu, gdy mieszają się nerwy, satysfakcja i wzruszenie. Dla nich była ta dzisiejsza uroczystość. Ważna i potrzebna. Ale oni ciesząc się mają świadomość, że są rodziny, które tej radości dziś z nimi dzielić nie mogą.
Jeszcze dwa słowa o liście prezydenta, który wypełnia swe obowiązki w Stanach Zjednoczonych. Słowa Andrzeja Dudy przekazał minister Wojciech Kolarski. PEŁNA TREŚĆ TUTAJ. Są w nim dwa niezwykle ważne fragmenty, których być może zabrakło podczas spotkania z rodzinami „łączkowymi” w Pałacu Prezydenckim sprzed blisko dwóch tygodni. Próżno szukać tych fragmentów w przekazach największych mediów.
Łączka jest również symbolem zaniedbań ostatniego 25-lecia. Zbyt długo bliscy ofiar, ale i my Polacy, musieliśmy czekać na godne upamiętnienie naszych bohaterów. Zbyt długo wolna Polska czekała z przywróceniem wobec nich sprawiedliwości historycznej i ludzkiej
— napisał prezydent. Drugi wskazywany przeze mnie fragment wydaje mi się jeszcze ważniejszy.
Pragnę podkreślić, że uroczystość wieńczy I etap poszukiwań na Łączce, ale ich nie kończy. Uważam za rzecz najwyższej wagi, by prace ekshumacyjne zostały dokończone, a wszyscy odnalezieni, zidentyfikowani i godnie pochowani
— obiecał Andrzej Duda.
ZOBACZ WIDEO:
I to jest obietnica, której chciałbym i będę się bardzo kurczowo trzymał. Gdyby złożył ją Bronisław Komorowski, nie zwróciłbym na to żadnej uwagi, bo takie deklaracje za jego prezydentury padały, ale nie traktowali ich poważnie nawet państwowi urzędnicy. W tej kwestii Andrzej Duda ma czystą kartę, nie ma powodu, aby mu nie zaufać. Taki jest mój tok myślenia, takie są nadzieje rodzin, które na dokończenie ekshumacji na Powązkach czekają. Jeśli jednak Andrzej Duda tego słowa nie dotrzyma, będę wśród osób, które na każdym kroku to będą wypominały.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Obiecałem sobie, że w tym felietonie nie będę poruszał spraw, które są związane z „Łączką”, a które wywołują moje ogromne zgorszenie. Dlatego na samym początku zaznaczam, że takie sprawy są, nie zniknęły i będę do nich wracał w kolejnych publikacjach. Bo, coś musi być cholernie nie tak w tym temacie, skoro takie osoby, jak syn rotmistrza Pileckiego Andrzej i prof. Krzysztof Szwagrzyk, który wraz ze swoją ekipą poświęcił kilka lat życia, aby wydobywać bezimiennych z dołów śmierci podczas mszy stoją poza sektorem dla gości honorowych. Nie wnikając, czy dlatego, że nikt ich nie zaprosił, czy dlatego, że tam być z jakiegoś powodu nie chcieli. Tak, czy tak, to, że ktoś do takiej sytuacji doprowadził jest dla mnie właśnie sytuacją gorszącą.
Teraz kilka refleksji z dnia dzisiejszego, dnia pogrzebu i złożenia do mauzoleum 35 z 40 zidentyfikowanych bohaterów pomordowanych w mokotowskim więzieniu, wydobytych z dołów śmierci i zidentyfikowanych. Nie wyobrażałem sobie, by mimo wątpliwości co do formy i czasu upamiętnienia na Powązkach dziś nie być. Byłem i wzruszyłem się szczerze, tak do łez kilka razy. Szczególnie wtedy, gdy odczytywano po kolei ICH nazwiska, kiedy malutkie trumienki były składane w panteonie.
Znam wielu członków tzw. „łączkowych” rodzin, także tych, którzy wstępnie byli przeciwni, aby bliskich chować w panteonie dzisiaj, ale ostatecznie się na to zgodzili. Mówili mi dzisiaj o zmęczeniu i uldze. Takim zwykłym ludzkim uczuciu, gdy mieszają się nerwy, satysfakcja i wzruszenie. Dla nich była ta dzisiejsza uroczystość. Ważna i potrzebna. Ale oni ciesząc się mają świadomość, że są rodziny, które tej radości dziś z nimi dzielić nie mogą.
Jeszcze dwa słowa o liście prezydenta, który wypełnia swe obowiązki w Stanach Zjednoczonych. Słowa Andrzeja Dudy przekazał minister Wojciech Kolarski. PEŁNA TREŚĆ TUTAJ. Są w nim dwa niezwykle ważne fragmenty, których być może zabrakło podczas spotkania z rodzinami „łączkowymi” w Pałacu Prezydenckim sprzed blisko dwóch tygodni. Próżno szukać tych fragmentów w przekazach największych mediów.
Łączka jest również symbolem zaniedbań ostatniego 25-lecia. Zbyt długo bliscy ofiar, ale i my Polacy, musieliśmy czekać na godne upamiętnienie naszych bohaterów. Zbyt długo wolna Polska czekała z przywróceniem wobec nich sprawiedliwości historycznej i ludzkiej
— napisał prezydent. Drugi wskazywany przeze mnie fragment wydaje mi się jeszcze ważniejszy.
Pragnę podkreślić, że uroczystość wieńczy I etap poszukiwań na Łączce, ale ich nie kończy. Uważam za rzecz najwyższej wagi, by prace ekshumacyjne zostały dokończone, a wszyscy odnalezieni, zidentyfikowani i godnie pochowani
— obiecał Andrzej Duda.
ZOBACZ WIDEO:
I to jest obietnica, której chciałbym i będę się bardzo kurczowo trzymał. Gdyby złożył ją Bronisław Komorowski, nie zwróciłbym na to żadnej uwagi, bo takie deklaracje za jego prezydentury padały, ale nie traktowali ich poważnie nawet państwowi urzędnicy. W tej kwestii Andrzej Duda ma czystą kartę, nie ma powodu, aby mu nie zaufać. Taki jest mój tok myślenia, takie są nadzieje rodzin, które na dokończenie ekshumacji na Powązkach czekają. Jeśli jednak Andrzej Duda tego słowa nie dotrzyma, będę wśród osób, które na każdym kroku to będą wypominały.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/266693-dzis-czas-na-cisze-i-refleksje-ale-kolejni-wykleci-czekaja-na-wydobycie-z-dolow-smierci-i-o-nich-zapomniec-nam-nie-wolno-to-jest-sprawa-honoru-zdjecia-i-wideo