Krzysztof Krawczyk chce nie tylko bawić ludzi, ale także otwierać im oczy. W rozmowie z „Wprost” piosenkarz opowiada o tym, jak sam dojrzewał pod względem duchowym. Jestem nieudolnym naśladowcą Chrystusa - wyznaje artysta.
Na najnowszej płycie Krawczyka znalazły się utwory Leonarda Cohena. Krawczyk uznaje kanadyjskiego artystę za mędrca, ale i za bardzo skomplikowanego człowieka, bo - jak przypomina - Cohen jest Żydem, który przeszedł na buddyzm.
Zbliżyło mnie do niego to, że ja już jakiś czas temu sens życia znalazłem. W religii. W Chrystusie, którego jestem nieudolnym naśladowcą
— mówi Krzysztof Krawczyk.
Twierdzi, że długo trwało, zanim zrozumiał, co jest w życiu najważniejsze.
Życie to nie tylko dojrzewanie umysłu, ale też ciała. I to, że cierpiałem, że jestem z pan brat z bólem, też miało znaczenie. Na szczęście zawsze miałem otwarte głowę i serce na Chrystusa
— dodaje artysta.
W przeszłości zażywał narkotyki, miał problem z alkoholem, potem popadł w lekomanię, a wreszcie dopadła go głęboka depresja spowodowana rozstaniem z jego „ówczesną żoną”. Niewiele brakowało, a stoczyłby się na dno.
Ale Bóg mnie ustrzegł
— podkreśla Krzysztof Krawczyk.
bzm/”Wprost”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/275771-krawczyk-znalazlem-sens-zycia-w-religii-w-chrystusie-ktorego-jestem-nieudolnym-nasladowca