Olaf Lubaszenko przeciw niszczeniu autorytetów i świętości: "Pewnych rzeczy trzeba bronić"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Wydaje mi się, że jeżeli bez sprzeciwu będziemy się zgadzać na przekraczanie kolejnych granic, to w którymś momencie stracimy kontrolę nad światem. Pewnych rzeczy trzeba bronić - mówi Olaf Lubaszenko w rozmowie z „Polska The Times”.

Lubaszenko ostatnimi czasy rzadziej udzielał się w mediach i to nie tylko z powodu kłopotów zdrowotnych. Po prostu nie pociąga go styl życia celebrytów. Cały czas pracuje jednak w teatrze.

Czytaj więcej: Lubaszenko o swoich chorobach: „Otyłość i depresja to dwie siostry bliźniaczki”

Aktor twierdzi, że nie opuszcza go poczucie humoru.

Poczucie humoru to rzecz konieczna do tego, żeby trwać w świecie, w którym całkowicie zacierają się granice między tym, co dobre, co złe, pomiędzy systemami wartości

— zauważa Lubaszenko.

Według niego wszystko już zostało ośmieszone i „sprowadzone do parteru”.

Po kolei znikają autorytety, świętości, obszary tabu, które jeszcze nie dawno nie pozwalały o wszystkim mówić. Dzisiaj wszystko jest dozwolone

— ubolewa aktor.

Jest przeciwny obśmiewaniu wszystkiego i wszystkich.

Nawet najzabawniejsza formuła jakiejś biesiady kabaretowej nie jest usprawiedliwieniem dla ataków personalnych czy żartów związanych z konkretnymi osobami

— podkreśla Lubaszenko

Według niego kiedyś było inaczej. Jako przykład podaje Kabaret Starszych Panów, który uważa za „ideał inteligentnej rozrywki”.

Jeżeli chcieli kogoś wyśmiać, to wymyślali w tym celu fikcyjne postaci, zabawne nazwiska i na tym sobie używali. To wymagało pewnego wysiłku, finezji. Dzisiaj czasy temu nie sprzyjają. Dlatego patrzymy z tęsknotą na tamten stary kabaret

— tłumaczy.

We współczesnych kabaretach brakuje mu sposobu myślenia „na wyższym poziomie wyrafinowania”.

Wydaje mi się, że jeżeli bez sprzeciwu będziemy się zgadzać na przekraczanie kolejnych granic, to w którymś momencie stracimy kontrolę nad światem. Pewnych rzeczy trzeba bronić

— podkreśla.

Zamierza bronić swoich przekonań i nie boi się, że będzie w mniejszości.

Zresztą bycie w głównym nurcie, w tzw. mainstreamie, nie bardzo mnie pociąga (…) Myślę, że życie nie polega na tym, żeby robić to, co wszyscy

— dodaje Olaf Lubaszenko.

Dziś nie prowadzi już tak intensywnego życia, bo - jak podkreśla - w życiu nie jest dobrze, kiedy „rzeczy dzieją się zbyt szybko, gwałtownie”. To ma swoje negatywne konsekwencje.

Bycie takim dowcipnym pistoletem, który udziela błyskotliwych odpowiedzi, strasznie mnie znużyło. To jedna z tych zmian, które w sobie pielęgnuję. Ja już wiem, że to, co prawdziwie wartościowe, wcale nie musi być błyskotliwe

— wyznaje aktor.

Lubaszenko wyjaśnia również, dlaczego jakiś czas temu publicznie przyznał się do swoich problemów z depresją.

Funkcjonowanie w publicznym obiegu, czy tego chcemy, czy nie, wiąże się również z rozmową na temat naszego wyglądu i kondycji. Wygląd to nasze narzędzie pracy i dlatego udzieliłem dwóch wywiadów na ten temat

— tłumaczy Lubaszenko zastrzegając jednak, że nie zamierza z opowiadania o tym robić sposobu na życie.

bzm/”Polska The Times”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych