Na zdjęciu: fragment prezentacji prof. Wiesława Biniendy. Na zdjęciu widać, że krawędzie skrzydła nie są - po rzekomym zderzeniu z brzozą - uszkodzone.
Czasami wystarczy powiedzieć "sprawdzam". To właśnie zrobił szef zespołu parlamentarnego badającego tragedię smoleńską Antoni Macierewicz, który zaprosił ekspertów strony rządowej na wspólną debatę na temat katastrofy smoleńskiej. Miałaby się ona odbyć się 5 lutego.
Zaproszenie zostało wystosowane spokojnie, grzecznie, zawiera gwarancję merytorycznej debaty ekspertów Zespołu, w tym prof. Wiesława Biniendy i prof. Kazimierza Nowaczyka, z przedstawicielami strony rządowej i komisji Millera. Jest jeszcze sporo czasu więc można by pewnie dopracować szczegóły dające poczucie bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom.
Taka debata to jest właśnie to na co czekają Polacy chcący dowiedzieć się dlaczego zginęła narodowa elita, co naprawdę stało się z samolotem, w samolocie i potem, gdy ofiary już umierały w smoleńskim błocie.
A jednak, odpowiedź jest negatywna. Prof. Marek Żylicz, uczestnik prac komisji Jerzego Millera, odrzucił już, prawie automatycznie, zaproszenie. Stwierdził, że
"to do niczego nie prowadzi, służyłoby tylko promowaniu koncepcji wybuchu, spisku i zdrady".
Dodał, że chce
"rzeczowej dyskusji, ale bez udziału mediów".
Mamy w tej wypowiedzi ukrytą ciekawą tezę: jawna dyskusja, spokojna wymiana argumentów to szerzenie teorii spiskowej. Natomiast dyskusja bez udziału mediów, zamknięta, ma opinii publicznej wszystko wyjaśnić! Czyli odpowiedzą na wszystkie pytania, ale wcześniej uniemożliwią ich zadanie. Sprytnie pomyślane, trzeba przyznać.
Czytajmy ten plan precyzyjnie: ma być jak po ostatnim posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, której jednym efektem były wypowiedzi prof. Romana Kuźniara, prezydenckiego doradcy mówiącego zazwyczaj językiem dyplomacji rosyjskiej, powielającego tezy iż wszystko jest OK, a jedynym problemem są osoby domagające się prawdy w Polsce. Kuriozum. Dziwię się, że niektórzy przedstawiciele opozycji zdecydowali się to przedstawienie firmować.
Lepiej by było gdyby swoją energię włożyli w nacisk na stronę rządową by przyjęła zaproszenie zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Jeśli bowiem uznać (a trzeba) za jedno z kryteriów prawdy gotowość do publicznej obrony swoich tez, to niezależni eksperci po raz kolejny udowadniają iż nie mają nic do ukrycia, a strona rządowa, że i owszem. Jak ognia boi się konfrontacji z faktami, profesjonalnymi badaniami i uczciwymi pytaniami.
Po kilku tygodniach rządowej kontrofensywy okazało się ile jest warta pewność siebie pana Macieja Laska, obecnego szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych i innych ekspertów rządowych. Chętnie nam wyjaśnią jak było pod warunkiem, że zamkniemy drzwi z drugiej strony.
Jedno dobre, że sławny ekspert akredytowany Edmund Klich skorzystał z okazji do milczenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147072-eksperci-rzadowi-chetnie-nam-wyjasnia-co-zdarzylo-sie-w-smolensku-pod-warunkiem-ze-wczesniej-zamkniemy-drzwi-z-drugiej-strony