Niemcy zainteresowali się szpiclem SB Tomaszem Turowskim, który szpiegował Watykan udając jezuitę. Czy nakręcą o nim film?

Fragment okładki książki "Kret w Watykanie"
Fragment okładki książki "Kret w Watykanie"

Tomasz Turowski, agent SB w Watykanie, staje się gwiazdą zagranicznego formatu. Niemcy dowiedzieli się z artykułu dla dziennika „die Welt” m.in. tego, że zamach na Jana Pawła II był dla Turowskiego „szokiem”.

CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Gadowski o uniewinnieniu Turowskiego: "Ta logika mówi nam, że nie wolno dotykać funkcjonariuszy służb PRL, ponieważ dziś mają najwięcej do powiedzenia"

Rozmowę z Turowskim dla „die Welt” przeprowadził korespondent tej gazety w Polsce - Gerhard Gnauck. Tak powstał artykuł "Papież i kret".

Niemiecki czytelnik mógł dowiedzieć się m.in., że Turowski pochodził z „normalnej katolickiej rodziny”, a ojciec, który walczył w Powstaniu Warszawskim i za to trafił do Auschwitz:

Bardzo się ucieszył, gdy dowiedział się, że syn chce zostać księdzem i planuje wstąpić do zakonu jezuitów. Nie wiedział jednak czegoś jeszcze o swoim synu. Tajne służby zwerbowały go, gdy studiował rusycystykę

- czytamy w "die Welt". SB nadała Turowskiemu numer 10682.

Pod fałszywym nazwiskiem Tomasz Dzierżoń w 1975 r. Turowski rozpoczął naukę w zakonie w Rzymie, m.in. ze względu na znajdujące się we Włoszech bazy amerykańskie. Swoje meldunki radiowe samodzielnie szyfrował i wysyłał do centrali podpisując się Orsom.

Szpicel pochwalił się red. Gnauckowi, że brał udział w śniadaniach organizowanych przez Ojca Świetego od czasu, gdy 1978 r. został nim Karol Wojtyła. Bywało, że należał do trójki gości zaproszonych do stołu przez Jana Pawła II.

Niemiecki dziennikarz był ciekawy, czy Turowski donosił centrali na temat tematów tych prywatnych rozmów; na temat samopoczucie oraz stanu zdrowia Jana Pawła II i jego gości. No i czytamy:

Pytanie najwyraźniej speszyło go. Zaczął mówić o rozdzieleniu „sacrum i profanum”, czyli na to co święte i świeckie. Dodał w żargonie tajnych służb, że „nie wyświetlał tajemnic Kościoła, lecz państwa Watykan

– pisze red. Gnauck, który chyba nie uwierzył opowieściom agenta SB.

Z artykułu dowiadujemy się także, że Turowski nie był jedynym agentem komunistycznym, który dotarł wysoko do hierarchów watykańskich. Czeska agentka, która była pomocą domową Agostino Casaroli - sekratarza stanu Watykanu, wręczyła swemu pracodawcy figurę Matki Boskiej, w której umieszczona była „pluskwa”.

Wielce zagadkowo brzmi informacja, że gdy zaplanowana była pielgrzymka papieża do ojczyzny, szef KGB – Jurij Andropow wysłał szyfrogram do rezydenta tej służby w Warszawie – gen. Nikołaja Kurizyna, w którym pytał, czy da się poszerzyć informacje o nowym papieżu pod kątem możliwości zbliżenia się do niego fizycznie.

Zwrot „fizyczne zbliżenie”  w tej służbie oznacza przygotowanie do zamachu

– wyjaśnia Gnauck i dodaje, że późniejszy uciekinier na Zachód Wiktor Szejmow przytoczył wypowiedź, gen. Kurizyna:

Idioci! To polityczne samobójstwo. Jeśli zlikwidujemy papieża, nasze dni będą policzone!

Jednak do zamachu na Ojca Świętego doszło, w Watykanie. Red. Gnauck był ciekawy jak zareagował agent Turowski:

To był dla mnie szok.

Oczywiście potem poszły wyjaśnienia, że w ogóle odrzucał myśl, że za czynem stała Moskwa.

Niemieckiego dziennikarza ciekawiło wiele innych rzeczy, m.in. to, czy polski papież wiedział o prawdziwej roli swego gościa na śniadaniu.

Źródło 10682 nie chciało już o tym rozmawiać.

Slaw/ "die Welt"

CAŁY ARTYKUŁ W ORYGINALE JEST DO PRZECZYTANIA TUTAJ.

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Najnowszy numer miesięcznika "W Sieci Historii" z nowym dodatkiem, już do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!

nr.7/2013 z filmem "Czarny Czwartek"

Miesięcznik

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.