Łapu-capu: „Rekonstrukcja”. Tu nie potrzeba ciepłych słówek o dynamice i energii. Tu trzeba pilnować swoich ludzi, by nie kradli!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Radek Pietruszka  / PAP
Fot. Radek Pietruszka / PAP

Że będzie to szopka, było wiadomo. Pytanie brzmiało, jak daleko posunięta. Zmiany w rządzie opisaliśmy tutaj.

CZYTAJ WIĘCEJ:

"Czuję się jak trener reprezentacji." Rekonstrukcja rządu: Biernat, Kluzik-Rostkowska i Szczurek wchodzą do gabinetu Tuska. Bieńkowska wicepremierem

Nowi ministrowie zapowiadają: "To ciężka praca, której musimy się podjąć." Ani premier, ani ministrowie nie chcieli odpowiadać na pytania

Prawdopodobnie trzeba będzie się z nimi parokrotnie zapoznać, by utrwalić nazwiska i funkcje nowych twarzy w „drużynie Tuska”.

Zdumiewa, że zakochany w piłce nożnej premier nie zauważa, że ten sport coraz słabiej rozpala narodowe emocje, zamiast nas wzmacniać - przybija, utrwalając wrażenie ciągłych klęsk. Najwyraźniej szef rządu dostosował retorykę do jakości produktu, który przedstawia. Pozwala sobie przy tym na megalomanię, porównując się do „trenera tysiąclecia” Kazimierza Górskiego i jego niezapomnianej złoto-srebrnej drużyny.

Pal licho jego zwody. Spójrzmy na warstwę merytoryczną tej mitycznej rekonstrukcji.

Maciej Grabowski – nie wiadomo, dlaczego zastępuje ministra Korolca. Premier powiedział tylko o „potrzebie radykalnego przyspieszenia prac m.in. ws. gazu łupkowego”, ale – jak dodał – ma też nowe oczekiwania. Nie powiedział jakie.

Andrzej Biernat – łódzki baron PO, terminator do walki z wewnątrzpartyjną opozycją, człowiek o coraz brutalniejszym języku. Jego rekomendację na ministra sportu premier określił jako „naturalną”. Doprawdy? Sam Biernat stwierdził, że „na sporcie, tak jak i na medycynie, w Polsce każdy się zna”, co dość dobrze obrazuje jego nominację. Jan Tomaszewski skomentował jego kandydaturę: "Tak samo się zna na sporcie jak minister Mucha - w młodości przeczytali kilka komiksów".

Joanna Kluzik-Rostkowska - jej zapowiedzi muszą niepokoić każdego, kto ma dzieci. PO pierwsze ogłosiła doprowadzenie do końca wepchnięcia 6-latków do szkół, a po drugie obniżenie cen podręczników i chyba – jak można sądzić – regulację ich rynku. W tej drugiej kwestii stwierdziła, że wydarzyło się już wiele dobrego. Jeśli naprawdę tak uważa, to już można składać wnioski o jej dymisję, bo znaczy to, iż nie ma zielonego pojęcia o oświacie. Podręczniki, w ślad za programami edukacji, prezentują coraz niższy poziom, a ich ceny są kosmiczne. W dodatku rodzice dla dobra finansów wydawców zmuszeni są do kupowania całych pakietów. Ech, jest co uświadamiać nowej pani minister.

Lena Kolarska-Bobińska – komentatorzy już od kilku dni wskazują, że wraz z wyżej wymienioną będą stanowić potężne wsparcie lewej nogi rządu i będą promotorkami gender w edukacji na wszystkich szczeblach. A tak na marginesie – Doktor Plama zauważył na Twitterze, że panie LKB i JKR sprytnie zamieniły się żakietami…

Rafał Trzaskowski – kto to jest? Acha, politolog. A co wie o cyfryzacji?

Elżbieta Bieńkowska – kopniak w górę dla wicepremier i minister rozwoju regionalnego, transportu, budownictwa oraz gospodarki morskiej, czyli chyba największego molocha, jaki istniał w polskiej administracji rządowej. Można powiedzieć, że to współczesna „kobieta pracująca” z „Czterdziestolatka”. Oby nie sprawdziło się w jej przypadku, że jeśli ktoś zna się na wszystkim, to nie zna się na niczym. Trzeba więc jej życzyć powodzenia oraz tego, by do gabinetów jej podległych nie weszli któregoś ranka oficerowie pewnej służby przyglądający się z bliska przepływom środków publicznych, w tym unijnych. No i żeby częściej mówiła prawdę, tak jak dziś: „Chcemy, by w roku 2020 Polska była krajem konkurencyjnym na mapie kraju i świata. Nie z powodu taniej siły roboczej, ale tego, co się rodzi w naszych głowach.” Kraj taniej siły roboczej - czyli tak nas właśnie widzą, pani minister?

Mateusz Szczurek – młody (ledwie 38 lat) minister finansów, z piątką dzieci, gospodarczo raczej centrowy. Powszechnie uważany za zdolnego ekonomistę. Ale dlaczego ta zmiana następuje w takim kluczowym momencie? I co dalej z OFE, skoro jeszcze parę tygodni temu przyszły minister przedstawia się jako przeciwnik reformy Jana Vincenta Rostowskiego?

Sporo jest tych pytań do premiera. Szkoda, że na żadne nie odważył się odpowiedzieć. Chytra taktyka – przez dwa dni analizować wszystkie nieprzychylne komentarze i w sobotę przy okazji konwencji jakoś je zneutralizować.

Tymczasem pozostaje nam powrócić do początku konferencji Tuska i tam poszukać odpowiedzi na pytanie podstawowe: Po co właściwie te wszystkie zmiany?

Oto kilka cytatów:

Kluczem jest potrzeba energii.

Będziemy budowali zespół energetyczny, ponieważ potrzebujemy dobrego tempa.

Potrzeba mocnego przyspieszenia, jeśli chodzi o wzrost i bardzo energicznego działania, jeśli chodzi o zagospodarowanie środków europejskich.

Potrzebujemy zmieniać nasze otoczenie, by uwalniać coraz więcej energii i determinacji.

Biernat, Kluzik, Kolarska, paru no-name’ów a także dociążona Bieńkowska zetkną swe pięści niczym drużyna superbohaterów i wygenerują energię naprawiającą Polskę po sześciu latach tych rządów?

Żarty na bok. Tu nie potrzeba ciepłych słówek o dynamice. Tu trzeba przede wszystkim pilnować swoich ludzi, by nie kradli!

Powiedzmy to jeszcze raz za rzecznikiem CBA: „MAMY DO CZYNIENIA Z NAJWIĘKSZĄ AFERĄ KORUPCYJNĄ W HISTORII”.

CZYTAJ TAKŻE:

Korupcyjny mega-układ. „DGP”: w niemal każdym urzędzie, gdzie przeprowadzano przetargi, wręczano łapówki

Największa afera korupcyjna w historii Polski przykryta "praśnięciem kijem w jabłonkę" premiera Tuska. Co największe media uznały za ważniejsze od akcji CBA?

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych