"Drugie Śniadanie Mistrzów" faktycznie serwuje smaczne kąski. Można się dowiedzieć, że antysemityzm narodził się w kościele, a przymiotnik "niepokorny" dzięki prawicowym publicystom stał się pusty

fot. tvnplayer.pl
fot. tvnplayer.pl

Sobotnie popołudnie, na dworze chłodno, ale w studiu TVN - jak zwykle gorąco. W końcu ile emocji budzi się w człowieku, gdy może w końcu, we własnym gronie przyłożyć w Kościół i prawicę!

Gośćmi Marcina Mellera w "Drugim Śniadaniu Mistrzów" byli: Dorota Wellman, Krzysztof Krauze, Andrzej Pągowski i Wojciech Pszoniak.

A zaczęło się tak sympatycznie, gdyż od ciepłych słów płynących z ust reżysera w kierunku PiS-u:

Mnie się podoba pomysł PiS-u, aby ewakuować się w ogóle z tego Dnia Niepodległości i przenieść się do Krakowa, a także dzień wcześniej. (…) Możemy zrobić wielki tydzień niepodległości

– ironizował Krzysztof Krauze.

Słynny aktor natomiast błyskotliwie stwierdził, że

Zaczynamy się bać własnej niepodległości.

Niektóre środowiska zapewne tak, jeżeli przywołują, z nutką tęsknoty w głosie, te wspaniałe czasu skoku cywilizacyjnego podczas zaborów (czyli, mówiąc wprost, podczas 123-letniej niewoli).

CZYTAJ WIĘCEJ: Jakie jest przesłanie "Gazety Wyborczej" na Święto Niepodległości? "Zabory pod wieloma względami oznaczały postęp i modernizację"

Jeżeli za modernizację odpowiadały zabory, to kto odpowiada za uwstecznianie się? Kościół!

Krauze: Widziałeś transmisję telewizji Trwam, kiedy ksiądz mówił, że płonie tęcza symbol złego – bardzo dobrze że płonie?

Pągowski: I to właśnie przypomina bardzo to endeckie tradycje. (…) Jak było w Jedwabnem i okolicy, gdzie doszło do pogromu? Dokładnie było tak samo – ci ludzie, którzy byli i rabowali to nie byli chuliganie, a ludzie, którzy się czuli bezpieczni. Natomiast kto dostarczał ideologię? Bo to zresztą było jedyne źródło wiedzy. Niestety ta ideologia płynęła w tamtym czasie z ambon kościelnych. Dlatego przerażające jest to co mówisz, że ksiądz tak mówił. (…) Nie było problemu, ci ludzie potem spotykali się na niedzielnym nabożeństwie, bo zabicie Żyda nie było grzechem.

Radzimy Andrzejowi Pągowskiemu dokładniej przyjrzeć się nauce kościoła, gdyż przykazanie piąte brzmi "Nie zabijaj" - bez specyfikacji, że w wyjątkowych przypadkach jednak można.

Co więcej, mord w Jedwabnem to bardzo złożona i skomplikowana historycznie sprawa - co już nie raz udowodnili historycy - będąca skutkiem wielu czynników.

CZYTAJ TAKŻE: „Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Prolog. Przebieg. Pokłosie” Marka Jana Chodakiewicza - pierwsze naukowe studium zbrodni w Jedwabnem

Szkoda, że pan Pągowski nie wspomniał, że w czasie II Wojny Światowej instytucje kościelne nie raz ratowały Żydów przed niemieckimi oprawcami, których celem - co warto przypomnieć - była eksterminacja narodu żydowskiego, ale także duchownych katolickich.

Aby trochę ostudzić atmosferę, Dorota Wellman - słusznie - przypomniała, że

w tym samym Marszu, między walczącymi biegał ksiądz, który starał się to wszystko uciszyć, połączyć, ostrzegać i prosić o nieagresywne zachowywanie się. Jest takie oblicze kościoła i takie.

Natomiast Krzysztof Krauze zauważył, że

Olbrzymią rolę do odegrania ma Kościół. Polska jest taka, jaki jest polski kościół.

Mówiąc o tym samym kościele, który współcześnie jest opluwany, a jego dorobek jest dyskredytowany.

Pszoniak: Te wszystkie Święta Niepodległości polegają na tym, że jest ten dojrzały marsz, organizowany przez władze, przez prezydenta. A potem są zabawy, ludzie się bawią cieszą – piknik. (…) Krótko mówiąc – nie wiem czy ktoś chce iść ulicą, można przecież w różny sposób świętować. (…) We Francji też był Hollande wygwizdany. Natomiast mnie przeraża jedna rzecz – proporcja. Co święto, co jakaś uroczystość, to wieczna naparzanina. (…) Tam jest spokojniej

- mówił aktor. Jednak, z tego co wiadomo, to, w przywołanej przez Pszoniaka Francji, wcale nie było spokojniej, gdyż po 11 listopada (obchodzonym tam jako święto zakończenia I Wojny Światowej) zatrzymano tam ponad 60 osób, czyli mniej więcej tyle samo co w Warszawie.

Natomiast, odnosząc się do wcześniejszych słów aktora, który wątpi w to czy ludzie chcą "iść ulicą", to radzimy spojrzeć w statystyki - ponad 50 tys. osób na Marszu Niepodległości, a ok. 5-6 tys. w prezydenckim marszu "Razem dla Niepodległej". To chyba dość wyraźnie pokazuje, jak ludzie wolą świętować. I z kim.

Wojciech Pszoniak nie zapomniał też pięknie posłodzić panu premierowi:

My mamy znakomitą sytuację gospodarczą. Pierwsze miejsce. W porównaniu z innymi krajami w Europie. Jedyny kraj, którzy nie przeszedł recesji. (…) Jest tyle rzeczy, z których można się cieszyć.

Ah ta ciągła radość. Chyba tzw. mainstreamowy salon ma jakiś kompleks radości, skoro ciągle przymuszają do niej Polaków. Cieszcie się, ah cieszcie! 3 maja, 4 czerwca, 11 listopada, maszerujcie w radosnym, roześmianym kordonie z różowymi balonikami (i okazjonalnie z orłem z czekolady). A flagi narodowe, pamięć historyczna... To przecież psuje radość.

Doszło do tego po 20 latach niepodległości, że elektorat – zwłaszcza wielkomiejski, lewicowy, antypisowski, na hasło: „Polska” dostaje alergii. (...) Dynamika sytuacji w Polsce jest taka, że masz prawicę, która wyciera sobie Polską gębe na każdą okoliczność i osądza wszystkich inaczej myślących o zdradę, o mordowanie w Smoleńsku, o nieczystość rasową, etniczną. A kontra jest taka, że skoro wy sobie bierzecie Polskę, to ja to chromolę

- stwierdził prowadzący Marcin Meller. Tylko kto tu sobie wyciera gębę "Polskością"? Czasem nie ci, którzy chwalą serial "Nasze matki, nasi ojcowie", ci którzy wzdychają do okresu zaborów, ci którzy mówią, że połączenie Polski i Niemiec to wspaniałe rozwiązanie? To nie jest wycieranie sobie gęby tymi, którzy za POLSKĘ i POLSKOŚĆ przelali krew?

Ale jak już weszło na temat PiS-u, to można było "wycierać sobie gębę" ów partią dalej:

Krauze: To zohydzenie (…)  - nadużywanie tego w ten sposób, jaki robi to PiS, Kaczyński. Oni to są specjaliści, z Macierewiczem, to są nawiedzeni ludzie, powinni się zbadać psychiatrycznie. O tej nienawiści, powoduje, że to słowo [patriotyzm – przyp. red.] ma inną konotację.

A jak już przyłożono w prawicę, to nie obyło się bez krytyki wobec prawicowych publicystów, którzy - w przeciwieństwie do gości "Drugiego Śniadania Mistrzów", nie boją się mówić o historii, o pamięci i o godności.

To jest tak jak ze szlachetnym przymiotnikiem „niepokorny”, z którego prawicowi publicyści zrobili przymiotnik błazeński. Jak słyszysz „niepokornych braci Karnowskich”, to jest pusty śmiech.

Niech się red. Meller śmieje. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

mc

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych