Okazuje się, że nieformalne spotkania z inwestorami budującymi autostradę A1, oraz zarzuty CBA dotyczące nieścisłości w oświadczeniach majątkowych byłego już wiceministra transportu Tadeusza Jarmuziewicza, nie są przeszkodą w kandydowaniu w wyborach na prezydenta Opola.
To chyba nagroda? Inaczej nie mogę tego interpretować.
Tadeusz Jarmuziewicz szykuje sobie bardzo pewny grunt pod przyszłoroczne wybory. Dogadał się z opolskim liderem PO, posłem Leszkiem Korzeniowskim i został szefem struktur regionalnych Platformy w Opolu. To daje mu prawie pewną nominację do startu w wyborach na prezydenta Opola w przyszłym roku. Oczywiście nie ma nic za darmo – Jarmuziewicz musiał dogadać się z Korzeniowskim, że odpuści listy do parlamentu, co w razie wyborczego zwycięstwa będzie możliwe, bowiem umieści wszystkich swoich ludzi w miejskich spółkach oraz instytucjach. Bajka.
Rozpoczęła się wycinka przeciwników. Były wiceminister jeszcze dobrze się nie rozsiadł się w fotelu miejskiego szefa PO, a już zawnioskował o wyrzucenia z partii, dobrze spisującego się wiceprezydenta Opola – Arkadiusza Wiśniewskiego. Jednocześnie lokalne władze partii, cofnęły mu nominację na sprawowane stanowisko. Dwa dni i Wiśniewski został odwołany. Człowiek, który skutecznie ściągał inwestorów do miasta, jako jedyny z polityków PO miał odwagę mówić o ustawie śmieciowej jako „sejmowym bublu”, czy doprowadził Opole do roli nieoficjalnej stolicy targów żywności – zostaje odwołany nie z powodów merytorycznych, lecz partyjnych przepychanek.
Powód odwołania? Brak zaufania...
Oczywiście, że brak, bo jak można ufać człowiekowi, który już 3 lata temu był obsadzany w roli potencjalnego zastępcy obecnego prezydenta miasta Ryszarda Zembaczyńskiego? Jak można ufać koledze z partii, który wprost mówił, że będzie starał się o nominację prezydencką w wyborach? Ba - jeszcze w miejskich sondażach jest wyżej sklasyfikowany od Jarmuziewicza! Okazuje się, że w PO taki człowiek, to najgorszy wróg i przeciwnik. Skąd to znamy? Podobnie jak na dolnośląskim zjeździe PO – demokracja górą!
Wiśniewski miał stracić zaufanie w partii, ponieważ rozmawiał z dwójką radnych o ich rzekomym przejściu do innego klubu. To były osoby, do których miał od lat zaufanie. Jednak potwierdziło się przysłowie, że "w polityce nie ma przyjaciół". Jeden z radnych szybko doniósł o wszystkim człowiekowi Jarmuziewicza. Pewien polityk z kręgów koalicji rządzącej Opolem powiedział mi, że chodziło o pracę dla tego radnego w jeden z miejskich instytucji...Nagroda?
Tadeusz Jarmuziewicz w rządzie spalił się całkowicie. Jego parlamentarna przyszłość wisi pod znakiem zapytanie, bowiem już cztery lata temu miał problemy z Leszkiem Korzeniowskim, który najchętniej wyrzuciłby go z listy wyborczej. Zostało Opole – jedyny ratunek.
Tylko czy miasto i mieszkańcy muszą na to wszystko patrzeć? Muszą obserwować, jak upadający polityk, na wszelkie sposoby, próbuje uklepać sobie grunt pod wyborcze zwycięstwo w Opolu? Miejska prezydentura, jako polityczna emerytura - marzenia każdego polityka.
Jednak co mają powiedzieć wyborcy, którzy przez 11 lat patrzyli jak ciągnie się sprawa procesu prezydenta Opola, oskarżonego o przekroczenie uprawnień? Kolejny raz czeka ich taka nagroda? Rozumiem, że jak prezydent z PO, to koniecznie z zarzutami - w nagrodę za zasługi, bo przecież jest demokracja...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169925-byly-wiceminister-z-zarzutami-cba-szykuje-sobie-grunt-pod-prezydenture-w-opolu-oto-jak-po-nagradza-swoich-ludzi