Sprzedaż "Gazety Wyborczej" zmalała o 20 procent w ciągu roku a ilość egzemplarzy zeszła już poniżej 200 tysięcy, donoszą „wirtualnemedia”.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” sprzedają się coraz gorzej. „GW” – 15% w dół, „Rz” – aż 25%
Natomiast w ciągu 24 lat istnienia GW jej sprzedaż spadła o 60 procent. To cieszy wielu wrogów, chociaż jest również wynikiem ogólnego osłabienia prasy, a nie tylko spadku popularności przekazu tej gazety. Akcje Agory zeszły ze szczytowego poziomu 183 zł na jesieni 2000 roku do 8 zł w tych dniach. To raduje oczy, serca i umysły przeciwników. Gdyby nie zasiłki rządowe w postaci ogłoszeń spółek Skarbu Państwa, jak zupa kurowniówka dla ubogich magnatów medialnych, potężny kiedyś koncern byłby dziś bankrutem.
Nowy prezes Najwyższej Izby Kontroli, pan Krzysztof Kwiatkowski, będzie miał okazję, żeby przebadać zasadność biznesową reklam spółek Skarbu Państwa. Albo okazję, żeby siedzieć cicho.
Jeśli dojdzie do pogrzebu Gazety Wyborczej nie da to - moim zdaniem - powodu do radości. Głównie dlatego, że nastąpi pochówek jedynie wyschniętego truchła. A tymczasem wydało ono na świat miliony mutantów. Spełniło przypisaną rolę demontażu resztek, które zostały z Solidarności po akcji rozbijackiej SB w czasie stanu wojennego trwającej do Okrągłego Stołu. Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść, jak mówiło się, gdy jeszcze wolno było mówić o Murzynach.
Na początku lat 1990. Wyborcza powiedziała jak trzeba wybierać. Polacy zaufali jej i wybrali. Nie żądali więc powszechnej lustracji, nie poparli masowo pomysłu dekomunizacji, bo potrzebna zgoda narodowa. Nie obronili także polskiej własności banków, nie zachowali polskiego przemysłu. A wszystko za namową Wyborczej, że kapitał ponoć nie posiada ojczyzny. I wyrzekli się też własnej prasy regionalnej, która dziś należy do Niemców. Gdyby to Polacy zaczęli wykupywać gazety niemieckie, byłby krzyk, że obcy panoszą się między Odrą a Renem. A w Polsce o tym cicho.
Słychać tylko „głuchy śmiech pokoleń”. Bo wyszło, że Gazeta Wyborcza stała się bastionem polskości w mediach. Jest największym dziennikiem opinii z przewagą polskiego kapitału. Z redaktorem naczelnym – legendą byłej demokratycznej opozycji. Założonym przez Solidarność dla pomocy w demontażu systemu komuny. Zdobyła sobie czytelników na fali entuzjazmu dla zdobytej wolności.
Dziś został z tego popiół, popiół, popiół. Gdyby ktoś uprzedził działaczy Solidarności, jaki będzie skutek ich walki i wyrzeczeń, jak będą wyglądać następne pokolenia wolnych Polaków, kto w III Rzeczpospolitej będzie żył w bogactwie a kto w nędzy, kto na kogo będzie patrzył z góry – gdybyż oni to wtedy wiedzieli!
Gazeta bynajmniej nie poniosła klęski, pomimo staczania się w biznesie po równi pochyłej. Wykonała zadanie. Wychowała pokolenia Polaków nie bardzo Polaków. Tego nie uda się odrobić. A zresztą i po co? Świat na prawdę staje się globalny, więc rozluźnienie kurczowej, polskiej tożsamości z PRL nie jest takie złe. Nie byłoby wielkiej szkody, gdyby tylko mutanty Wyborczej były mądrzejsze. A spokojnie patrzą, jak przez 15 lat nie udaje się złapać mordercy komendanta głównego policji. Jak generał komandosów zabija się w garażu podobno dlatego, że przestali go zapraszać do telewizji. Jak Polska pogorszyła swoją pozycję cywilizacyjną wobec innych krajów Unii Europejskiej, mimo wielkich środków z UE na wyrównanie tych różnic, bo źle je wydaje. O Smoleńsku, przyczynach i skutkach lepiej nie rozpisywać się. Ale wychowanek Wyborczej to wszystko gładko łyka. I szuka z nią faszystów tam, gdzie jest masa zaniepokojonych stanem państwa rodaków.
Kto będzie płakał po Wyborczej? Ani przeciwnicy, ani mocodawcy, może tylko mutanty. Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163685-jesli-dojdzie-do-pogrzebu-gazety-wyborczej-nie-da-to-powodu-do-radosci-glownie-dlatego-ze-nastapi-pochowek-jedynie-wyschnietego-truchla