W tygodniku "Sieci" (numer w kioskach) polecamy przepiękny esej prof. Andrzeja Nowaka. To fragment wstępu do z „Wielkiej księgi patriotów polskich”, wydanej właśnie przez wydawnictwo Biały Kruk. Oto fragment:
40 pokoleń odnowicieli
Polska była nadal. Rosła. Kolejne pokolenia dokonywały wyboru – z ojczyzną lub bez niej. Wynik tych wyborów przez następnych 980 lat składa się na bogactwo polskiej kultury, rozwój odrębnego, wspaniałego języka i wyrażanej w nim tożsamości, na wypełnienie naturalnego pejzażu specyficzną urodą polskich dworków, chałup, drewnianych i murowanych kościołów, pałaców, skarbami Krakowa, Warszawy, Sandomierza, wspaniałymi śladami polskości we Wrocławiu i Lwowie, Gdańsku i Wilnie, Poznaniu i Grodnie, w setkach innych miast i miasteczek. Przede wszystkim jednak trwało i umacniało się niematerialne dziedzictwo polskiej wolności. Nie było łatwo je zbudować i obronić pomiędzy imperium niemieckim i wschodniosłowiańskim, prawosławnym imperium Rosji – dwiema największymi potęgami kontynentalnej Europy.
A jednak polska wolność się obroniła. Bo nie zwyciężyło zwątpienie w jej sens, tylko w kolejnych 40 pokoleniach znajdowali się tacy jak Kazimierz – odnowiciele polskości, obrońcy jej dziedzictwa. W czasach, kiedy Kazimierz zdecydował się wrócić do ojczyzny, nie zdradzić tego dziedzictwa na rzecz wygodniejszego, prostszego życia na obczyźnie, bogactwo Polski nie było wielkie. Kronikarz Gall opisywał je prostymi słowami: „Kraj to wprawdzie bardzo lesisty, ale niemało przecież obfituje w złoto i srebro, chleb i mięso, w ryby i miód”. Dodawał jednak od razu, na początku tę cechę, która utrwali się w kolejnych dziesięciu wiekach. Pisał, iż kraj ten „pod tym zwłaszcza względem zasługuje na wywyższenie nad inne, że choć otoczony przez tyle wyżej wspomnianych ludów chrześcijańskich i pogańskich i wielokrotnie napadany przez wszystkie naraz i każdy z osobna, nigdy przecież nie został przez nikogo ujarzmiony w zupełności”. Żeby mogli pojawić się Rej i Kochanowski, żeby mogła powstać polska samorządność – sejmik, potem sejm i jego konstytucja wolności: Nihil novi, artykuły henrykowskie – żeby była Akademia Krakowska, a na niej student Mikołaj Kopernik, potem Jan Sobieski, Karol Wojtyła; żeby utrwaliło się w naszym obyczaju piękno polskich kolęd; żeby mógł rozkwitnąć ufundowany w ludowej nucie z Mazowsza i w porywie polskiej historii geniusz muzyki Chopina; żebyśmy mogli przeczytać słowo Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego, zasłuchać się w opowieści Sienkiewicza, a potem zastanowić nad sensem szyderstwa Gombrowicza; żebyśmy mogli zobaczyć obrazy Matejki i Malczewskiego, zachłysnąć się wierszem Leśmiana, Miłosza, zamyślić nad poezją Herberta; żebyśmy mogli cieszyć się tą rosnącą w duchu i w materii wspólnotą – trzeba było nie dać się ujarzmić.
Dlatego jest, musi być, w pamięci naszej wspólnoty miejsce na wspomnienie z najwyższym szacunkiem tego, co z taką pogardą nazywa się dzisiaj „patriotyzmem militarnym”. Musi być miejsce na wspomnienie obrońców Niemczy i Głogowa, rycerzy spod Płowców i Grunwaldu, tych, co dali gardło pod Sokalem w walce z Tatarami, i tych, co walczyli pod Chocimiem oraz Wiedniem, i tych, którzy próbowali zatrzymać ekspansję Moskwy – pod Orszą, odepchnąć ją pod Kłuszynem, bronić się pod Zieleńcami, w końcu pod Lwowem i Warszawą w 1920, i tych, którzy w kolejnych powstaniach starali się podźwignąć Polskę z grobu, do którego wepchnęli ją sąsiedzi i własne zaniedbania; wreszcie tych, którzy bronili granic odrodzonej ojczyzny we wrześniu 1939, a potem na wszystkich frontach II wojny bili się o naszą wolność.
Patriotyzm to nasza specjalność?
To pierwszy obowiązek patriotyzmu. Czy tylko polskiego? Czy to nasza fatalna specjalność, jak próbują nam wmówić zawodowi krytycy polskiej martyrologii? Nie, to doświadczenie uniwersalne. Najlepiej streszcza je napis, jaki zobaczyłem niedawno na poruszającym pomniku weteranów wojny koreańskiej w Waszyngtonie. Czci on pamięć poległych jednym zdaniem: „Wolność nie jest za darmo”. Ktoś za naszą wolność, za trwanie naszego dziedzictwa zapłacił: za to, że nie zostało ono ujarzmione i zatracone. Tak łatwo o tym zapomnieć…
A jednak pamięć o tych, którzy ofiarą swego poświęcenia ratowali wspólnotę, jest węzłem tę wspólnotę między pokoleniami trzymającym, łączącym, spajającym. Zastanówmy się nad alternatywą. Możemy ją rozważyć na przykładzie przytoczonym przez Galla, przykładzie pierwszego kryzysu polskości, kiedy nastał czas burzącej państwo Piastów reakcji pogańskiej. Ci, którzy 980 lat temu zbuntowali się przeciw budowaniu wspólnej polskiej historii, przeciw jej uświęceniu znakiem krzyża, nie stworzyliby pięknej utopii życia bez zobowiązań, bez ojczyzny – zajęli się przecież nimi sąsiedzi, włączyli ich w krąg własnego panowania: ruskiego, niemieckiego, czeskiego. Alternatywą dla patriotyzmu nie jest szczęśliwe „życie ponad podziałami”, bez poświęcenia, bez innych obowiązków niż prywatne. Tą alternatywą jest poddaństwo innym panom. Polska historia przypomina o tym setki razy. Jeśli o tym zapomnimy, zyskamy nie wolność, tylko innych panów. Stracimy szansę na to, by być panami u siebie.
Cały esej - w tygodniku "Sieci".
Zapraszamy na profil facebookowy tygodnika "Sieci" - dołącz do prawie 32 tysięcy naszych przyjaciół!
"Sieci" - zawsze po stronie Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159180-prof-andrzej-nowak-w-tygodniku-sieci-alternatywa-dla-patriotyzmu-nie-jest-szczesliwe-zycie-ponad-podzialami-bez-poswiecenia-alternatywa-jest-poddanstwo-innym-panom