Namnożyło się nam w ostatnim czasie eventów, manifestacji i marszów. Czekoladowy orzeł stojący na czele radiowo-gazetowo-prezydenckiego pochodu, kampania, w której chodzi jedynie o nocne okrzyki i śpiewy, "marsz szmat" z kolorowymi przebierańcami, a sięgając dalej pamięcią - parady 11 listopada, odbywające się na kontrze do "tradycyjnego patriotyzmu, i organizowane gdzieś w oparach absurdu Dni Waginy (?!).
Każda z tych manifestacji z osobna może wydawać się tylko dziwnym wybrykiem na wielobarwnej palecie przeróżnych organizacji i instytucji działających w ramach przepisów prawa. Patrząc na te wydarzenia z pewnej całościowej perspektywy można jednak zauważyć niepokojącą prawidłowość.
CZYTAJ WIĘCEJ: Geje i lesbijki mają w łódzkich lokalach zniżki. Polskie Radio wspiera organizowany przez nich "Marsz Szmat". Gdzie jest granica?
Pozostając chwilę przy niedawnym warszawskim pochodzie - całkiem niezły (i ważny) pomysł zwrócenia uwagi na los ofiar gwałtów został całkowicie zniszczony. Za hucpę, absurd i groteskę, do której sprowadzony został cały happening, niech posłuży zdjęcie Jana Kapeli (niespełna 30-latka, który wciąż każe tytułować się "Jasiem"), jednego z czołowych działaczy "Krytyki Politycznej" - hojnie finansowanej przez państwo - przebranego w damskie ciuchy.
Ale nawet to nie jest już niczym nowym - starszy kolega z "Gazety Wyborczej" paradował w podobnej sukience na gejowskiej paradzie.
Marsz szmat, Dni Waginy, czekoladowy orzeł i kampania hałasowania po nocy - to wszystko, na co was stać? To jest ta alternatywa, która ma przyciągnąć kolejne pokolenia? Za fasadą udawanego łamania tabu i prób zaszokowania nie kryje się absolutnie nic. Żadnej głębszej myśli, pociągającej refleksji, myślowego zamętu. Dla czegoś takiego mamy rezygnować z naszej dumnej tradycji, historii, z postaci pokroju rotmistrza Pileckiego czy Inki? Przecież w tym, co proponujecie, nie ma żadnej intelektualnej przygody, niczego, co mogłoby zachwycić, choćby jednorazowo.
Po stokroć bardziej interesująca jest propozycja nakreślona przez profesorów Nowaka czy Koehlera - próba zmierzenia się z polskością, mitem, który konstytuował kolejne pokolenia młodych ludzi, historią, której kolejne rozdziały piszemy tu i teraz. Czy naprawdę chcemy je zapisać "monologami waginy" i krzykiem w środku nocy ubranym w groteskową ideologię?
Ktoś, poniekąd słusznie, mógłby zauważyć - a po co się w ogóle tym zajmować? Dlaczego reagować na tak absurdalne wydarzenia? Mało to głupców chodzi po tym świecie?
Niestety, sprawa wygląda z miesiąca na miesiąc o wiele poważniej. Drożdży do tego absurdalnego zakalca dostarcza bowiem nie kto inny, jak finansowane z naszych pieniędzy instytucje. W te absurdalne kampanie coraz częściej angażują się publiczne media (zwłaszcza, ostatnimi czasy, Polskie Radio), organizacje państwowe, wreszcie sama władza. A na to trzeba reagować, trzeba wymagać i krzyczeć. Nawet gdyby ten krzyk - póki co - tonął w lukrze spływającym z orła.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Polecamy w Sklepiku.pl:Dwumiesięcznik "Na poważnie" Nr 9/10 (marzec-kwiecień-maj 2013
Tytuł numeru to "Giganci Ducha", a w środku m.in. rozmowa Marcina Wikły z prof. Andrzejem Zybertowiczem pt. "Nie wystarczy być obywatelem raz na cztery lata". Poza tym stałe felietony Piotra Zaremby i Ryszarda Czarneckiego oraz artykuły: Michała Komudy "Wokół płonącego Getta", Pawła Skibińskiego o "Recepcie na Uniwersytet", a także prof. Aleksandra Nalaskowskiego, Mileny Kindziuk i prof. Jana Żaryna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157862-marsz-szmat-czekoladowy-orzel-i-kampania-halasowania-po-nocy-wszystko-na-co-was-stac-to-jest-ta-wasza-alternatywa