Polecamy w " Sieci": Wojciech Reszczyński oddaje Wiktora. "Dochód przeznaczamy na rozwoj mediow niezależnych, wolnych, świeżych i nowoczesnych i nieprorządowych"

Fot. " Sieci"
Fot. " Sieci"

Mówię: dosyć! Oddaję mojego Wiktora na licytację. To gest sprzeciwu wobec tego, co dzieje się w telewizji, prasie i radiu - mówi w wywiadzie udzielonym Jackowi i Michałowi Karnowskim Wojciech Reszczyński, znany dziennikarz i publicysta.

 

Oto fragment rozmowy:

 

Spore poruszenie wywołała ostatnio lista ludzi mediów nominowanych do Wiktorów – nagród branży telewizyjnej. W skrócie mówiąc: niemal sami swoi, wyłącznie przyjaciele królika. Zaskoczyło to pana?

Nie, ta nagroda degeneruje się od bardzo dawna. Choć w tym roku przekroczono wszelkie granice.

 

Pan otrzymał Wiktora w pierwszej edycji tej nagrody. Ile to już lat temu?

Policzmy. To był rok 1987, a więc minęło już dwadzieścia sześć lat. Rok później, w 1988 r., dostałem drugą statuetkę. Konkurs wtedy dopiero ruszał.

(...)

 

Więcej Wiktorów dla pana nie było?

Przede wszystkim to już mnie nie było w mediach publicznych. Z telewizji odszedłem, gdy zobaczyłem, że choć Lech Wałęsa wygrał wybory pod sztandarem zmiany, sam zresztą go wspierałem, to tuż po jego zwycięstwie władzę w TVP objęli ludzie z jądra starego systemu i wszystko zostało po staremu. Nie mogłem tego znieść, odszedłem, spróbowałem założyć swoje radio. I trzynaście lat o nie walczyłem. Ale w końcu przegrałem. A z Wiktorami miałem tyle wspólnego, że jako dwukrotny laureat wszedłem w skład kapituły i co roku otrzymywałem listę nominowanych z prośbą o dokonanie wyboru. Powiem szczerze, nie brałem w tym udziału, nie miałem w zasadzie na kogo oddać swojego głosu.

 

Bo już nie wybierają ludzie? Widzowie?

Tak, teraz wybiera kapituła, zarówno nominowanych, jak i zwycięzców. Niestety, z roku na rok ta lista była coraz bardziej mi obca, zawodowo, duchowo, estetycznie. Próbowałem to zmienić. Dwukrotnie proponowałem kandydaturę Wojciecha Cejrowskiego, wielkiej przecież osobowości telewizyjnej, wyjątkowej postaci. Bez skutku. Jakby chodziło o to, by Wiktory dostawali w kółko ci sami ludzie, a gdy się pojawią nowi, to są tacy sami jak ci starsi, kontynuacja jest zapewniona.

 

Może rzeczywiście są popularni?

Tego nie wiemy, bo o tym nie decydują ludzie – zwykli widzowie! Czy ludzie wybieraliby ileś razy z rzędu np. Olgę Lipińską? Wątpię. Nagroda nie jest rzetelna, staje się śmiesznym folklorem, czymś niepoważnym, kolejną zabawą celebrytów dla celebrytów. Chyba cała kapituła jest głucha i ślepa. Zamiast promować nowe nazwiska, szukać świeżości, podkreślać różnorodność i otwartość, pluralizm, klajstruje ten system medialny jeszcze bardziej. To jest powód, dla którego stojące u mnie w domu na półce dwie statuetki coraz bardziej mnie denerwowały. Ze znaku uznania stały się symbolem, jak mówi dziś młodzież, obciachu.

 

I co z nimi zrobić?

Nasza rozmowa jest dobrą okazją, by zrealizować plan, który od dłuższego czasu chodził mi po głowie. Chcę te historyczne już dla mnie nagrody spróbować przekuć w coś dobrego. Plan mam taki – wystawiamy pierwszego Wiktora na aukcję lub w inny sposob spieniężamy, a dochód przeznaczamy na rozwoj mediow niezależnych, wolnych, świeżych i nowoczesnych i nieprorządowych. Tak postrzegam portal wPolityce.pl i tygodnik, który przyjaciel rzecznika rządu właśnie chciał zablokować – obecnie „Sieci”.

Bierzecie, panowie?

 

No pewnie! Piękny gest! Zwłaszcza że zbożnych celów, na które można by to przeznaczyć, nie brakuje! Ale czy nie obrażą się ludzie, którzy kiedyś na pana głosowali?

Mam nadzieję, że nie. Spotykam się do dziś z wyrazami sympatii, ludzie mnie pamiętają, kojarzą też z obecnej działalności, i podobnie jak ja oceniają to, co się wokół nas dzieje. Obrazić się może, jak przypuszczam, Józef Węgrzyn, kapituła i ci laureaci, którzy traktują Wiktory jako ukoronowanie własnej kariery. Ale może niektórych ten mój gest skłoni do refleksji? Będę szczęśliwy, jeśli dzięki temu będziecie mogli sfinansować dobry tekst dziennikarski, dodatkowy komputer, wyjazd zagraniczny, czy co tam potrzeba.

 

Dziękujemy! Pomyślimy jeszcze nad formą licytacji i poinformujemy o tym czytelników. Dopytamy jednak jeszcze o motywy oddania Wiktora, bo to bardzo mocny gest.

 

Cały wywiad w tygodniku " Sieci".

Polub " Sieci" na Facebooku. Wspieraj i promuj polskie media i polski, niepostkomunistyczny kapitał. Inwestuj w przyszłość Polski.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Marek Chodakiewicz w tygodniku " Sieci": "Nie ma cywilizacji bez bobasów. Koniec. Kropka". Co więc robić?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.