Prof. Marek Chodakiewicz w tygodniku " Sieci": "Nie ma cywilizacji bez bobasów. Koniec. Kropka". Co więc robić?

"Nie ma cywilizacji bez bobasów" - stwierdza w najnowszym numerze tygodnika " Sieci" prof. Marek Chodakiewicz. Jak uzasadnia:

Może to sprawa kultury? Może strefa cywilizacyjna państw uprzednio dominujących po prostu wygenerowała death wish – pragnienie śmierci? Ben Wattenberg w „The Birth Dearth” wymienił osiemnaście powodów zapaści demograficznej, a w tym czynniki socjoekonomiczne (e.g., urbanizacja); aborcja i środki antykoncepcyjne; nowoczesny styl życia, gdzie seks ma miejsce głównie poza małżeństwem, dla rozrywki, a nie prokreacji; odejście od wartości religijnych i tradycyjnych na rzecz konsumeryzmu, gdzie dzieci widzi się jako przeszkodę dla kariery; indywidualizm oparty na egoizmie, a nawet – jak podkreśla Peter Kreeft w „A Refutation of Moral Relativism”– hedonizm. (...)

Aby cywilizacja trwała, trzeba, aby na przeciętną parę przypadało 2,1 dzieci. To się nazywa cykl odnowy (replacement rate). W USA obywatele nie osiągają tego minimum od 1972 r. Między 1957 a 1976 r. średnia statystyczna urodzin spadła w Ameryce z 3,77 na 1,74 dziecka. W 2011 r. Niemcy mieli wskaźnik 1,36; Unia Europejska: 1,5. Najsłabiej stoją uprzednio tradycyjnie katolickie kraje śródziemnomorskie. Eurostat przewiduje, że w 2050 r. mimo emigracji ludność Europy skurczy się o 7 mln ludzi. Bruce S. Thornton w „Decline and Fall: Europe’s Slow-Motion Suicide” pisze, że „wpływ takiej stałej utraty ludności stworzy warunki zwykle istniejące w historii po epidemiach i masakrach. Niemcy stracą tyle osób, ile mieszka obecnie we wschodniej części tego kraju. 42 proc. Włochów będzie miało ponad sześćdziesiątkę, a 60 proc. ludności nie będzie miało rodzeństwa, kuzynostwa czy wujostwa. W Hiszpanii co pokolenie znika połowa ludności”.

Kraje rozwinięte i inne starają się ten samobójczy trend odwrócić. Wszędzie politykę pronatalną inkorporuje się w państwo opiekuńcze. We Francji gigantycznym nakładem środków osiągnięto wskaźnik urodzeń 1.9. W Rosji udało się jedynie zwolnić demograficzny skok w przepaść, ale nie odwrócić. Czyli to nie działa.

W Stanach Zjednoczonych konserwatyści uważają, że ludzki kapitał jest najważniejszy. Toczy się tam również debata, jak zachęcać obywateli do płodzenia dzieci. Ale najwięcej słyszy się po prawej stronie głosów dotyczących zapaści demograficznej i bezpieczeństwa narodowego. Przytoczę kilka argumentów. Po pierwsze, nie można mieć republiki bez obywateli, co jest jasne. Po drugie, spadek urodzeń zagraża obronności kraju. Po trzecie, USA nie może dalej być zaangażowana w rozmaite operacje militarne na całym świecie bez pomocy sojuszników, szczególnie Europejczyków. A ci nie są w stanie wystawić odpowiednich armii. Co więcej, spadek potencjału gospodarczego związany ze starzeniem się ludności oznacza stopniową zapaść technologiczną, brak nowych systemów broni. To zresztą jest już obecnie ewidentne i powoduje kłopoty koordynacyjne między siłami zbrojnymi USA a sojusznikami z NATO. Handel zacznie powoli więdnąć, gdy siła nabywcza jeszcze bardziej spadnie w Europie, a w tym handel bronią. Znikną rynki zbytu. Co więcej, zacznie zanikać warstwa średnia ludności, a będzie się stale powiększał lumpenproletariat.


Co robić?  - pyta prof. Chodakiewicz. I odpowiada:

Wysłać do Europy misjonarzy; tworzyć konserwatywne getto; popierać autonomię dla instytucji wojskowych opartych na wartościach, takich jak służba, honor i poświęcenie; propagować wartości tradycyjne i patriotyczne na forum publicznym, może w formie laickiej, choć lepiej chrześcijańskiej. A reszta zgnije. Nie ma cywilizacji bez bobasów. Koniec. Kropka.

Polecamy cały artykuł w " Sieci".

Polub profil " Sieci" na FB!

" Sieci" - zawsze po stronie Polski.

CZYTAJ TAKŻE: Tygodnik "Sieci" już w poniedziałek w kioskach. "W" jak wolność. ZOBACZ OKŁADKĘ

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych