Prof. Marek Chodakiewicz w tygodniku "wSieci" o sporze wokół broni: chcą osiągnąć swoje, chcą rozbroić Amerykanów

Prof. Marek Chodakiewicz w najnowszym numerze tygodnika "wSieci" stawia pytanie: o co tak naprawdę chodzi w amerykańskim sporze o posiadanie broni palnej. I odpowiada:

Pierwszy obywatel USA wykorzystuje sytuację i sentyment antykarabinowy, jak może. Wszędzie i stale przywołuje wizję przemocy z użyciem broni. Twierdzi np., że nie będzie negocjował w sprawach oszczędności finansowych państwa „z pistoletem przyłożonym do skroni ludu amerykańskiego”. A jego ulubiony bon mot: „Guns do not make us safer” („Pistolety nie powodują, że jesteśmy bardziej bezpieczni”).

Naprawdę? To w takim razie dlaczego jego obstawa z Secret Service jest uzbrojona po zęby? Dlaczego jego córki mają ochroniarzy z bronią palną? Zresztą jego zwolennicy z Hollywood też zabezpieczają się gorylami z pistoletami i karabinami. A zwykli obywatele nie mogą?

Jeszcze nikt nigdy w USA nie ośmielił się wprowadzać tak restrykcyjnych przepisów w sprawie broni palnej. No, może Brytyjczycy podczas buntu kolonii w 1776 r. Prawie połowa Amerykanów się buntuje. Działania rządu uznają to po prostu za otwarty atak na 2. poprawkę do konstytucji, która gwarantuje prawo do posiadania broni palnej, a więc samoobrony.

Kongresman Steve Stockman ostrzega, że postawi Obamę w stan oskarżenia, aby go konstytucyjnie usunąć z urzędu prezydenta (impeachment). Senator Rand Paul przypomina współobywatelom, że Biały Dom wypełnia plan rozbrojenia ludzi, który przecież niedawno został uchwalony przez ONZ. A władze Teksasu odgrażają się, że aresztują każdego urzędnika federalnego (a więc i oficerów FBI), który ośmieli się wprowadzać prezydenckie fanaberie w sprawie broni na terenie tego stanu. Inne legislatury stanowe tworzą front oporu: przeciw rozbrajaniu obywateli i przeciw tzw. „reformie” medycznej – Obamacare.

Aby utrzeć nosa lewicy i zagrać na nosie prezydentowi, w ciągu miesiąca 250 tys. osób zapisało się do Narodowej Organizacji Posiadaczy Broni (National Rifle Association – NRA), liczącej już ponad 4 mln członków. Tymczasem ludzie kupują broń i amunicję jak szaleni. W Idaho, Kentucky, South Dakota i Wyoming
pobito wszelkie rekordy sprzedaży. W wielu stanach półki sklepów z bronią zioną pustkami. Chętni muszą czekać rok na dostawy pewnych typów amunicji. Ustawiają się w serpentynowych kolejkach do hal targów z bronią np. w Richmond w stanie Virginia. Las Vegas spodziewa się 60 tys. klientów na zbliżającym się niebawem Vegas Gun Show. I wszędzie jest tak samo. Klienci naręczami wynoszą broń i amunicję.

Od wyboru Obamy na prezydenta w 2008 r. Amerykanie kupili 67 mln sztuk broni palnej. Tylko w grudniu 2012 r. wydano 2,5 mln pozwoleń, co jest jednoznaczne z zakupem tylu sztuk. „Im głośniej politycy, którzy nie lubią tych rzeczy, mówią o kontrolowaniu, tym więcej ludzie kupują broni”, powiedział właściciel sklepu z amunicją serwisowi medialnemu McClatchy. Gazety lokalne nagle zdobywają sławę narodową, bo ludzie posyłają sobie internetowo jako linki miejscowe historyjki i dykteryjki wspierające prawo do posiadania broni. Głównie chodzi o samoobronę przed bandziorami.

Oto kilka przykładów zebranych bez żadnego wysiłku w ciągu trzech minut. W San Antonio dwóch złodziei usiłowało ukraść samochód. Właściciel zastrzelił jednego, drugi jest ranny. W Hollywood na Florydzie sprzedawca zastrzelił dwóch rabusiów w trakcie napadu na sklep. W Miami złoczyńca dostał się na posesję i zaczął bić psa. Gospodarz go postrzelił i ranił w nogę.  W Houston bandyta sterroryzował bezbronnego mężczyznę pistoletem, okradł go z pieniędzy i odjechał jego samochodem. Nieszczęśnik biegł ulicą za odjeżdżającym, głośno wzywając pomocy.

Podjechało do niego dwóch mężczyzn w mercedesie i pognało za bandytą. Nastąpiła wymiana strzałów, przestępca odniósł rany, porzucił auto, usiłował uciekać. Przeskoczył płot, ale pogryzł go zły pies. Leży w więziennym szpitalu. Poszkodowany człowiek twierdzi, że nigdy nie miał ochoty posiadać broni palnej, ale jest wniebowzięty, iż dwóch dobrych samarytanów obroniło go, gdy bandzior naruszył jego ludzką
godność i poniżył przemocą.

Pamiętacie państwo, jak Obamowcy zareagowali na zapaść rynku w Stanach? „We will not allow a good crisis go to waste” („Nie pozwolimy zmarnować dobrego kryzysu”). I rzucili się natychmiast z interwencjonizmem państwowym. I przywalili USA socjalizmem. Teraz jest podobnie. Mordy w Newtown były sygnałem do ataku na obywatelskie prawo do posiadania broni. Wrzeszczą nad trumnami maleńkich dzieci, starając się zbić na straszliwej tragedii kapitał polityczny. Chcą osiągnąć swoje: rozbroić Amerykanów.

Cały artykuł - w najnowszym numerze tygodnika "wSieci".

Polub "wSieci" na Faceobooku!

CZYTAJ TAKŻE: SMUTNY FINAŁ ZABAWY TUSKA. Rachunek za pięć lat niepoważnych rządów właśnie nadszedł. Zobacz okładkę najnowszego wydania "w Sieci"

CZYTAJ TAKŻE: Czat z Michałem Karnowskim – pomysłodawcą tygodnika „Uważam Rze” i współtwórcą „w Sieci”. RELACJA

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.