Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w sprawie "trotylu na wraku" mieliśmy do czynienia z najwyższej próby operacją manipulacyjną. Naprawdę, najwyższy poziom, co najmniej 68 lat doświadczenia. A może i 95 lat doświadczenia.
To była operacja, w której wykorzystano wielu ludzi dobrej woli, i wielu ludzi złej woli. Zapewne wykorzystano konstelacje budowane latami, w które wiele zainwestowano, czekając właśnie na taki moment.
To była operacja, której skuteczności podporządkowano aktywność najważniejszych instytucji państwa (pytanie, na ile świadomie ze strony owych instytucji), w tym prokuratury, zarówno cywilnej (Andrzej Seremet rozmawiający z redaktorem naczelnym "Rzeczypospolitej") jak i wojskowej (niezrozumiałe opóźnianie konferencji na czas po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego oraz mętne oświadczenie, służące schowaniu faktów niepodważalnych).
Czas wybrano doskonale: tuż po serii tąpnięć wersji oficjalnej, po śmierci Remigiusza Musia, po potwierdzeniu drugiej pomyłki podczas pochówków, tuż przed Wszystkich Świętych - a więc przed dniem, który mógł ostatecznie pogrzebać smoleńską wiarygodność władzy w oczach milionów.
I tuż przed kilkudniową przerwą na wyjazdy, która ostateczny wynik starcia utrwali, w czasie której Polacy spotkają się z rodzinami, i będą komentowali wydarzenia. Ci, co są z władzą, będą mieli więcej amunicji, niż mieliby jeszcze dwa dni temu.
Zbudowano dźwignię możliwie najsilniejszą z możliwych. Doprowadzono - sztucznie - opowieść opozycji do logicznego końca, ale na swoich warunkach i na dość wątłych podstawach, choć przy wykorzystaniu realnych, twardych faktów (czyli informacji o substancjach wykrytych w Smoleńsku). Taką mieszankę prawdy i kłamstwa zakłada każdy podręcznik manipulacji... Potem efektownie opowieść tę podcięto, wykorzystując całą możliwą energię, także energię drugiej strony. Wywołano radość w szeregach obozu władzy i zwątpienie w szeregach tych, którzy w czasie najważniejszej po 1989 polskiej roku próby stanęli przy Prezydencie Rzeczypospolitej. Utrudniono skuteczne podniesienie pytania o zamach w przyszłości.
Zauważmy: operacja miała miejsce po tym, gdy nie udała się próba sprowokowania Jarosława Kaczyńskiego zdjęciami śp. Lecha Kaczyńskiego.
Efekt osiągnięto, władza złapała oddech.
Pamiętajmy jednak: to już jednak tylko defensywa. Stałe przesuwanie granicy. Dziś debatujemy, czy mamy już dowody zamachu, czy też jedynie poszlaki. Ile by zysków nie osiągnął na dziś obóz rządzący, to jest krok do przodu.
Widzimy też, jak wielkie emocje wciąż towarzyszą sprawie Smoleńska. Wystarczy jedna nowa, ważna wiadomość, i już wszystko inne błyskawicznie schodzi na dalszy plan. Oni tej sprawy "nie zagasili". I już nie zagaszą. Polacy, nawet ci odsuwający do siebie fakty, czują, że finał wciąż jest przed nami. Wszyscy to wiemy. Władza może zyskiwać jedynie czas, nie może już zmienić logiki procesu.
Zwróćmy też uwagę: te wszystkie media, które wydawały się kąsać władzę, znów stanęły w szeregu i w tempie karabinu maszynowego zaczęły produkować "newsy", które mają nas przekonać, że zamach nie wchodził w grę, że właściwie nic się nie stało. Potwierdza się stara teza, że dziś w Polsce z władzą jest ten, kto jest z nią w sprawie Smoleńska. Reszta spraw ma wtórne znaczenie.
Nie miejmy złudzeń: droga do zwycięstwa będzie bardziej wyboista niż sądzimy. I naprawdę trzeba mieć oczy szeroko otwarte, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ale też po takiej porażce, jak ta której byliśmy świadkami w ostatnich dniach, nie należy popadać w przesadny pesymizm. Czy to zajmie rok, czy lat pięć, rządowe kłamstwo upadnie także w głowach większości Polaków.
Ludzi, którzy tej sprawie są gotowi poświęcić niemal wszystko, jest zbyt wielu, by pokonały ich konformizm, małość czy zwykłe zaprzaństwo.
To było stawką ostatnich lat: przetrwanie liczącej się siły, która tej sprawy nie odpuści. Reszta to tylko kolejne halsy, czasem od celu oddalające, ale z perspektywy finału - mało istotne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143569-w-sprawie-trotylu-na-wraku-mielismy-do-czynienia-z-najwyzszej-proby-operacja-manipulacyjna-naprawde-najwyzszy-poziom