„Wyborcza” czeka na słowo „zamach”. Zestaw klasycznych przykładów smoleńskiego pałkarstwa w jednym felietonie

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Paweł Wroński, publicysta najgrubszej na rynku gazety, przebiera nogami w oczekiwaniu aż Jarosław Kaczyński powie o zamachu w Smoleńsku. Walcząc z niecierpliwością autor „Wyborczej” w 400 wyrazach mieści cały arsenał propagandowych chwytów.

Warto się do nich odnieść, bo po te same pałki sięgają i sięgać będą jego koledzy z wielu redakcji i partii rządzącej, którzy mają do wypełnienia ważną misję zdeprecjonowania wszystkiego, co kłóci się z wiadrem bzdur wlanym do raportu Millera.

Jarosław Kaczyński ma problem, bo tak zwane ustalenia tak zwanych naukowców badających sprawę smoleńską doszły za daleko.

- pisze Wroński, od którego mimo wszystko można by było spodziewać się więcej finezji. Sięgam do listy 100 członków komitetu inspirującego i doradczego Konferencji Smoleńskiej. Wszyscy z co najmniej tytułem doktora habilitowanego, 60 profesorów. Reprezentują wszystkie najważniejsze polskie uczelnie posiadające instytuty techniczne. Nazywając ich „tak zwanymi naukowcami” Wroński po prostu się ośmiesza. Przypomina dzieciaka dumnego z tego, że odważył się napisać "dupa" na ścianie śmietnika.

Byłem w poniedziałek na konferencji (w przeciwieństwie do Wrońskiego) i słuchałem bardzo uważnie. Nikt nie mówi o zamachu i pewnie jeszcze długo nie powie (jeśli w ogóle kiedyś to się stanie). To poważni naukowcy. Nie stawiają hipotez, których nie są w stanie obronić. Przeciwnie - podkreślają, że to początek ich prac, wskazanie kierunków badań i analiz, które muszą być przeprowadzone, by zweryfikować to, co rzuca się w oczy na zdjęciach i w zapisach rejestratorów (TAWS #38, analiza ATM QAR). Zwracają uwagę, że konieczne do wyciągania ostatecznych wniosków jest dysponowanie wrakiem i pełnymi zapisami pokładowych urządzeń (o co dotychczas nie wystąpiono).

Tak więc od wybuchu do zamachu jest jeszcze daleko. Tego drugiego nie można oczywiście wykluczyć, tak jak nie można wykluczyć choćby awarii elektrycznej, na co zwracał uwagę jeden z uczestników konferencji, prof. Gieras. Ale nie można też udawać, że nie istnieje cały zestaw faktów, które wskazują na eksplozję w powietrzu. Pisaliśmy o nich wielokrotnie i pisać na pewno będziemy. A Paweł Wroński zapewne napisze jeszcze sporo felietonów, zanim usłyszy od prezesa PiS o zamachu.

Dziennikarz „GW” przywołuje też proste, dobrze już znane równanie: mówienie o eksplozjach w tupolewie równa się awanturnictwu i chęci wypowiedzenia Rosji wojny. Później uderza tradycyjną drwiną w naukowców, którzy mają odwagę nie godzić się z zatrzęsieniem bredni w oficjalnych posmoleńskich raportach. Raportach, dodajmy wewnętrznie sprzecznych, niepopartych jakimikolwiek badaniami naukowymi, napisanymi wbrew podstawowym standardom wyjaśniania katastrof lotniczych.

Pisze:

Dopóki prof. Wiesław Binienda przedstawiający na modelu komputerowym brzozę jako samurajski miecz, który miał nacinać aluminiowe skrzydło, a potem się złamać, bez dbałości o prawa statyki, był traktowany jako naukowe kuriozum. Dopóki naukowcy mówiący o punktowych wybuchach mieścili się w jednej wykładowej sali, PiS nie miał problemu.

To dobre. Kiedyś gnojono ekspertów współpracujących z zespołem parlamentarnym opisując ich jako nikomu nieznanych kilku oszołomów bez dorobku naukowego. Teraz trzeba już szydzić z naukowców „mieszczących się w jednej wykładowej sali”. Tak, tylu właśnie ich teraz jest. Aż tylu. Dlaczego „aż”? Polecam słowa prof. Piotra Witakowskiego.

CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Organizatorzy Konferencji Smoleńskiej: Część ludzi nauki wie, czego oczekuje władza i jak się zachować w trosce o byt. Nawet kosztem honoru

Dalej u Wrońskiego jest jeszcze szpetniej. Pisze, że Jarosław Kaczyński obarczając "polityczną odpowiedzialnością" za katastrofę smoleńską obecną ekipę, „działał w samoobronie”.

Kto bowiem w innych okolicznościach byłby odpowiedzialny za katastrofę smoleńską? Ten, kto chciał tam polecieć, kto tę wyprawę zorganizował, kto na nią zaprosił kombatantów, urzędników państwowych i całe dowództwo Wojska Polskiego. Ktoś, kto w Katyniu chciał rozpocząć swoją kampanię wyborczą. Oskarżenie: to nie organizator tej wyprawy, to nie piloci, ale organizacyjne błędy ekipy Tuska i rosyjskich kontrolerów lotu, służyło obronie legendy Lecha Kaczyńskiego.

Za nic ma Wroński jednoznaczne stanowisko prokuratury przedstawiającej długą listę zaniedbań, jakich dopuścili się urzędnicy administracji rządowej – organizatorzy tego lotu i tej wizyty.

Poza tym co to za idiotyczne myślenie? Jeśli nie ma innych winnych, odpowiedzialnym za doprowadzenie do katastrofy jest ten, kto wsiada na pokład samolotu. Autorzy „Wyborczej” w politycznym pałkarstwie biją kolejne rekordy.

I jeszcze jeden cytat:

Teoria wybuchu i zamachu ma już charakter ofensywny. To już nie jest wypadek, na który mogła się złożyć kombinacja warunków atmosferycznych, błędów i niekompetencji, ale działanie w złej woli, którego celem było pozbawienie życia 96 osób różnej politycznej opcji. Ktoś temu musi być winny.

Problem z Wrońskim, jego koleżanką Paradowską, ich kumplem prof. Markowskim („tak zwanym” naukowcem?), piątkowymi porannymi retorycznymi gangsterami z radia TOK FM i wielu im podobnymi polega na tym, że nie są w stanie zostawić z boku swojej propagandowej prorządowej misji i spojrzeć na sprawę Smoleńską rzeczowo. Przyznać, że twórczość duetu Anodina-Miller nie jest prawdą objawioną i może być zweryfikowana.

Próżne jednak ich starania. Za dużo bowiem wyłazi dowodów na to, że tak broniona przez nich wersja oficjalna po prostu leży. Mniej jest w Polsce ślepców niż im się wydaje.

Jedyne, co jeszcze jakoś autoryzuje ich manipulacje, to opieszałość prokuratorów, którym wciąż brakuje tego i owego, by na poważnie zbadać wątek wybuchu na pokładzie.

Ale i to się zmienia. Duża w tym zasługa właśnie ludzi nauki i podniesienia przez nich głów.

Wrońskiemu przyjdzie jedynie wstydliwie spuścić swoją.

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych