Były minister sprawiedliwości ujawnia, że zdjęcia ofiar były znane służbom od ponad dwóch lat. No, to ja mam kilka pytań...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia
fot. wikipedia

Były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski ujawnił dziś w porannym Salonie Politycznym Trójki, że drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej nie są w Polsce nowością. Według Posła PO, służby dowiedziały się o ich istnieniu już kilka miesięcy po katastrofie.

Nie wszyscy o tym wiedzą. Pierwszy raz takie wyjątkowo drastyczne zdjęcia, na których były osoby, które zginęły pod Smoleńskiem dotarły do większości polskich redakcji już latem 2010 roku. Chciałbym podziękować wszystkim dziennikarzom, żadna redakcja nie zdecydowała się opublikować tych zdjęć ponad półtora roku temu i żadna z polskich redakcji nie zdecydowała się opublikować ich teraz. A stało się to także w wyniku szybkiej interwencji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego latem 2010 roku, która dotarła do tej osoby w Polsce, która dysponowała takimi zdjęciami.

Były minister Kwiatkowski znany był i jest z tego, że mówi przede wszystkim dużo. Z logiką jego wypowiedzi bywa różnie, jak to w przypadku większości słowotoków. Przyjmując jednak, że to, co powyżej zacytowałem, minister powiedział, bo chciał powiedzieć i jeszcze dodatkowo wie o czym mówi - muszę zadać kilka pytań.

Jeśli służby wiedziały o istnieniu takich zdjęć od ponad dwóch lat, to:

1) czemu nie znalazły się one w polskim materiale dowodowym?

2) czemu nie wzięła ich pod uwagę komisja pod światłym przywództwem ministra Jerzego Millera?

3) co polskie służby zrobiły, aby ustalić faktycznego autora i źródło tych zdjęć?

4) jakie kroki dyplomatyczne wobec Rosji podjęto, aby zapobiec niekontrolowanemu wyciekowi tych zdjeć?

Parafrazując byłego ministra z porannej rozmowy (swoja drogą, ależ stanowczość! Brawo!) - ja nie proszę, ja żądam i oczekuję odpowiedzi. Zaręczam jednocześnie, że wiem, o czym mówię i chciałem to powiedzieć.

O imponująco stanowczej byłego ministra czytaj także: A jednak! Znalazł się polityk PO, który zdołał wypowiedzieć słowa: "Ja nie proszę, ja żądam i oczekuję od strony rosyjskiej..."

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych