Janusz Palikot na czele swojej partii jawił się jako światopoglądowy rewolucjonista, który za jeden z podstawowych celów obrał sobie wprowadzenie świeckiego państwa. Zaczął od próby zdjęcia Krzyża z sali sejmowej.
Ku mojej radości się ona nie powiodła. Zresztą chyba nikt z racjonalnie myślących dziennikarzy i polityków nie sądził, że Palikotowi uda się ta misja. Szczerze wierzył w to za to jego elektorat. No i cóż, zawiódł się. To, że Palikot nie miał szans nawet częściowo wprowadzić świeckiego państwa sprawiło, że w oczach swoich wyborców jawi się jako polityk nieskuteczny. A to wrażenie będzie się nasilać. Bo jego kolejne projekty czeka podobny finał.
Co realnie jest w stanie dla swoich wyborców zrobić Janusz Palikot? Nic. Pomysły jakie zgłasza są nośne podczas happeningów, ale awykonalne. Polityk z Biłgoraja do proponowanych przez swoje ugrupowanie rozwiązań nie jest w stanie przekonać sejmowej większości. Nie wiem zatem jaki pożytek będzie z owej partii dla polskiego parlamentaryzmu. I chyba nie wiedzą tego już nawet wyborcy Palikota. Bo bycie partią protestu to za mało. Elektorat chce dostać zyski z inwestycji jaką poczynił. W końcu Palikot poruszył tych, którzy nie chodzili na wybory, którzy zawiedli się na politykach. Teraz zawodzą się na nim.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126022-temperatura-w-ruchu-palikota-zaczyna-spadac-a-wszystko-przez-walke-o-zdjecie-krzyza-z-sali-sejmowej