Dr Jacek Kucharczyk kierujący Instytutem Spraw Publicznych tak skomentował przegraną w wyborach Zbigniewa Romaszewskiego:
„Kiedyś bronił praw człowieka. Teraz zajął się obroną Starucha. Ideał sięgnął bruku”.
Nie godzi się, by ktoś, kto kieruje jednym z wiodących polskich think tanków, używał takich bon motów. ISP ma wpisane w swoją misję podnoszenie jakości debaty publicznej w Polsce i działanie na rzecz promowania praw człowieka. A sens powyższej wypowiedzi jest jasny: Staruch nie ma żadnych praw, albo nie jest człowiekiem.
To smutny paradoks historii, że Zbigniew Romaszewski, który w 30 lat po powstaniu KOR, nadal zajmuje się tym samym: sprawdzaniem, czy w Polsce nie stosuje się wobec ludzi represji w sposób nieuzasadniony, znów jest atakowany.
„Bo co to za ludzie!?” – oburzają się politycy i dziennikarze. Także ci… a może głownie ci, którzy dotąd niezwykle wyczuleni byli na nadużywanie władzy przez policję i służby specjalne. Teraz obrońca praw człowieka staje się kibolem, tylko dlatego, że odwiedza w więzieniu kibola. Nie jest istotne, czy złamano czyjeś prawa obywatelskie, ale wobec kogo tego nadużycia dokonano.
W cieniu Starucha można zrobić wszystko i to z pełną aprobatą liderów opinii publicznej. Obrona ludzi w szalikach jest jak założenie kaptura, kopnięcie dziennikarki i oplucie ojca rodziny w obecności matki z dzieckiem – jednocześnie. Faktycznie, ideał sięgnął bruku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120131-piotr-legutko-bronmy-romaszewskiego-faktycznie-ideal-siegnal-bruku-echa-niegodnej-wypowiedzi-pewnego-naukowca