Rokita ujawnia wytyczne dla komisji Rywina: Kwaśniewski nie będzie odpowiadał przed komisją, ani nic mu się złego nie stanie

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jan Rokita w programie „Po Prostu” w TVP opowiedział o swojej pracy w komisji wyjaśniającej aferę Rywina. Zaznaczył, że to dzięki śp. Maciejowi Płażyńskiemu zaczął się zajmować wyjaśnianiem tej afery.

To śp. Maciej Płażyński, to jego sprawka, jego robota. On mnie kiedyś zaprosił do swojego pokoju – był wtedy jeszcze przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, to były te dobre czasy PO. I powiedział mi, jak zwykle dość oschle: wiesz, ty jesteś dobrym prawnikiem, to byś się tym zajął. Ja mówię, Maciej to jest tyle roboty. Mi się tam nie chce za bardzo. Maciej na to: przecież nie mam więcej prawników, nie ma kto tego zrobić. Musisz to zrobić. No i tak się zaczęło

- wspominał Rokita.

Były polityk Platformy Obywatelskiej pytany był również o postawę przewodniczącego komisji Tomasza Nałęcza. Rokita zaznacza, że nie ukrywał on, że ma polityczne wytyczne:

Medialna rola Tomasza Nałęcza w tej komisji, a prawdziwa rola Tomasza Nałęcza to są jednak dwie trochę różne od siebie rzeczy. Tomasz Nałęcz miał jedno wyraźne ograniczenie w tej sprawie. Tomasz Nałęcz mi to wyraźnie powiedział, uczciwie. Tomasz Nałęcz zaprosił mnie w pewnym momencie do swojego gabinetu i powiedział tak: proszę pana, pan jest politykiem, ja jestem politykiem. Pan ma jakieś swoje ograniczenia, ja mam swoje ograniczenia. Chciałbym, żebyśmy byli uczciwy wobec siebie. Aleksander Kwaśniewski nie będzie odpowiadał przed tą komisją, ani nic mu się złego w wyniku prac tej komisji nie stanie. Resztę możemy wyjaśniać. (…) Jedyny wątek niewyjaśniony tej afery, to jest właśnie Aleksander Kwaśniewski. I zakładam, że to nie jest wątek główny, ale ten wątek nie został wyjaśniony. Tomasz Nałęcz wywiązał się ze swojego czysto politycznego zobowiązania.

Jan Rokita zaznacza, że po zakończeniu prac komisji miał wspólnie ze Zbigniewem Ziobro przygotować raport końcowy. Jednak obecny lider Solidarnej Polski wycofał się.

Doszły do mnie słuchy, że podjął decyzję, gdy zorientował się, że ja chcę opisać w raporcie również działania Agory. Być może wtedy PiS doszedł do wniosku, że nie chce być ofiarą napaści „Gazety Wyborczej”. Z raportu Ziobry wszystkie wątki związane z „GW” zniknęły

- zaznacza Rokita.

Były polityk pytany był również, dlaczego do dziś Rywin nie powiedział kto stoi za aferą. Rokita zaznaczył:

Wydaję mi się, że to był krąg na poły mafijny. Tego typu struktury budują bardzo daleko idące związki lojalności. Przecież Rywin nie był tam żadnym bossem.

Jan Rokita patrząc na kraj po 10 latach ob wybuchu afery Rywina wskazuje, że „należy ten moment traktować raczej jako moment wielkiego rozczarowania”.

Dziś wszystko to, co mówią politycy, to jest reklama. To nie teatr, to reklama, marketing. Podstawowy błąd nas wszystkich Polaków polega na tym, że nie nauczyliśmy się pewnej podstawowej kwalifikacji, jaką każdy rozumny człowiek musi mieć. On musi zdawać sobie sprawę, że jak wychodzi do niego premier, minister i poseł i coś opowiada, to jest tak jakby Marek Kondrat mu mówił o jakimś banku. (...) Kim jest Tusk, jeśli padnie nienawiść do Kaczyńskiego? W drugą stronę jest bardzo podobnie. Partie polityczne dadzą się zabić, a nie zrezygnują z tego narzędzia. Ta cała retoryka walki z negatywnymi emocjami, z mową nienawiści, trele morele. Jedni i drudzy marzą o tym, żeby Polacy stali się zmobilizowani wobec zła. To jest to, co jest najgorsze w polityce, co jest najgorszą stratą tamtych czasów. Ja byłem naiwny. Żaden zdroworozsądkowo myślący człowiek nie jest w stanie uciec od wrażenia, że świat dookoła zwariował

- skwitował Jan Rokita.

Cały program w TVP.

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.