„Trzy razy sprawdzałem - tak to jest tekst w „Gazecie Wyborczej”. Szok! Niemcy jednak szantażują w UE? Wołanie o transparentność prac Rady UE? Niemieckie propozycje zgodne z postulatami lobbystów?” — napisał na Twitterze wiceminister Janusz Kowalski, komentując artykuł w magazynie „Wolna Sobota”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Dlaczego tekst w „GW” wzbudza taką sensację? Opisuje bowiem m.in. dysfunkcyjne działania Radu UE nad tworzeniem prawa unijnego, a także dyplomatyczne szantaże ze strony Niemiec. Ciekawy jest nawet już sam tytuł:
„Polski dyplomata: Byłem świadkiem, jak szantażowano Rumunię i Bułgarię. Jak Merkel naciskała mniejsze kraje”
— to słowa w tytule zaczerpnięte z cytatu… Witolda Waszczykowskiego. Miła odmiana w gazecie Adama Michnika.
150 grup roboczych, anonimowi urzędnicy, wszystko utajnione. Obywatele nie mają szans się dowiedzieć, w jaki sposób powstają europejskie przepisy
— czytamy w magazynie „Wolna Sobota”, weekendowym dodatku do „GW”.
Rządy państw w Radzie stanowią prawo w dużej mierze w sposób niejawny, omijając traktaty i wymogi Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - uważają europejscy prawnicy i eksperci w dziedzinie praw obywatelskich. Sposób, w jaki pracuje Rada - miejsce, w którym obradują i stanowią prawo ministrowie państw członkowskich - poddawany jest coraz mocniejszej krytyce
— zwraca uwagę autor. Jego zdaniem obywatele tracą gwarantowane w traktatach prawo do demokratycznego uczestnictwa w procesie legislacyjnym, a najpotężniejszy organ ustawodawczy UE nie przestrzega standardów przejrzystości.
W tekście pojawiają się intrygujące wątki dotyczące działań ze strony Niemiec. Opisano m.in. los dyrektywy CbCR „Country by Country Reporting”, którą wymyślono po to, żeby sprawiedliwe opodatkować przedsiębiorstwa cyfrowe, zmuszając je do ujawniania, jak duże podatki płacą w każdym kraju UE.
Już w czerwcu 2017 r. europarlament zagłosował za przyjęciem tej ustawy i nic się nie stało. Powód? Za zasłoną dyplomacji lobby wielkich korporacji zdołało zorganizować blokadę przepisów w Radzie. Ich najważniejszymi pomocnikami zostali ministrowie gospodarki rządu Niemiec. Oficjalnie dlatego, że nowe przepisy „postawiłyby niemieckie przedsiębiorstwa w niekorzystnej sytuacji wobec międzynarodowej konkurencji”, jak twierdzi minister Peter Altmaier
— czytamy.
Co ciekawe, stanowisko Niemiec jest zgodne z narracją lobbystów z organizacji Stiftung Familienunternehmen, która reprezentuje głównie duże, niemieckie firmy - Lidla, Henkela czy Oetkera
— dodano.
Magazyn „Wyborczej” cytuje też byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który opowiedział, że był świadkiem szantaży ze strony Niemiec.
Jakie są negocjacje w Radzie? Twarde. To są często szantaże. Byłem świadkiem, jak szantażowano Rumunię czy Bułgarię odłożeniem w czasie ich wejścia do Schengen, jeśli nie zgodzą się na jakaś propozycję. Tak samo było w trakcie negocjacji nad klimatem, nad odejściem od węgla. Za każdym razem byliśmy szantażowani. Byłem świadkiem, jak na spotkaniu premier Beaty Szydło z Angelą Merkel kanclerz Niemiec bardzo często przeciwstawiała się wszelkim zmianom traktatu lizbońskiego
— mówił obecny europoseł PiS.
Tekst o brudnych działaniach przy legislacji unijnej oburzył czytelników „GW”. Gazecie Adama Michnika zarzucono symetryzm i powielaniu głosu PiS. Są rzeczy, które się filozofom nie śniły.
kpc/Twitter/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/528681-takie-rzeczy-w-gw-szok-niemcy-jednak-szantazuja-w-ue?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29