W ostatnich dniach doszło do odwołania paryskiego spotkania w formacie 2 + 2 (ministrowie spraw zagranicznych i obrony) Francji i Rosji, a sama planowana od miesięcy wizyta Emmanuela Macrona, jak poinformowała kanał telewizyjny BMF-TV „stoi pod znakiem zapytania” z powodu otrucia Aleksandra Navalnego.
W trakcie rozmowy telefonicznej jaką prezydent Francji przeprowadził 13 września, z Władimirem Putinem znalazły się sformułowania, według informacji Pałacu Elizejskiego, wzywające Rosję „do niezwłocznego” przeprowadzenia śledztwa w sprawie otrucia rosyjskiego opozycjonisty.
Clément Beaune, francuski Sekretarz Stanu odpowiadający za sprawy europejskie napisał w opublikowanym niedawno eseju poświęconym przyszłości „projektu europejskiego”, że Francja niesłusznie oskarżana jest przez partnerów z Europy Wschodniej i Centralnej o uprawianie polityki prorosyjskiej. W jego opinii ma ona raczej wymiar pragmatyczny. Jednocześnie francuski minister przyznał, opisując, a może raczej wyjaśniając źle przyjętą w naszym regionie propozycję Macrona z 2019 roku na temat wznowienia dialogi strategicznego z Moskwą, że Francja zawsze popierała antyrosyjskie sankcje i opowiadała się za podporządkowaniem Nord Stream 2 regulacjom unijnym. Zarazem samokrytycznie napisał, że „gdyby Francja mogła zacząć wszystko od nowa to z pewnością zmieniłaby kolejność podjętych kroków: najpierw zainicjowała by debatę na forum Rady Europejskiej, potem konsultowałaby swe propozycje z Polską i Państwami Bałtyckimi a dopiero potem zaproponowała zainicjowanie dialogu z Moskwą.”
Równocześnie rosyjskie czynniki oficjalne wzburzyła informacja, iż eksperci ze specjalistycznych laboratoriów we Francji i Szwecji, potwierdzają wcześniejsze ustalenia niemieckich ekspertów o tym, że Navalny otruty został środkiem bojowych z tej samej grupy do których należy słynny „Noviczok”. Zdaniem co bardziej podejrzliwych rosyjskich analityków tego rodzaju ustalenia są potwierdzeniem tezy, że mamy do czynienia z europejskim spiskiem, którego celem jest międzynarodowa izolacja Rosji. Konstantin Kosaczew, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych izby wyższej rosyjskiego parlamentu powiedział w stacji radiowej Echo Moskwy, że ślady pozwalające stwierdzić, iż rosyjski opozycjonista otruty został substancją Noviczok, albo zostały podrzucone już na terenie Niemiec (np. na ubraniu) albo wręcz ekspertyzy zostały sfałszowane. Podobne opinie wypowiedział niedawno Wiaczesław Wołodin, szef Dumy Państwowej, który sugerował wręcz, że Navalnego otruły służby specjalne państw zachodnich po to aby doprowadzić do izolacji Rosji.
Rosyjscy komentatorzy zauważyli również, że przyjęta wczoraj w Parlamencie Europejskim kompromisowa wersja uchwały w sprawie otrucia Aleksandra Nawalnego zjednoczyła wszystkie zasiadające tam „rodziny polityczne” a zawarte w niej sformułowania pozwalają na sformułowanie opinii, iż być może zaczyna się nowa, z punktu widzenia Moskwy gorsza, faza relacji Unii Europejskiej z Federacja Rosyjską. Mówienie o wspólnym stanowisku eurodeputowanych jest w pewnym sensie uproszczeniem, bo z tego frontu wyłamała się niewielka frakcja, grupująca głównie lewaków i komunistów, określająca się mianem Zjednoczona Lewica Europejska – Nordycka Zielona Lewica. Ci ostatni proponowali, we własnym projekcie, aby sprawę otrucia rosyjskiego opozycjonisty wyjaśnić współpracując z Moskwą. Była też propozycja, złożona przez frakcję Zielonych, uchwały znacznie dalej idącej, w której zawarto m.in. sformułowane wprost żądanie natychmiastowego zablokowania Nord Stream 2 i apelujące o maksymalne izolowanie Rosji na arenie międzynarodowej. To pryncypialne stanowisko eurodeputowanych z „rodziny politycznej” zdominowanej przez niemieckich Zielonych łatwiej zrozumieć, jeśli się wie, że jednym z głównych jej polityków jest Sergey Lagodinsky, który urodził się w Astrachaniu.
Inne sformułowania przyjętej w Parlamencie Europejskim rezolucji, takie jak wezwanie do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa, skłaniają rosyjskich komentatorów do tezy, iż jeśli stanowisko społeczności międzynarodowej będzie ewoluować w podobnym kierunku, to w efekcie Moskwa będzie musiała się liczyć nawet z powołaniem międzynarodowego Trybunału Karnego, takiego jak w przypadku Rwandy czy byłej Jugosławii. Rosjanie oczywiście mają świadomość, że rezolucja nie pociąga za sobą wymiernych konsekwencji prawnych, ale traktują ją jako symboliczną zmianę klimatu, opinii, jaką cieszy się Federacja Rosyjska w Europie. Uległa on w sposób zdecydowanie pogorszeniu a to będzie negatywnie wpływało zarówno na chęć jak i możliwości działania tych polityków europejskich, którzy do dialogu z Moskwą nie są pryncypialnie źle nastawieni. Kurczy się zatem lista tych w Europie, którzy Rosję „rozumieją” i chcą budować „wspólny europejski dom od Lizbony do Władywostoku”, a ci na których Kreml może jeszcze liczyć, będą, w obliczu dominującego stanowiska opinii publicznej, mieć skrępowane ręce.
Rosyjscy analitycy są też przekonani, że ta zmiana nastawienia Europy do Moskwy jest wynikiem wspólnej, ponad partyjnymi podziałami, pracy deputowanych i polityków z Europy Wschodniej. Nie bez powodu za przygotowanie rezolucji odpowiadał, będąc zresztą jej sprawozdawcą, należący do Europejskiej Partii Ludowej, były litewski premier Andrius Kubilius, którego wspierali polscy eurodeputowani z tej samej politycznej rodziny.
Dziennik Kommiersant napisał, że należy się liczyć ze zmianą, zarysowaną w rezolucji, europejskiej strategii wobec Rosji, która dotyczyć będzie 6 grup zagadnień. Po pierwsze, jak mówił Kubilius, główną zasadą która porządkować będzie politykę Unii wobec Federacji Rosyjskiej ma być stosowanie się tej ostatniej do powszechnie przyjętych procedur demokratycznych. Po drugie, będzie utrzymana izolacja Rosji, w takich międzynarodowych gremiach jak G-7. Trzecim elementem ma być przyjęcie mechanizmu sankcji, w typie wprowadzonych po zabójstwie Magnickiego, którym podlegać będą przedstawiciele rosyjskiej elity i instytucje. Mają one działać automatycznie w sytuacji pogarszania się poszanowania w Rosji praw człowieka i obywatela. Po czwarte może zostać zablokowany Nord Stream 2. Po piąte ma zostać opracowana strategia Unii Europejskiej wspierania dysydentów, opozycji i niezależnych mediów w Federacji Rosyjskiej. I wreszcie europarlamentarzyści wezwali Unię do rozpoczęcia oficjalnych relacji z „demokratyczną Rosją”.
Trudno ocenić, czy rysujące się zmiany będą miały trwały charakter. Ich kierunek jest z naszego punktu widzenia więcej niźli obiecujący. W Moskwie panuje przekonanie, że obecnie za wschodnią politykę Unii Europejskiej odpowiadać będą państwa z naszego regionu, przede wszystkim Polska i Bałtowie, które były w stanie narzucić Wspólnocie swój punkt widzenia, swoją ocenę sytuacji i własne propozycje jak rozgrywać sytuacje. Wygląda na to, że zaczynamy zbierać pierwsze owoce uprawianej przez Warszawę przez ostatnie 5 lat polityki odbudowy dobrych relacji z państwami naszej części Europy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/518202-polacy-zdaniem-moskwy-zdominowali-polityke-ue-wobec-rosji?fbclid=IwAR3qOBZ3C8XNrKXA8XPZqo6uvnDO-L5dQtp1XOaBX70T2tS5P7qC85ETD8I